"Niemcy są i pozostają największym zwolennikiem Ukrainy w Europie" - napisał na platformie X kanclerz Niemiec Olaf Scholz, wspominając o uruchomieniu wraz z grupą G7 kredytu w wysokości 50 miliardów euro. "Umożliwia to Ukrainie pozyskiwanie broni na dużą skalę. Może na tym bazować" - przekonywał Scholz w swoim wpisie. Ta deklaracja to prawdopodobnie reakcja Scholza na doniesienia niemieckich mediów, wedle których Niemcy wprowadzają zakaz planowania nowych wydatków na pomoc wojskową dla Ukrainy. Wojna w Ukrainie. Niemcy "zakręcą kurek"? "Większość wcześniej zaakceptowanego sprzętu zostanie dostarczona, ale dodatkowe wnioski składane przez ministerstwo obrony, zgodnie z zaleceniem kanclerza Olafa Scholza, mają być odrzucane" - piszą Peter Carstens i Konrad Schuller w artykule opublikowanym w sobotę w internetowym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Autorzy powołują się na pismo ministra finansów Christiana Lindnera skierowane 5 sierpnia do ministra obrony Borisa Pistoriusa. Redakcja wyjaśnia, że wszystkie środki (ok. 8 mld euro) przeznaczone w roku bieżącym na pomoc wojskową dla Ukrainy zostały już rozplanowane, a górna granica wydatków na rok przyszły (4 mld euro) też została już wyczerpana i to z nadmiarem. Niemieckie media: Berlin ograniczy wydatki na Ukrainę. Rząd odpowiada "Żadne nowe wydatki nie są możliwe" - podsumowują autorzy. Na rok 2026 przewidziano tylko trzy miliardy euro, a na lata 2027 i 2028 zaledwie po pół miliarda euro. "To koniec. Kasa jest pusta" - cytuje anonimowego przedstawiciela rządu "FAZ". Tymczasem rząd niemiecki zaprzeczył, jakoby miał zmniejszyć pomoc wojskową dla Ukrainy. Rzecznik rządu potwierdził, że gabinet spodziewa się, iż w przyszłym roku międzynarodowi partnerzy Ukrainy uruchomią wspomnianą pożyczkę, która będzie spłacana z zysków z zamrożonych aktywów rosyjskich. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!