Nowa Zelandia ratuje swoje pingwiny. Szalona operacja

Jakub Wojciechowski

Jakub Wojciechowski

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
36
Udostępnij

Niepokojące wieści z Nowej Zelandii. Tajemnicza choroba dotyka tamtejsze endemiczne pingwiny żółtookie. Naukowcy robią wszystko, żeby dowiedzieć się, co to za schorzenie i jak można ptaki przed nim obronić. Udało się zidentyfikować dwa wirusy, które mogą być przyczyną zjawiska, jednak potrzebne są dalsze badania. W gigantyczną akcję pomocy zagrożonym pingwinom zaangażowali się ludzie z całego kraju. Dowiedz się więcej o niezwykłej walce o ocalenie jedynego w swoim rodzaju gatunku.

Żyjące w Nowej Zelandii pingwiny żółtookie zaatakowała nieznana choroba. Naukowcy szukają sposobu na uratowanie zagrożonego gatunku
Żyjące w Nowej Zelandii pingwiny żółtookie zaatakowała nieznana choroba. Naukowcy szukają sposobu na uratowanie zagrożonego gatunkuNicolas-Alain Petit/Biosphoto via AFP/sburt/123rfAFP

Żyjące w Nowej Zelandii pingwiny żółtookie (Megadyptes antipodes) to gatunek endemiczny, który obecnie jest krytycznie zagrożony wyginięciem. Jak ocenia Departament Ochrony Przyrody Nowej Zelandii, w tym kraju żyje około 2400 przedstawicieli tego endemicznego gatunku. Oprócz naturalnych wrogów, w ostatnich latach ptaki te muszą zmagać się z nowym zagrożeniem.

Tajemnicza choroba pingwinów

Okazuje się, że zwierzęta atakuje nieznana choroba, którą po raz pierwszy odnotowano w 2019 roku. Cierpiało na nią 20 świeżo wyklutych pisklaków, które trafiły do kliniki weterynaryjnej dla dzikich zwierząt Dunedin Wildlife Hospital z Politechniki Otago w mieście Dunedin.

Jak wspominała w rozmowie z agencją AFP dyrektor szpitala, dr Lisa Argilla, zarażone pingwiny nie były w stanie utrzymywać głowy w górze, z trudem łapały powietrze i miały zaszklone oczy. Wszystkie zakażone pingwiny zmarły.

Podczas sezonu rozrodczego w 2020 roku jedna trzecia ze 150 pingwinów żółtookich, które trafiły do kliniki, zmarła w podobny sposób - powiedziała dr Argilla. Weterynarze za wszelką cenę starali się uratować ptaki, jednak wciąż nie było wiadomo, jaka jest przyczyna choroby.

Uczeni znaleźli odpowiedź?

Naukowcy przeprowadzili testy na tkankach pobranych od martwych pingwinów. Wykonano sekwencjonowanie - takie samo jakie wykonuje się podczas prób zidentyfikowania rozmaitych wirusów, między innymi COVID-19.

Jak poinformowała wirusolog ewolucyjna prof. Jemma Geoghegan, która pracuje w zespole badającym zachorowania pingwinów, badane są dwie choroby, które potencjalnie mogą za to odpowiadać. Wykryto dwa wirusy, które według badaczy mogą chorobę powodować. Są to wirusy z grupy Anelloviridae oraz z grupy Picornaviridae.

Co prawda nie udało się jeszcze ustalić, jaka konkretnie choroba odpowiada za śmierć pingwinów, jednak naukowcy uważają, że są na dobrej drodze:

Zidentyfikowaliśmy coś, co według nas może być tego przyczyną. Teraz potrzeba wielu kolejnych badań, żeby ustalić, czy możemy zapobiegać zakażeniu lub leczyć tę chorobę - powiedziała prof. Geoghegan.

Ocenia się, że tajemnicza choroba co roku powoduje śmierć około 50 piskląt, co stanowi około 25 proc. populacji młodych pingwinów żółtookich.

Cały kraj ratuje pisklęta

Zanim ostatecznie uda się ustalić, jaka konkretnie choroba zabija pingwiny i czy da się ją leczyć, nowozelandzcy naukowcy robią wszystko, by ochronić młode ptaki przed zakażeniem. Obecnie wszystkie osobniki mające mniej niż pięć dni są zabierane z gniazd i przenoszone do kliniki w Dunedin. Tam chronione są izolowane i mogą nieco podrosnąć.

W 2022 roku weterynarzom udało się w ten sposób uratować 90 proc. młodych i wypuścić je następnie z powrotem do kolonii. Jak powiedziała dr Argilla, 142 pisklęta "otrzymały drugą szansę":

Gdyby pozostawiono je w gnieździe, to większość z nich najpewniej uległoby zakażeniu i umarła - dodała szefowa kliniki.

Dr Argilla powiedziała też AFP, że utrzymanie piskląt przy życiu było "szaloną operacją". Trzeba było karmić z ręki dziesiątki piskląt. Nawet 10 osób jednocześnie pomagało karmić ptaki pięć razy dziennie. W akcję zaangażowali się nie tylko wszyscy pracownicy kliniki. Z całej Nowej Zelandii przyjeżdżali pomagać w tym weterynarze, pielęgniarki, pracownicy zoo i strażnicy przyrody - opowiada dyrektorka szpitala dla zwierząt.

Pingwiny i ich liczni wrogowie

Pingwiny żółtookie to niewielkie ptaki, które w wyprostowanej pozycji sięgają ludziom do kolan. Swoją nazwę zawdzięczają żółtym oczom oraz opasce z jasnych piór wokół głowy. Żyją tylko na wyspach Nowej Zelandii, w dwóch głównych koloniach: w środkowej części Wyspy Południowej oraz na leżących dalej na południu wysepkach.

Ocenia się, że od 2008 roku populacja pingwinów na głównej wyspie zmniejszyła się o 75 proc. i było tam wówczas jedynie około 200 par ptaków. Nowozelandzkie służby ochrony przyrody oceniają, że gdyby utrzymało się takie takie tempo wymierania ptaków, to kolonia w ciągu dwóch dekad przestałaby istnieć.

Oprócz tajemniczej choroby istnieniu kolonii zagrażają też naturalni wrogowie, czyli między innymi drapieżne ryby, ale też psy, koty czy gatunki inwazyjne, takie jak gronostaje.

Źródło: AFP

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Czytaj także: 

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      "Wydarzenia": Nie chciały trafić na talerz. Wielka ucieczka byków z hodowli na Opolszczyźnie
      "Wydarzenia": Nie chciały trafić na talerz. Wielka ucieczka byków z hodowli na OpolszczyźniePolsat NewsPolsat News
      Przejdź na