Ujemny efekt podkomisji Antoniego Macierewicza. Trwa wielkie rozliczanie
- Z punktu widzenia realizacji celów PiS efekt działalności tzw. podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza jest zerowy, a może nawet ujemny - mówi Interii politolog dr Olgierd Annusewicz. 15 lat od katastrofy teoria zamachu wciąż żyje, choć przeczą jej nawet ustalenia ekspertów zatrudnionych przez podkomisję, a Prokuratura Krajowa prowadzi siedem śledztw w jej sprawie.

Choć właśnie mija 15 lat od katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154M, nadal trwają rozliczenia związane z badaniem jej przyczyn.
Przez lata tzw. podkomisja smoleńska, powołana w 2016 roku przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza, przeprowadzała kolejne eksperymenty, by ostatecznie stwierdzić, że katastrofa była zamachem dokonanym przez Rosję.
Raport podkomisji opublikowany w 2022 roku zakwestionował wcześniejsze ustalenia tzw. komisji Millera, która jednoznacznie wykluczyła teorię o zamachu. We wnioskach podkomisji smoleńskiej wskazano m.in. że przyczyną katastrofy była ingerencja strony rosyjskiej, a dowodem na tę ingerencję miał być wybuch w lewym skrzydle samolotu. Podkomisja złożyła też w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących do Smoleńska.
Brytyjski specjalista: Ukryto moje sprawozdanie
Antoni Macierewicz przez lata forsował tezę o zamachu i wybuchach bomb na pokładzie samolotu, jednocześnie ukrywając dowody, które temu przeczyły.
Jednoznacznie na ten temat wypowiedział się Christopher Protheroe - brytyjski ekspert ds. wypadków lotniczych, który przez lata, pracując dla brytyjskiego rządu, zbadał ponad 300 wypadków. Specjalista został poproszony przez podkomisję o opinię w sprawie Tu-154M. Jak mówił w rozmowie z TVP, materiał dowodowy zgromadzony przez podkomisję smoleńską, na podstawie którego sporządził swój raport, był wyczerpujący.
„Mój raport odzwierciedla to, co widziałem, ale Macierewicz nie akceptował wniosków, które przedstawiłem. (…) Wiem, że stanowisko promowane przez Macierewicza jest takie, że doszło do wybuchu lub licznych wybuchów. Ukrył on moje sprawozdanie, które mu przedłożyłem w styczniu 2020 roku” - powiedział. Jak dodał, nie może zdradzić więcej, bo zobowiązała go tego umowa zawarta z podkomisją.
Jak potem ujawniał obecny wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk, wspominane ekspertyzy dowodzą, że przyczyną katastrofy było uderzenie skrzydła samolotu w brzozę, a to podważa powtarzaną przez Macierewicza hipotezę o eksplozji na pokładzie.
MON: Działalność podkomisji kosztowała ponad 80 mln zł
Kiedy doszło do zmiany władzy, nowy minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zlikwidował podkomisję, a następnie powołał zespół, który miał wziąć po lupę jej działalność.
Pół roku temu opinia publiczna poznała efekty dziesięciomiesięcznych działań zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. Nie badano przyczyn katastrofy, ale legalność, gospodarność, celowość i rzetelność działań podejmowanych przez podkomisję.
- We wszystkich tych kryteriach wykazano naruszenia - podkreślał minister Władysław Kosiniak-Kamysz.
- W składzie komisji (Macierewicza) były osoby, które nie posiadały ku temu kwalifikacji, myliły podstawowe pojęcia i procedury, a formułowane przez członków komisji wnioski zaprzeczały prawom fizyki. Omijano ekspertyzy, które nie dowodziły głównego założenia o wybuchu - mówił szef MON. Dodając, że zamiast rzetelnością podkomisja kierowała się wybiórczością i manipulacją.
Jak wyliczał z kolei wiceminister MON Cezary Tomczyk, całkowita działalność podkomisji kosztowała Skarb Państwa 81,5 mln złotych, bo zaliczyć do niej należy także zniszczenie samolotu Tu-154 o numerze 102, którego wartość to 47 mln zł. Niemal 17 mln zł podkomisja wydała na ekspertyzy. Wynagrodzenia to koszt 12,5 mln zł. Z kolei milion złotych kosztowała ochrona Antoniego Macierewicza.
