Agnieszka kupiła wycieczkę w biurze podróży Exim Tours. Już w najbliższą niedzielę, 30 lipca, ma lecieć do Farilaki na północy wyspy Rodos. - Biuro nie zgodziło się bezkosztowo anulować rezerwacji. Zmiana terminu również jest płatna - mówi Interii. Powód? Agnieszka przekazała nam, że biuro poinformowało klientów o tym, że coraz większa część pożaru jest pod kontrolą straży pożarnej, a rozprzestrzenianie się ognia ograniczone. Lotnisko ma działać bez zakłóceń, a nawet obszary, które do pewnego momentu uznawane były za zagrożone, są ponownie dostępne dla miejscowych i turystów. A poza tym rezerwacje, które mają, to nie są pobyty w południowej części wyspy. - Zdaniem biura północ wyspy jest bezpieczna - dodaje Agnieszka. Poprosiła o podanie kosztów ewentualnej anulacji lub zmiany terminu wycieczki. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymała. I przyznaje, że wszystko zależy od kwoty, bo jeśli będzie wysoka, nie zdecyduje się na zmianę. Możliwe, że mimo obaw, poleci na Rodos. "Od trzech dni nie śpię, prawie nie jem" Dzień później, w poniedziałek, na płonącą wyspę miała lecieć Anna z mężem i dwojgiem dzieci. Ich hotel znajduje się w miejscowości Kolymbia. - Wykonałam blisko 30 telefonów na infolinię Coral Travel. Odmawiali bezkosztowej zmiany terminu. Biuro uważało, że lecimy w bezpieczne miejsce - mówi nam Anna. W jej imieniu do biura pisał też pośrednik, od którego kupiła wycieczkę. - Ciągle słyszeliśmy: "hotel nie jest bezpośrednio zagrożony". "Hotel nie jest w strefie objętej pożarami". A gdy spytałam, w jakiej odległości od pożaru jest obecnie mój hotel, usłyszałam odpowiedź, że nikt tego nie mierzy - dodaje. Anna podkreśliła, że to dla niej ogromny stres. - Od trzech dni nie śpię i prawie nie jem - przyznała. - Boję się narażać dzieci. To miał być urlop, a nie tydzień strachu o życie - mówiła. Chwilę przed publikacją artykułu Anna poinformowała nas, że dostała możliwość bezkosztowej zmiany rezerwacji. - Cieszy mnie ta decyzja. Szkoda tylko, że zapadła dopiero teraz. Odbiło się to na moim zdrowiu, właśnie przechodzę infekcję - komentuje. "Nie interesuje nas siedzenie w hotelu" Bożena na Rodos, do miasta Kolymbia, ma lecieć 4 sierpnia. Wycieczkę wykupiła w biurze podróży Rainbow. - W związku z zaistniałą sytuacją boimy się tam lecieć. Powołaliśmy się na art. 47 ust. 4 Ustawy o imprezach turystycznych. Nie chcieliśmy rezygnować, tylko zamienić na inny jakikolwiek kierunek - mówi Interii. Biuro się na to nie zgodziło. - Odpowiedziało, że teren, w który lecimy, jest bezpieczny. Każą cierpliwie czekać do 4 sierpnia. Na tę porę nie zmienią ani nie anulują - dodaje nasza rozmówczyni. - Nie pomogły argumenty, że ta sytuacja znacząco wpływa na jakość wypoczynku i w sumie psuje nam całą imprezę, bo nie możemy skorzystać z zaplanowanych wycieczek fakultatywnych, które obejmowały tereny spalone. Zresztą te wycieczki też kupiliśmy w Rainbow - zaznacza Bożena. - Nie interesuje nas siedzenie w hotelu. Chcieliśmy zwiedzać wyspę, a to jest niemożliwe. Pani z biura jak mantrę powtarza, że nasz hotel leży w bezpiecznym miejscu. W tej chwili czekamy na dalszy rozwój wydarzeń - wskazuje kobieta. Biuro podróży: Najbliższe wyloty odbywają się planowo Odezwaliśmy się do biur podróży, które wymieniły Agnieszka, Anna i Bożena. Do momentu publikacji artykułu odpowiedziało nam jedynie Coral Travel. - Klienci zawsze mogą odwołać wycieczkę zgodnie z tzw. WIT - Warunki Imprez Turystycznych - twierdzi Izabela Jurczewska z Coral Travel. I dodaje: - Nasze najbliższe