Statek handlowy został trafiony dwoma niezidentyfikowanymi pociskami, gdy znajdował się w odległości 70 mil morskich (około 140 kilometrów) na północny zachód od jemeńskiego portu Salif na Morzu Czerwonym - poinformowała brytyjska agencja handlu morskiego. Atak na statek handlowy na Morzu Czerwonym Jak podano, kapitan jednostki wkrótce potem przekazał, że doszło do kolejnej, trzeciej eksplozji. Z jego relacji wynika, że na pokładzie nikt nie ucierpiał. Trwa usuwanie szkód. Według strony brytyjskiej statek kontynuuje dalszą podróż do kolejnego portu. Choć na ten moment nikt nie przyznał się do ataku to agencja Reutera wiąże zdarzenie z dzielnością, powiązanych z Iranem, bojowników Huti. Rebelianci od listopada przeprowadzają ataki na międzynarodowe statki w pobliżu Jemenu, twierdząc, że solidaryzują się w ten sposób z Palestyńczykami w wojnie między Izraelem a Hamasem. Huti atakują statki. U progu gigantycznej katastrofy W sierpniu Huti uderzyli na Morzu Czerwonym w pływający pod banderą Grecji tankowiec Sounion. Strona brytyjska informowała, że jednostka została ostrzelana z dwóch małych łodzi, a następnie trafiona nieustalonym rodzajem pocisków. Dzień później załogę ewakuowano, a opuszczony tankowiec, zakotwiczony między Jemenem a Erytreą, został ponownie zaatakowany. Pentagon poinformował w środę, że uszkodzenie tankowca jest na tyle poważne, że grozi wyciekiem ropy. Według strony greckiej do wody przedostała się już część surowca, znajdującego się na pokładzie statku. Sounion transportował ponad 150 tys. ton ropy, czyli około miliona baryłek. Źródło: Agencja Reutera ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!