Rosja oskarża Wielką Brytanię o "rażące naruszenie zasad". W tle "wybory"

Oprac.: Artur Pokorski
Rosyjska dyplomacja oskarżyła Wielką Brytanię o "niedopuszczalne oświadczenia" w trakcie wyborów prezydenckich w Rosji. Jak podają media, rosyjskie MSZ uznało to za "ingerencję w wewnętrzne sprawy" i naruszenie Konwencji wiedeńskiej. Stanowisko Moskwy ma dotyczyć treści opublikowanych w mediach społecznościowych na temat bezprawnej organizacji "wyborów" na tymczasowo okupowanych terenach ukraińskich.

We wtorek rosyjski resort dyplomacji przesłał do ambasady Wielkiej Brytanii w Moskwie oficjalne stanowisko w związku z "publikacjami misji dyplomatycznej podczas wyborów prezydenckich w Rosji".
Propagandowa rosyjska agencja Ria Nowosti opublikowała oświadczenie skierowane do brytyjskiego ambasadora Toma Dodda, z którego wynika, że materiały "zostały wykonane w formie plakatu i miały na celu zakłócenie procesu wyborczego na nowych terytoriach rosyjskich".
Rosja oskarża Wielką Brytanię. "Ingerencja w wewnętrzne sprawy"
Jak podała rosyjska agencja, "ministerstwo nazwało takie działania ingerencją w wewnętrzne sprawy Rosji i wskazało na ich niedopuszczalność. Zwrócono również uwagę, że Londyn próbował wywrzeć presję na niezależny system wyborczy i wpłynąć na wyniki głosowania".
"Wielka Brytania rażąco narusza tym samym zasady komunikacji dyplomatycznej zapisane w Konwencji wiedeńskiej z 1961 roku i postępuje sprzecznie ze statusem swojej misji dyplomatycznej w Rosji" - napisano w oświadczeniu.
W podsumowaniu rosyjska dyplomacja stwierdziła, że "wybory prezydenckie, pomimo prób dyskredytacji przez Zachód, pokazały jedność narodu". Stwierdzono też, że "Wielka Brytania powinna zwrócić uwagę na sytuację w królestwie, gdzie wyraźnie szykuje się kryzys energetyczny".
"Wybory prezydenckie w Rosji a wojna w Ukrainie. Zacharowa o wynikach "referendów"
Jak podają rosyjskie media, brytyjska dyplomacja 16 marca zamieściła w mediach społecznościowych wpis dotyczący braku podstaw prawnych do przeprowadzenia rosyjskich wyborów prezydenckich na Krymie i innych terenach zajętych przez Rosjan".
W odpowiedzi rzeczniczka MSZ Rosji Marija Zacharowa zagroziła brytyjskiemu ambasadorowi wezwaniem do siedziby resortu. Stwierdziła też, że "o kwestiach własności niektórych terytoriów decydują Rosjanie, a nie Wielka Brytania i oni już dokonali takiego wyboru, o czym świadczą wyniki referendów".
W niedzielę zakończyły się w Rosji trzydniowe "wybory" prezydenckie, których zwycięzcą jest Władimir Putin. Włodarz Kremla uzyskał 87,3 proc. poparcia, czym zapewnił sobie kolejnych sześć lat rządów z prezydenckiego fotela.
***
Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!