W sobotę Donald Trump został postrzelony podczas wiecu wyborczego w miejscowości Butler w stanie Pensylwania. Napastnik oddał kilka strzałów z dachu pobliskiego budynku. Były prezydent USA doznał obrażeń prawego ucha. Rannych zostało także trzech innych mężczyzn, którzy przyszli na wiec. Jeden z nich zmarł, a dwóch pozostałych przebywa w szpitalu w stanie krytycznym. Zamach na Donalda Trumpa. Świadkowie ostrzegali policję Chociaż wciąż nie ma zbyt wielu informacji o incydencie, z wczesnych doniesień mediów wynika, że wcześniej strzelec został zauważony przez świadków. Co najmniej jedna osoba, z którą rozmawiała BBC, powiedziała, że bezskutecznie próbowała zaalarmować policję i inne służby o obecności mężczyzny na dachu. Świadek powiedział, że policjanci zachowywali się jakby nie wiedzieli, co się dzieje. Mieli zignorować doniesienia o mężczyźnie z bronią w ręku. Zwolennicy Donalda Trumpa ostro skrytykowali Secret Service, na którym spoczywa główna odpowiedzialność za ochronę Trumpa jako byłego prezydenta USA. Elon Musk w mediach społecznościowych wezwał kierownictwo do rezygnacji. "Skrajna niekompetencja lub było to zamierzone. Tak czy inaczej, kierownictwo Secret Service musi podać się do dymisji" - napisał miliarder na platformie X. Kilka godzin po strzelaninie Secret Service wydało oświadczenie, że rozpoczęto dochodzenie. Służby nie skomentowały doniesień na temat słów świadka zdarzenia. USA. Śledztwo w sprawie Secret Service Eksperci zakładają, że zamach na prezydenta wymusi zmiany w działaniu służb. Joseph LaSorsa, były agent, który chronił Ronalda Reagana, Geralda Forda i George’a H. W. Busha, stwierdził, że "nastąpi intensywna analiza" i "masowa reorganizacja". Emerytowany agent, który pracował w służbach ochrony, wypowiadając się anonimowo, stwierdził, że incydent powinien wywołać wewnętrzną ocenę służb. "Powaga sytuacji wymaga dokładnej analizy, aby zapobiec takim błędom w przyszłości i zapewnić, że konsekwencje zostaną poniesione na wszystkich poziomach" - powiedział były agent. Były opozycjonista i komandos SEAL stwierdził, że "coś jest nie tak" ze służbami. "Zwolennicy Trumpa zauważyli zabójcę przed oddaniem strzałów i podnieśli alarm. Dlaczego Secret Service nie zareagował, dopóki nie padło wiele strzałów? Coś jest nie tak" - napisał Drago Dzieran. Paul Eckloff, były agent Secret Service, który przeszedł na emeryturę w 2020 r., stwierdził, że być może to nie do końca jest wina służb. "Ta osoba albo ukrywała się, dopóki nie stała się zagrożeniem, albo nie stanowiła zagrożenia, dopóki nie ujawniła swojej broni" - powiedział Eckloff. Źródło: CNN, ABC News ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!