Do odpalenia pocisków rakietowych doszło na dzień przed wizytą wiceprezydent USA <a class="db-object" title="Kamala Harris" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kamala-harris,gsbi,364" data-id="364" data-type="theme">Kamali Harris</a> w Korei Południowej. Harris planuje m.in. odwiedzić strefę zdemilitaryzowaną oddzielającą od siebie dwa państwa koreańskie, co według administracji USA ma być "próbą podkreślenia sojuszu amerykańsko-południowokoreańskiego i zaangażowania USA w 'stanie u boku' Korei Południowej w obliczu zagrożeń ze strony Korei Północnej" - podała agencja AP. W czwartek wiceprezydent Harris spotka się z prezydentem Korei Płd. Jun Suk Jeolem. Również w niedzielę Korea Płn. wystrzeliła pocisk balistyczny krótkiego zasięgu w kierunku Morza Japońskiego. W przemówieniu wygłoszonym wcześniej w środę na pokładzie niszczyciela USS Howard u wybrzeży japońskiego miasta Yokosuka, Harris powiedziała, że niedzielna próba rakietowa stanowiła część "programu nielegalnej broni, który zagraża stabilności regionalnej i narusza wiele rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ". Marynarki wojenne USA i Korei Południowej przeprowadzają obecnie ćwiczenia u wschodnich wybrzeży Półwyspu Koreańskiego. W czterodniowe manewry, które rozpoczęły się w poniedziałek, jest zaangażowany lotniskowiec o napędzie atomowym USS Ronald Reagan. To pierwsze od 2017 roku ćwiczenia sojuszników z udziałem amerykańskiego lotniskowca w pobliżu Półwyspu Koreańskiego - przekazała Associated Press. Sankcje ONZ Od 2006 roku Korea Północna jest objęta sankcjami ONZ, mającymi na celu odcięcie finansowania programów rozwoju broni atomowej i rakiet balistycznych tego kraju. Pjongjang odrzuca rezolucje ONZ, uważając je za naruszenie suwerennego prawa do samoobrony i eksploracji kosmosu. Korea Płn. skrytykowała także wspólne manewry wojskowe Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej, uznając je za dowód wrogich zamiarów tych krajów.