Obama zirytowany planami wobec Marsa. "O czym wy mówicie?"

Oprac.: Wiktor Kazanecki
- W Dolinie Krzemowej jest wielu potentatów budujących statki kosmiczne zdolne zabrać ludzi na Marsa - nie ma wątpliwości były prezydent USA Barack Obama. Dodaje jednak, że zanim zaczniemy marzyć o zasiedleniu sąsiedniej planety, powinniśmy zająć się stanem obecnie zamieszkiwanej - Ziemi. Przypomniał, że nawet jeśli doszłoby na niej do jakiejś katastrofy, nadal byłaby lepszym miejscem do życia niż Czerwony Glob.

Obamę w środę zaproszono do Paryża, gdzie zorganizowano szczyt Power Earth dotyczący m.in. różnych rodzajów odnawialnej energii i sposobów jej wykorzystania. Niespodziewanie poruszył tam temat Marsa, a dokładniej jego możliwego zasiedlenia, a później terraformacji, czyli upodobnienia do Ziemi.
Zdaniem lidera USA w latach 2009-2017 w Dolinie Krzemowej są "potentaci", wśród których wielu "buduje statki kosmiczne" zdolne zabrać ludzi na Czerwoną Planetę. - Ale kiedy słyszę, jak niektórzy ludzie mówią o planie kolonizacji Marsa, bo ziemskie środowisko może zostać zdegradowane tak, że stanie się nieznośne, to patrzę na nich i pytam: "O czym wy mówicie?" - oburzał się.
Jak dodał Obama, nawet gdyby na naszym globie wybuchła nuklearna wojna, konflikt ten "byłby bardziej znośny do życia niż Mars". - Nawet gdybyśmy nie zrobili nic w sprawie zmian klimatycznych, na Ziemi wciąż byłby tlen, a możemy stwierdzić, iż na Marsie go nie ma - zauważył, cytowany przez AFP.
Kolonizacja Marsa? Barack Obama: Zostaliśmy stworzeni dla Ziemi
Były prezydent Stanów Zjednoczonych woli, aby społeczeństwa inwestowały w opiekę nad swoją "obecną" planetą. Celem eksploracji kosmosu są natomiast dla niego "odkrycia i gromadzenie wiedzy", a nie tworzenie nowej przestrzeni życiowej dla ludzkości. - Zostaliśmy stworzeni dla tego miejsca (Ziemi - red.) i byłoby dobrze, gdybyśmy je utrzymali w sposób przyjazny dla życia - podkreślił.
Obama napomknął też o Donaldzie Trumpie, który zastąpił go w Białym Domu i niewykluczone, iż znów będzie rządził USA w miejsce Joe Bidena. Nie chciał jednak komentować jego działań i poglądów, uznając, iż fakty "mówią same za siebie". AFP zauważa, iż republikanin jest klimatycznym sceptykiem, który wycofał swój kraj z porozumienia paryskiego zawartego w 2015 roku.
Polityk nie pierwszy raz porusza temat Marsa i jego możliwego wykorzystania przez Ziemian. W 2016 roku w artykule dla CNN wskazał, iż Ameryka "wyznaczyła sobie jasny cel": wysłanie ludzi na Czerwoną Planetę do lat 30. XXI wieku i bezpieczny powrót na Ziemię. "Ostatecznym celem byłoby pozostanie tam przez dłuższy czas" - twierdził.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!