Sobotnie wesele w jednej ze wsi w tajlandzkiej prowincji Nakhon Ratchasima zakończyło się tragedią, gdy pan młody przyniósł z samochodu dziewięciomilimetrowy pistolet i zaczął strzelać do uczestników przyjęcia. Od kul wystrzelonych przez 29-letniego byłego żołnierza i zawodnika paraolimpijskiego zginęła panna młoda, jej matka i młodsza siostra. Dwóch postrzelonych gości trafiło do szpitala - jeden z nich zmarł od zadanych ran. Sprawca popełnił samobójstwo jeszcze przed przyjazdem policji - informują miejscowe media. Tajlandzka policja prowadzi śledztwo i nie wypowiedziała się dotąd na temat możliwych motywów zbrodni, lecz prasa informuje, że w czasie wesela między młodą parą doszło do sprzeczki. Kłótnia miała mieć związek z niepełnosprawnością byłego wojskowego, który stracił nogę w czasie służby. Do tragedii doszło w czasie, gdy Tajlandia zmaga się z nasilającą się przemocą z użyciem broni palnej. Od początku roku w azjatyckim królestwie doszło do co najmniej siedmiu strzelanin, w których zginęło kilkanaście osób. Pięć z tych incydentów miało miejsce w Bangkoku. Strzały w mieszkaniu, centrum handlowym i na ulicy W styczniu na stołecznej ulicy zginął student jednej z politechnik, wielokrotnie postrzelony przez sprawców poruszających się motocyklem. Sprawę przypisano gangsterskim porachunkom. Trzy miesiące później krajem wstrząsnęła historia syna emerytowanego generała, który zastrzelił swoją dziewczynę - aspirującą influencerkę - w wynajętym apartamencie. Z kolei na początku października 14-letni chłopak oddał strzały w jednym z największych centrów handlowych w Bangkoku, zabijając co najmniej trzy przypadkowe osoby i raniąc kolejne cztery. Wśród ofiar śmiertelnych była chińska turystka. Minister turystyki zapewniła wówczas, że atak był odizolowanym przypadkiem, a rząd podejmie wszelkie kroki, by zapewnić bezpieczeństwo odwiedzającym Tajlandię wczasowiczom. Jednak już w połowie listopada doszło do dwóch kolejnych śmiertelnych strzelanin. W pierwszym przypadku w wymianie ognia między dwoma gangami przypadkowo została postrzelona nauczycielka, która zmarła na miejscu. W drugim w wyniku konfliktu konkurencyjnych grup zginął 16-letni uczeń szkoły zawodowej. Problematyczny dostęp do broni W tygodniu poprzedzającym sobotnią strzelaninę tajlandzki minister spraw wewnętrznych wydał rozporządzenie, które ma na rok zawiesić wydawanie licencji na broń zwykłym obywatelom. To wynik toczącej się od wielu miesięcy debaty na ten temat. Przemoc z użyciem broni palnej jest w Tajlandii coraz częstszym zjawiskiem. Do dwóch największych masowych mordów doszło w ostatnich trzech latach, a sprawcami najbardziej krwawych strzelanin byli żołnierze, policjanci i członkowie ich rodzin. W 2020 roku żołnierz w mieście Nakhon Ratchasima zastrzelił swojego dowódcę i jego teściową, a następnie odebrał życie 27 osobom w pobliskim centrum handlowym. W październiku ubiegłego roku były policjant zamordował 36 osób w prowincji na północnym wschodzie kraju. Sprawca wtargnął do przedszkola, w którym z zimną krwią zastrzelił ponad 20 dzieci i ich ciężarną opiekunkę. Tajlandia jest drugim po Filipinach krajem pod względem liczby ofiar strzelanin w Azji Południowo-Wschodniej. Ma także najwięcej w regionie sztuk broni palnej pozostających w prywatnych rękach - według szwajcarskich statystyk Small Arms Survey w 2017 roku było ich ponad 10 milionów. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak