Indyjskiego premiera przyjęto w Waszyngtonie z pompą zarezerwowaną dla bliskich sojuszników. Była orkiestra wojskowa, wspólna z Joe Bidenem konferencja prasowa w Gabinecie Owalnym, dwie kolacje i owacje na stojąco w Kongresie. Narendra Modi, który przebywał w Stanach Zjednoczonych od środy do soboty, spotkał się także z członkami i członkiniami indyjskiej diaspory. Amerykanie widzą w największym demokratycznym państwie sprzymierzeńca we współzawodnictwie z Chinami oraz strategiczną przeciwwagę dla Pekinu. Dla Indii z kolei wizyta była okazją do zaprezentowania się w roli globalnego mocarstwa. Premier Modi podkreślił, że odwiedza USA w chwili, gdy porządek świata przybiera nowe kształty. We wspólnym oświadczeniu przywódcy wspomnieli o rosnącym napięciu na morzach Wschodnio- i Południowochińskim oraz o konieczności przestrzegania przez globalnych graczy prawa międzynarodowego. Choć powstrzymali się przed otwartą krytyką Chin, to w przemówieniach nie brakowało aluzji do prowadzonej przez nie polityki. - Wyzwania i szanse przed którymi świat stanął w tym stuleciu wymagają aby Indie i Stany Zjednoczone razem pracowały i przewodziły, i to właśnie robimy - powiedział prezydent Biden. - Ciemne chmury przemocy i konfrontacji rzucają cień na Indopacyfik. Stabilność tego regionu stała się jednym z głównych wyzwań naszego partnerstwa - ocenił później Modi, przemawiając przed amerykańskim Kongresem. Mający opinię probiznesowego i otwartego na innowacje Modi zadbał, aby na galowej kolacji z jego udziałem pojawiło się wiele osób kierujących przedsiębiorstwami technologicznymi z Doliny Krzemowej, w tym szef firmy Apple Tim Cook, kierujący koncernem Google Sundar Pichai oraz dyrektor generalny laboratorium OpenAI Sam Altman. Obronność, inwestycje, handel i kosmos Podczas wizyty - opisywanej jako przełomowa - podpisano szereg umów, w tym porozumienia dotyczące kluczowych dla gospodarki materiałów i technologii oraz współpracy w zakresie obronności i badań kosmicznych. Ogłoszono, że firma General Electric będzie produkowała w Indiach silniki odrzutowe i sprzedawała je tamtejszemu lotnictwu. Nad Gangesem ma też powstać wart 2,7 mld dolarów zakład Micron Technology, w którym będą testowane i pakowane półprzewodniki. Potwierdzono finalizację zakupu przez Indie 31 amerykańskich dronów MQ-9B SeaGuardian oraz zawarcie umowy, na mocy której amerykańskie okręty będą mogły być naprawiane w indyjskich stoczniach. Porozumienie dotyczące współpracy w eksploracji kosmosu otworzy indyjskim astronautom drogę do udziału w misjach na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Oprócz tego władze w Delhi znoszą cła na niektóre amerykańskie produkty, Waszyngton zaś wprowadza ułatwienia wizowe dla wysoko wykwalifikowanych indyjskich pracowników. Najludniejszy kraj świata Liczące ponad 1,4 mld mieszkańców Indie są najludniejszym krajem świata i piątą największą gospodarką. Posiadają także drugą najliczniejszą armię. To przy tym państwo demokratyczne i krytycznie patrzące na działania Chin, z którymi Indusi spierają się o terytoria w Himalajach, konkurują o dominację na Oceanie Indyjskim i pozycję azjatyckich liderów. Od chwili objęcia władzy w 2014 roku premier Narendra Modi chętnie prezentuje swój kraj jako wschodzącą potęgę. W ciągu kilku lat kierowany przez niego rząd Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) zmodernizował zaniedbaną prowincję, elektryfikując wsie, budując domy dla najuboższych, dziesiątki milionów toalet i zapewniając obywatelom dostęp do szerokopasmowego Internetu. Próby przyciągnięcia do kraju wielkich inwestycji, budowy kolei dużych prędkości oraz walki z bezrobociem okazały się jednak trudniejsze - podobnie jak zachowanie delikatnej równowagi w wieloreligijnym indyjskim społeczeństwie. Przeciwnicy zarzucają Modiemu, że swoją pozycję zbudował na nacjonalizmie, prześladowaniu liczących ponad 260 mln osób mniejszości religijnych oraz niezależnych mediów. Na trwający w Indiach kryzys wolności prasy wielokrotnie zwracała uwagę organizacja Reporterzy bez Granic (RSF). Krytycy wypominają też premierowi czasy, gdy był związany z faszyzującą Narodową Organizacją Ochotników (RSS). To dlatego oprócz zwolenników indyjskiego polityka powitały w USA także pikiety przeciwników, a część kongresmenów i kongresmenek zbojkotowała jego wystąpienie. Niektórzy wezwali administrację Bidena do poruszenia tych problemów w rozmowach z gościem z Azji. "Rząd premiera Modiego stosuje represje przeciwko prasie i społeczeństwu obywatelskiemu, doprowadził do uwięzienia przeciwników politycznych i promuje agresywny hinduski nacjonalizm, który pozostawia mało miejsca dla mniejszości religijnych w Indiach" - napisał na Twitterze senator Bernie Sanders. Pytany przez dziennikarzy o kwestię łamania praw człowieka Joe Biden stwierdził, że odbył z Modim "dobrą rozmowę na temat wartości demokratycznych". Sam Modi wyraził zdziwienie zarzutami. - Zawsze udowadnialiśmy, że demokracja może spełnić pokładane w niej oczekiwania. Mówiąc to mam na myśli spełnianie pokładanych w niej nadziei niezależnie od kasty, przekonań, religii i płci. Absolutnie nie ma tu miejsca na dyskryminację - stwierdził. Prawa człowieka i wolność słowa to nie wszystkie zarzuty, które zachodni partnerzy stawiają prawicowemu indyjskiemu rządowi. Ten, choć krytyczny wobec Chin, pozostaje w bliskich stosunkach z Rosją. Indie od dziesięcioleci kupują od niej większość swojego uzbrojenia, a od wybuchu wojny w Ukrainie wielokrotnie zwiększyły import rosyjskiej ropy i gazu. Delhi odmówiło potępienia rosyjskiej inwazji na sąsiedni kraj, a miejscowe media i elity pozostają podatne na rosyjską propagandę i często są krytyczne wobec globalnej polityki państw Zachodu, w tym USA. Wszystko wskazuje jednak na to, że administracja Bidena stara się przemilczeć kłopotliwe różnice, skupiając się na wspólnych interesach. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak