Kiedy rozmawiamy, obok Magdaleny Nowak jest jej kilkuletni syn. - Moja niania zrezygnowała z pracy. Chciała zarabiać więcej, a ja, ze względu na obecną sytuację nie mogłam spełnić jej oczekiwań finansowych - przyznaje kobieta. Magdalena do Turcji przeprowadziła się cztery lata temu. Dostała w Stambule pracę jako modelka, podpisała kontrakt na dwa miesiące. Poznała mężczyznę, została na rok. Nic nie stało na przeszkodzie, bo, jak podkreśla, bardzo tanio się w Turcji żyło. - Tak było wygodnie. Kiedy przyjechałam na święta do Polski w 2018 roku, okazało się, że jestem w ciąży. Zamieszkaliśmy więc w Polsce, ja i tata mojego syna. Po roku dostaliśmy oboje ofertę pracy w Turcji, postanowiliśmy wrócić - opowiada Magdalena. Zadbała o to, by w umowie pojawił się zapis o stałych zarobkach, niezależnie od tego, jaka jest sytuacja - czy ceny rosną czy nie. W lutym zeszłego roku rozstała się z agencją, jak i z tatą jej synka. Otworzyła ze znajomym Turkiem agencję modelingową w Stambule i pracuje jako scout. W wolnym czasie dorabia jako modelka. - Dwa miesiące temu zdecydowałam, że muszę robić to częściej. Moja pensja nie wystarcza na to, by żyć, nie martwiąc się i nie licząc każdego wydanego lira - przyznaje Magdalena. Ceny najmu znacznie wzrosły Po rozstaniu z partnerem musiała wynająć mieszkanie dla siebie i syna. Jak opowiada, było to dużym wyzwaniem. - Szukałam cztery miesiące - zdradza kobieta. To też dlatego, że ceny najmu są w Turcji znacznie wzrosły. I trzeba mieć odłożoną sporą sumę na start. - Wymaga się płatności za mieszkanie za cały rok od tych, którzy nie są miejscowi, albo podwójnego depozytu i miesięcznego czynszu plus prowizji dla agencji, bo tylko przez agencję można wynająć mieszkanie. Ja zapłaciłam z góry 30 tys. lir, czyli około 8 tys. złotych, a wybrałam drugą opcję. Płacę za mieszkanie 7,5 tysiąca lir za miesiąc bez rachunków. A mieszkanie nie jest wcale ekskluzywne, mamy dwie sypialnie, salon, kuchnię i łazienkę w naprawdę średnim standardzie - opowiada Magdalena. Co istotne, mieszkania zazwyczaj są puste i trzeba je dodatkowo wyposażyć. Jej chłopak kilka lat temu wynajął mieszkanie za 4 tys. lir. - Sprawdzaliśmy, jakie są ceny obecnie w tym budynku, i jest to koszt 22 tys. lir - podaje nasza rozmówczyni. - Rachunki też są wysokie, szczególnie prąd - podkreśla Magdalena. Opowiada: - Jak wynajęłam mieszkanie, miałam palnik gazowy i nie chciałam go używać przy dziecku. Kupiłam wolnostojącą płytę indukcyjną. Właścicielka nie pozwoliła mi zamontować jej na stałe, bo w jej ocenie następna osoba wynajmująca może nie mieć takich pieniędzy, żeby pozwolić sobie na kuchenkę na prąd i będzie chciała używać gazu. Magdalena oblicza szybko, że rachunki wyniosą ją około 3-4 tys. lir, co oznacza, że za samo mieszkanie za miesiąc będzie płacić 10 tys. lir. Nawet sześciokrotny wzrost cen produktów spożywczych Magdalena podkreśla: - Gdybym pracowała w korporacji na etacie, nie byłabym w stanie takiego mieszkania opłacić. W ogóle nie wiem, jak bym sobie poradziła. W tym momencie minimalna płaca w Turcji to 5 tys. lir. I to już po podwyżce, która, zdaniem Magdy, jest kompletnie nieproporcjonalna do rosnących cen produktów i usług. Zauważyła, że z każdym dniem, będąc w sklepie i mając konkretną kwotę, na zakupy spożywcze produktów w koszyku ma coraz mniej. Jak ocenia, ceny wzrosły nawet pięcio-, sześciokrotnie. - Rok temu robiłam zakupy na tydzień za 500 lir, w tym momencie tyle płacę za zakupy na dwa dni. I to są podstawowe rzeczy, chleb, jajka, ser, mleko, sok, pierś z kurczaka, warzywa, papier toaletowy i pasta do zębów. Pokazała