Putin niespodziewanie wyszedł na scenę. Padły skandaliczne słowa
Krótko po ogłoszeniu wyników "wyborów" prezydenckich Władimir Putin wystąpił na wiecu na Placu Czerwonym, aby uczcić 10. rocznicę aneksji Krymu. - Droga nowych regionów do ojczyzny okazała się trudniejsza i tragiczna, ale daliśmy radę - powiedział wschodni przywódca. Obok niego wystąpili jego "kontrkandydaci" w marcowej elekcji.

Półwysep Krymski leżący nad Morzem Czarnym został nielegalnie zaanektowany przez Moskwę w 2014 r., na osiem lat przed rosyjską inwazją na Ukrainę na pełną skalę i zajęciem części wschodnich obwodów: donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego.
Władimir Putin podczas wiecu w Moskwie podkreślił wagę wydarzeń. Według polityka "powrót" okupowanych czterech ukraińskich regionów do Rosji okazał się "znacznie poważniejszy i tragiczny" niż te przed dekadą. - Ale w końcu się udało. To wielkie wydarzenie w historii naszego kraju - powiedział Putin powtarzając fałszywą narrację o "Nowej Rosji".
Rosja. Skandaliczne słowa Putina
Putin zauważył, że dokładnie 10 lat temu na Placu Czerwonym, wchodząc na tę samą scenę, przypomniał sobie, że Krym nazywany jest często "niezatapialnym lotniskowcem".
- To właśnie skłoniło nas do powiedzenia, że Krym powrócił do swojego rodzinnego portu - powiedział. Zgromadzony na Placu Czerwonym tłum odpowiedział okrzykami "Rosja, Rosja".
71-latek zapowiedział także kontynuację budowy linii kolejowej z Rostowa nad Donem do okupowanego Doniecka i Mariupola w Ukrainie. Infrastruktura ma stanowić alternatywę dla obecnego Mostu Kerczeńskiego łączącego półwysep z kontynentem rosyjskim, który od wybuchu wojny kilkukrotnie atakowały siły ukraińskie.
- W ten sposób razem, ramię w ramię, pójdziemy dalej. To właśnie nie słowami, ale czynami - to hasło czyni nas naprawdę silniejszymi - powiedział Władimir Putin. W swoim wystąpieniu nazwał Krym "dumą Rosji" oraz "terytorium strategicznym".
Wybory w Rosji. Radosław Sikorski o Putinie
Podczas wiecu nieformalny lider Jednej Rosji podziękował publice za wsparcie w czasie trzydniowych "wyborów" prezydenckich, dzięki którym Putin uzyskał piątą kadencję ze zdecydowaną większością 87 proc. głosujących. Na scenie dołączyło do niego trzech kandydatów "opozycji", którzy w starciu z odwiecznym władcą Kremla nie mieli szans.
Wyniki "wyborów" w Rosji są odrzucane przez kraje Zachodu - liderzy oraz politycy państw krytykują je m.in. za brak równości, demokratyczności czy tajności.
- Wybory były bezprawne, kompletnie niedemokratyczne. Osobiście byłem zawiedziony, bo myślałem, że Putin zdobędzie tym razem co najmniej 101 proc. głosów wyborczych - skomentował szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.
Władimir Putin, który rządzi Rosją od 2000 r., ma teraz pozostać u władzy co najmniej do 2030 r. Będzie to najdłużej urzędujący przywódca Kremla od czasów sowieckiego dyktatora Józefa Stalina.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!