Katastrofa smoleńska. Analizy wskazują na zderzenie z brzozą
Wiceminister Cezary Tomczyk przytoczył też fragment ekspertyzy, którą dla podkomisji Antoniego Macierewicza, przygotowali zagraniczni eksperci, w tym wspomniany wcześniej Christopher Protheroe. - Czytamy w nim: "bezpośrednią przyczyną katastrofy było ciężkie zderzenie z brzozą Bodina (nazwisko właściciela działki, na której rosła brzoza - red.), zerwanie jej opuściło zewnętrzne skrzydło i zainicjowało przewrót w lewo, którego załoga nie była w stanie kontrolować" - poinformował.
Podkomisja zamówiła też analizę w National Institute for Aviation Research (NIAR), uznawanym za najbardziej kompetentny uniwersytecki ośrodek badań lotniczych w USA. Jak wskazywał Tomczyk, także NIAR doszedł do wniosków, że przyczyną katastrofy było uderzenie w drzewo, a na pokładzie prezydenckiego samolotu nie było eksplozji.
Polityk wskazywał, że Antoni Macierewicz manipulował ekspertyzami, zmieniał fakty i dopasowywał je do swojej tezy. - Nie da się przy pomocy kłamstwa udowodnić prawdy. Dlatego tak długo trwały prace podkomisji Macierewicza - mówił Cezary Tomczyk.
W połowie kwietnia przesłuchanie Wacława B.
W związku z ujawnionymi faktami, kierownictwo MON złożyło 41 zawiadomień do prokuratury, w tym 24 dotyczą byłego przewodniczącego podkomisji Antoniego Macierewicza.
On sam raport z działań podkomisji nazwał kłamstwem i dezinformacją. - Istotą raportu z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej jest ochrona Władimira Putina i polityki Donalda Tuska poprzez kłamstwo, dezinformacje i manipulację - powiedział w Telewizji Republika polityk PiS.
W prokuraturze krajowej działa specjalny zespół, który po rozpoznaniu 41 zawiadomień, wszczął śledztwa, w tym w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków podkomisji. Wkrótce jeden z nich - Wacław B. ma usłyszeć zarzut popełnienia przestępstwa poplecznictwa.
- Wacław B. ma zostać przesłuchany w połowie kwietnia. Te pięć śledztw zostało wszczętych na podstawie 41 zawiadomień, a każde zawiadomienie dotyczyło innego czynu - mówi Interii rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Śledczy ze specjalnego zespołu przejęli jeszcze dwa inne toczące się śledztwa, które również dotyczył podkomisji.
Antoni Macierewicz uważa, że zarzut prokuratury jest absurdalny. - Mam czasami wrażenie, że to jest taka szaleńcza propaganda, którą prokuratura chciała rozpocząć, żeby przekazać opinii publicznej, a zwłaszcza mediom: "proszę bardzo, pierwszy szef był przestępcą, to była w ogóle struktura przestępcza". To jest wszystko absolutne - nawet nie kłamstwo - to jest przestępstwo ze strony prokuratury - ocenił polityk na konferencji prasowej.
Politolog: Nic nie ustalono, efekt jest ujemny
Jak dziś efekt prac zespołu Antoniego Macierewicza widzą wnikliwi obserwatorzy sceny politycznej?
- Z punktu widzenia realizacji celów PiS efekt jest zerowy, a może nawet ujemny. Jeśli chodzi o ustalenie, co tak naprawdę się wydarzyło, to nie ustalono niczego - podsumowuje w rozmowie z Interią politolog dr Olgierd Annusewicz.
Drugim celem podkomisji była integracja wyborców prawicy wokół smoleńskiego mitu i dostarczanie politycznego paliwa.
- Antoni Macierewicz przez lata konsekwentnie popularyzował legendę o zamachu. Najtwardsi wyborcy PiS-u, którzy od początku uważali, że doszło do zamachu, pewnie nadal tak uważają, bo nie uwierzą nikomu poza Macierewiczem, którego uznają za patriotę. Z kolei wyborcy Platformy Obywatelskiej mają Macierewicza za wariata i nie wierzą w żadne jego słowo. Natomiast najistotniejsza jest pozostała grupa wyborców, która w zamach nie wierzy i w ogóle nie zaprząta sobie głowy tematem smoleńska - uważa rozmówca Interii.
Wreszcie i trzeci cel podkomisji - nie został zrealizowany. - Czyli zbudowanie wizerunku Antoniego Macierewicza jako ostatniego sprawiedliwego, który tej sprawiedliwości skutecznie dochodzi. To się nie udało - konkluduje politolog.
Jolanta Kamińska