wyloty na Rodos 28 lipca odbędą się planowo a klienci spędzą urlop w hotelach, w których są bezpieczni i wypoczywają bez zakłóceń. - Klientom, którzy mają rezerwacje z wylotem 28 i 31 lipca do hoteli, które uniemożliwiają realizację imprezy turystycznej, proponujemy bezkosztową rezygnację lub możliwość zmiany rezerwacji na inną, również bez kosztów. Z tymi klientami kontaktujemy się bezpośrednio przedstawiając propozycje - zapewnia. Podkreśla też, że sytuacja jest dynamiczna, a decyzje zależne są od wciąż aktualizowanych informacji, mogą więc zmieniać się w zależności od kierunku wydarzeń na Rodos. Miała lecieć do nadpalonego hotelu. Biuro umożliwiło zmianę Rozmawialiśmy też z Natalią* i Kingą, które na Rodos miały lecieć z Itaką. Bezskutecznie próbowały odwołać rezerwację lub zmienić kierunek podróży. Kilka godzin po naszych rozmowach przekazały nam, że Itaka zmieniła zdanie i umożliwia zmianę kierunku wycieczki. Natalia miała lecieć 4 sierpnia do Lindos, w teren ewakuowany i zagrożony. Przez kilka dni kontaktowała się telefonicznie z biurem, mailowo, była też w salonie stacjonarnym. - Unoszący się w powietrzu dym i popiół oraz nieprzewidywalny żywioł, jakim jest ogień, który w każdym momencie może się jeszcze bardziej rozprzestrzenić, zniechęcił nas do lotu na Rodos, w obawie o nasze zdrowie. A dowiedziałam się też, że nasz hotel uległ zniszczeniu, na jego terenie były spalone drzewa. Ogromnie współczuję Grekom, ale teraz nikt nie chce wypoczywać w takim miejscu - komentowała Natalia. Kinga miała lecieć na Rodos 31 lipca. Początkowo, mimo argumentacji, że boi się o swoje zdrowie i życie ze względu na astmę oskrzelową, nie udawało jej się zmienić kierunku podróży. Była nawet gotowa dopłacić. - Ostatecznie otrzymaliśmy wsparcie i zgodę. Itaka indywidualnie rozpatruje każdą sprawę - mówi Kinga. Biura nie chcą odwoływać i zmieniać wycieczek. "Nie jest to zaskakujące" Ci turyści, którzy mają jeszcze podobne rozmowy przed sobą, powinni powoływać się na art. 47 ust 4 Ustawy o Imprezach turystycznych i powiązanych imprezach turystycznych. Zgodnie z nim przysługuje im prawo do odstąpienia od umowy bez ponoszenia dodatkowych kosztów. - Podróżni powinni złożyć organizatorowi oświadczenie w formie pisemnej/mailowej/faksu o odstąpieniu od umowy powołując się ten artykuł - mówi Interii adwokat Mikołaj Badziąg z Kancelarii Prawnej Graś i Wspólnicy. - W tym miejscu warto wspomnieć, że biura podróży wskutek trwających pożarów oferują podróżnym bezkosztową zmianę miejsca docelowego bądź terminu wyjazdu. W przypadku chęci skorzystania z takiej opcji, należy zgłosić się do organizatora i ustalić nowe warunki - dodaje prawnik. A jeśli odstąpić od umowy się nie uda, zmiana miejsca lub terminu podróży nie zostanie zaproponowana ani zaakceptowana, a klienci obawiają się lecieć na wyspę? - Niestety, osoby te będą musiały dochodzić swych praw w sądzie. Nie jest to zaskakujące, że organizatorzy próbują uniknąć odpowiedzialności kwestionując zasadność roszczeń zgłaszanych przez podróżnych. Przepisy prawa gwarantują ochronę praw w takiej sytuacji, więc nie ma przeszkód, by zawalczyć o te kwoty w sądzie, gdyż prawdopodobieństwo ich odzyskania jest spore - komentuje nasz rozmówca. Na wyspie Rodos wprowadzono stan wyjątkowy. - W mojej opinii cała wyspa jest zagrożona i to daje podstawę do skorzystania z roszczenia na podstawie wskazanych przepisów - podsumowuje prawnik. *Imię bohaterki zostało zmienione Chcesz skontaktować się z autorką? Napisz: magdalena.raducha@firma.interia.pl