Polska nie dopuściła wysłanników ONZ do strefy przygranicznej
Pracownicy Organizacji Narodów Zjednoczonych nie otrzymali dostępu do strefy przygranicznej podczas wizyty w Polsce trwającej od 29 listopada do 3 grudnia - przekazała w komunikacie Liz Throssell, rzecznik wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka. Podziękowała jednocześnie polskiemu rządowi za "współpracę i nieustanny dialog". Biuro Praw Człowieka ONZ uważa, że migranci są niewłaściwie traktowani po obu stronach granicy.

Liz Throssell, rzecznik wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka odniosła się do losu migrantów na granicy polsko-białoruskiej. "Biuro Praw Człowieka ONZ ponawia dziś apel do obu krajów o pilne zajęcie się tą przerażającą sytuacją zgodnie z ich zobowiązaniami wynikającymi z międzynarodowego prawa praw człowieka i prawa dotyczącego uchodźców" - czytamy w opublikowanym we wtorek komunikacie.
"Straszne warunki po obu stronach"
Throssell przypomniała, że od 29 listopada do 3 grudnia gościł w Polsce zespół ONZ ds. praw człowieka. Przy tej okazji rzecznik podziękowała rządowi w Warszawie za "współpracę i nieustanny dialog". Zaznaczyła przy tym, że pracownicy Organizacji nie otrzymali wtedy dostępu do strefy przygranicznej. Białoruś natomiast w ogóle nie wpuściła do siebie oficjeli z ramienia ONZ.
Z komunikatu dowiadujemy się, że pracownicy OZN-u odbyli ponad 20 rozmów z 31 migrantami, którzy przedostali się z Białorusi na terytorium Polski. "Rozmówcy opisywali straszne warunki po obu stronach granicy, brak lub ograniczony dostęp do żywności, czystej wody i schronienia, często przy ujemnych temperaturach" - czytamy.
Bici i zastraszani przez Białorusinów
Z relacji oficjeli wynika, że po białoruskiej stronie migranci byli bici i zastraszani przez tamtejsze służby. Zmuszano ich także do przekraczania granicy, wskazując kiedy i gdzie mają przedostawać się do Polski. W drugą stronę mieli odciętą drogę. Służby bezpieczeństwa miały pilnować, żeby nie opuszczali białoruskiej strefy przygranicznej i nie przedostali się do Mińska.
W związku z tym Throssell wezwał rząd Alaksandra Łukaszenki o przeprowadzenie "pełnego śledztwa w sprawie tych niepokojących zarzutów, w tym przymusu i złego traktowania, oraz do natychmiastowego położenia kresu takim praktykom".
Throssell napisała też o "natychmiastowym" odsyłaniu migrantów z Polski na Białoruś. Z relacji migrantów przesłuchanych przez oficjeli ONZ wynika, że niektórzy mieli kilkukrotnie przekraczać granicę, będąc wypychanymi przez stronę białoruską. Przy tej okazji rzecznik odniosła się do polskich władz o przyjrzenie się przepisom, które umożliwiają natychmiastowe odsyłanie osób, bezprawnie przekraczającym granice kraju.

Brak dostępu do strefy przygranicznej
Zarzutem wobec Polski jest nieodpowiednia opieka wobec migrantów, a także "ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym w tym z niezależnymi prawnikami, obserwatorami praw człowieka i organizacjami społeczeństwa obywatelskiego". W tym punkcie Throssell twierdzi, że polskie władze powinny korzystać z "nieizolacyjnych alternatyw" w procedurze lokowania migrantów.
Throssell wyraziła też zaniepokojenie brakiem dostępu do strefy przygranicznej dla organizacji humanitarnych, prawników i mediów.
Poza tym z komunikatu dowiadujemy się, że "po obu stronach podejmowane są praktyki i decyzje polityczne, które naruszają prawa człowieka uchodźców i migrantów".
"Dlatego po raz kolejny wzywamy Białoruś i Polskę do zapewnienia, że prawa człowieka uchodźców i migrantów znajdują się w centrum ich działań" - napisał Throssell. ONZ oczekuje też, że obie strony dopuszczą do swoich stref przygranicznych przedstawicieli organizacji zajmującymi się prawami człowieka i humanitarnymi, a także dziennikarzom i prawnikom.