Amerykańskie i światowe media podają rozbieżne wyniki wyborów. Zależy to od metodologii, jaką obrały, a także od momentu ogłoszenia rezultatów wyborczych w poszczególnych stanach. W obecnych wyborach oddano rekordową liczbę głosów korespondencyjnych. Łącznie z głosami oddanymi osobiście przed dniem wyborczym było ich ponad 100 mln. W części kluczowych stanów, jak Pensylwania, będą one liczone na końcu, a proces może potrwać nawet kilka dni. Pensylwania będzie zaliczać również głosy, które wpłyną pocztą już po zamknięciu urn, ale które zostały wysłane przed wyznaczoną datą końcową. "Jesteśmy wielcy, ale oni (demokraci - red.) próbują ukraść wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy" - napisał Donald Trump na Twitterze w środę rano czasu polskiego. Serwis społecznościowy oznaczył jego wpis jako "mogący wzbudzać kontrowersje lub wprowadzać w błąd w kwestiach dotyczących udziału w wyborach". Trump dodał, że "głosów nie można oddawać po zamknięciu lokali wyborczych". "Sondaże znów bardzo się pomyliły" - Komentatorzy wskazują, że zmieniają się postawy wyborcze, że osoby tradycyjnie niechętne republikanom, głosują na Trumpa z powodu wizerunku antyestablishmentowego. Mamy do czynienia z pewnym fenomenem, że po raz kolejny bardzo pomyliły się sondaże. One znów wskazywały na zdecydowaną wygraną demokratów, a dziś mamy sytuację wyrównaną - zwrócił uwagę w Polsat News wiceminister Paweł Jabłoński. Pytany przez Piotra Witwickiego, z czego to wynika, odpowiedział: - Sondaże są wykorzystywane do manipulowania opinią publiczną, by wytworzyć przekonanie, że większa grupa ludzi popiera danego polityka". - Mamy z tym też do czynienia w Europie i w Polsce. Kiedy przychodzi do weryfikacji, czyli wyborów, widać, że wiele z tych sondaży jest nietrafionych. Jakie są przyczyny tych nieścisłości, czy takich, a nie innych odpowiedzi respondentów, trudno wyrokować - dodał. Na pytanie o to, który kandydat jest lepszy z perspektywy polskiego rządu, wiceminister odpowiedział: - Nie jest naszą rolą ocenianie kandydatów, bo każdy prezydent USA kieruje się w swojej polityce interesem USA, a nie sojuszników. - Z punktu widzenia naszych relacji z USA ostatnie cztery lata były bardzo udane i z tego powodu współpracę z administracją Donalda Trumpa oceniamy bardzo dobrze. Jeśli Trump wygra, to ta współpraca będzie się dalej dobrze układała. Ale jeśli dojdzie do zmiany, to przywódcy kierują się przede wszystkim interesem, a nie sympatiami i antypatiami - tłumaczył. Relacja z wieczoru wyborczego w USA TUTAJ.