nam rachunek za ostatnie zakupy: A także zdjęcia kilku produktów i ich cen. Kilka dni temu była też u lekarza. Za wizytę prywatną zapłaciła 1200 lir. - Byłam przerażona. Rok temu płaciłam za tę samą wizytę 350-400 lir - mówi Magdalena. Kobiety idą do pracy. Pierwszy raz od założenia rodziny - Jak rozmawiam z Turkami, pytam ich, jak oni sobie radzą. Do tej pory to mężczyzna utrzymywał rodzinę za jedną pensję, a kobiety zajmowały się w domu dziećmi. Teraz jest to niemożliwe - wskazuje nasza rozmówczyni. Kobiety też idą do pracy. - Czytam często na Facebooku, jak szukają czegoś, czegokolwiek, żeby sobie dorobić, najczęściej z domu, bo nie mogą zostawić dzieci samych. Do Magdaleny dołącza jej znajomy Turek, Atalay Türkoğlu. - Moje życie kompletnie się zmieniło. Wolałbym zarabiać mniejsze pieniądze, przy starych cenach dóbr i usług, niż mieć pensję po podwyżce i próbować za nią wyżyć w obecnych czasach. Te podwyżki pensji są zupełnie nieproporcjonalne do poziomu inflacji. Dziś zatankowałem bak paliwa za 2000 lir, wcześniej płaciłem 450 lir. Nie stać mnie na wiele rzeczy, na które mogłem sobie pozwolić wcześniej. I zmienia się to na gorsze z dnia na dzień - mówi Atalay. Pytany, czy myślał o wyjeździe z kraju, bez namysłu odpowiada: - Oczywiście. Złożyłem już wniosek o Amerykańską Zieloną Kartę, chcę pojechać do USA i tam pracować. Drugi plan to wyjazd do Azerbejdżanu, również do pracy. Tam zarabiałbym trzy razy więcej. Magdalena podkreśla, że Turcy są bardzo przywiązani do ojczyzny. - To pokazuje, jak jest źle, skoro mimo to planują wyjechać. Turcja nie jest już tanim krajem Wielu znajomych z Polski pyta Magdę, jak się żyje w Turcji. - Piszą, że w Polsce jest nieciekawie, ceny rosną i myślą o tym, aby zamieszkać w Turcji. Niestety wiele osób nie wie, że Turcja już nie jest tanim krajem. Później te osoby z Polski się osiedlają i za moment wyjeżdżają. Wiele osób po roku - dwóch podejmuje taką decyzję. Te koszty ich przerastają - mówi Magda. Do Turcji wciąż jednak napływa wielu turystów. - Ci z krajów arabskich przyjeżdżają z dolarami i nie interesują ich ceny, stać ich na wszystko. Przez to te ceny nigdy nie spadną, skoro cały czas są osoby, dla których nie jest to problem. Co więcej, część z nich decyduje się zostać w kraju, wynajmują te drogie mieszkania - zwraca uwagę. I dodaje, że jeszcze rok temu bardzo łatwo było dostać wizę w Turcji. - Teraz jest to problem, bo tak dużo osób z zagranicy je otrzymało. Ja sama jeszcze nie wiem, czy moja wiza zostanie przedłużona. Więcej pracy, ale stawki też są niższe Pytana, czy przez inflację musi z czegoś w życiu rezygnować, nasza rozmówczyni odpowiada: - Od kiedy urodziłam dziecko mówiłam sobie, że niczego mu nie odmówię. Teraz trochę się to zmieniło. Pierwszy raz w życiu muszę się ograniczać z tym, co mu kupuję, na pewno nie dostaje już tylu zabawek, co wcześniej. W tym momencie już mnie na to nie stać. Sama też nie kupuję sobie dodatkowych rzeczy, zastanawiam się najpierw, czy czegoś faktycznie potrzebuję. - Tak jak mówiłam, pracuję teraz więcej. Ale to wcale nie pomaga tak, jak mogłoby się zdawać. Teraz stawki dla modelek są dwukrotnie, a nawet trzykrotnie niższe. Klienci nie mają pieniędzy. Wiele dziewczyn z Rosji i z Ukrainy zgłasza się do takiej pracy i jasne, one muszą też jakoś zarabiać. Ale przez to, że godzą się na takie wynagrodzenie, ono nie wzrośnie. Ja próbuję zawsze negocjować, ale jest to bardzo trudne - mówi Magdalena. Mimo wszystko na ten moment nie rozważa wyprowadzki. - Jestem do Turcji przywiązana. Będąc w Polsce, zawsze tęsknię za tym krajem - podsumowuje.