Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Lekarze CIA "pomagali" terrorystom

Podtapianie, odmawianie snu, izolacja, głośna muzyka, przetrzymywanie w całkowitych ciemnościach. Oto metody dialogu z więźniami podejrzanymi o terroryzm w XXI wieku. Metody, które jak się okazuje, opracowali lekarze i psychologowie CIA.

/AFP

Guantanamo na Kubie, Bagram w Afganistanie, Abu- Ghraib w Iraku. Tam, a może i w innych amerykańskich więzieniach dla terrorystów, stosowano wymyślne tortury. Ich liczbę szacuje się na około 70. Wśród nich, były nie tylko metody fizycznych tortur, ale i psychicznych. Każdy z nas pamięta madejowe łoże i inne tego typu próby wyciągnięcia informacji od więźnia. Równie dobrze pamiętamy jednak, że są to metody sprzed kilku wieków. Czy przez ten czas nie wypracowano skutecznych i bardziej humanitarnych sposobów zdobywania informacji?

Ujawniono raport o eksperymentach na więźniach

Dzisiaj organizacja Lekarz na Rzecz Praw Człowieka w swoim raporcie ujawniła, czym zajmowali się lekarze i psycholodzy pracujący dla CIA. Według raportu sprawdzali oni skuteczność tortur oraz to, jakie kombinacje technik przesłuchań są najskuteczniejsze. Sprawdzano na przykład, jak najlepiej wykorzystać metodę zwaną podtapianiem. Analizowano długość przerw pomiędzy poszczególnymi podtopieniami, ich siłę, oraz potrzebną ilość wody. Organizacja uznała, że takie działanie osób, które są lekarzami i psychologami, czyli w szczególny sposób powinny troszczyć się o to, by nie szkodzić, lecz pomagać ludziom, jest przestępstwem wojennym w rozumieniu konwencji genewskiej.

Osoby odpowiedzialne za tego typu praktyki powinny być pozbawione prawa do wykonywania zawodu, a przede wszystkim powinny ponieść odpowiedzialność karną za to, czego się dopuściły.

Informacja ta, choć może zaskoczyć, nie dziwi. Od dawna słyszy się o tym, iż w więzieniach dla terrorystów i podejrzanych o terroryzm stosuje się takie praktyki. Trudno zatem przypuszczać, że była to inicjatywa wyłącznie strażników tych więzień, którzy w ten sposób mogliby chcieć przypodobać się przełożonym. Wydaje się to o wiele bardziej skomplikowane i można zauważyć, że tortury i metody przesłuchań nie były przypadkowe, ale dokładnie zaplanowane, może nawet dla każdego więźnia osobno. Lekarze i psycholodzy, tak jak dobiera się diety dla konkretnej osoby, dobierali długość, technikę i rodzaj tortury do indywidualnych potrzeb "pacjenta".

Terrorysta nie ma żadnych praw

Amerykańskie obozy czy też więzienia dla osób podejrzanych o terroryzm właściwie od ich założenia nie cieszą się dobrą sławą wśród opinii publicznej. Wiele było już skandali i afer, związanych zarówno z metodami postępowania z podejrzanymi jak i w ogóle z sensem budowania tego typu miejsc. Najpopularniejszym, w najgorszym tego słowa znaczeniu, stało się chyba więzienie w Guantanamo na Kubie. Początek jego niechlubnej historii to rok 2002, kiedy do więzienia trafili pierwsi podejrzani.

Na mocy rozkazu ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Georga W. Busha, zatrzymani tracili właściwie wszystkie swoje prawa. Prezydent uznał bowiem, że żaden terrorysta nie musi im podlegać i choć do więzień trafiali zazwyczaj tylko podejrzani, którym nikt nigdy winy nie udowodnił, to od rozkazu nie było odstępstwa. Pentagon mógł przetrzymywać kogo chciał, gdzie chciał i jak długo chciał, a zatrzymany nie miał prawa poskarżyć się nikomu i nie mógł być sądzony przez bezstronny i niezawisły sąd.

Więzienia czy obozy?

Miejsce to świat często nazywał obozem koncentracyjnym XXI wieku. Biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia o eksperymentach medycznych przeprowadzanych na więźniach, właściwie trudno się z tym nie zgodzić. Choć może porównanie lekarzy CIA z doktorem Mengele wyda się zbyt drastyczne i nie na miejscu, to w obu przypadkach złamano podstawową zasadę leczenia, a swoje umiejętności wykorzystywano, by szkodzić przetrzymywanym w obozach.

Być może takie skojarzenia były powodem głośnych i częstych protestów niemal całego świata przeciw tego typu miejscom. Zamknięcia więzień domagało się między innymi ONZ, Czerwony Krzyż, a także wielu cenionych Amerykanów, jak choćby Jimmy Carter. Protesty, owszem, wywołały pewne reakcje w Białym Domu i prezydent Bush w 2005 roku podpisał ustawę ograniczającą wcześniejszy rozkaz, pozwalający na zrobienie z więźniem wszystkiego.

Po wejściu w życie tej ustawy miało być lepiej, nadal było jednak wiele sygnałów o tym, że w Guantanamo nic się nie zmieniło. Sprawę więzienia postanowił zaraz po objęciu swojego stanowiska zakończyć obecny prezydent USA, Barack Obama.

22 stycznia 2009 roku nakazał zamknięcie więzienia na Kubie do końca bieżącego roku. Choć decyzja to odważna i światu się spodobała, to niestety wiele nie zmieniła. Obama nie wspomniał bowiem o pozostałych miejscach, gdzie przetrzymuje się podejrzanych o terroryzm. Więzienia w Bagram i Abu- Ghraib ciągle działają, a więźniowie z Kuby, których nie uniewinniono, też muszą się gdzieś podziać.

Popieramy tortury?

W całej tej sprawie trudno stanąć po jednej stronie i zdecydowanie powiedzieć, że wszystkich więźniów należy wypuścić, albo oddać pod sąd w ich własnych krajach. Chcąc być obiektywnym trzeba przyznać, iż złapany terrorysta, który kogoś zabił w imię wiary, z własnej woli, w przytulnym pokoju przesłuchań i przy kawie nie wyda niewiernym swych braci. Stąd pewnie wzięły się drastyczne i okrutne metody przesłuchań, które w każdym budzą wielkie wątpliwości.

Nie może jednak dochodzić do sytuacji, kiedy do więzień zamyka się ludzi podejrzanych o terroryzm, torturuje się ich, a tak naprawdę nie mają oni z terroryzmem nic wspólnego. W dzisiejszym świecie, przesiąkniętym wojną z terroryzmem, takie działania i metody nie wywołują już tak wielkiego sprzeciwu. Może i uważamy, że torturowanie nie jest humanitarne, ale gdy ktoś przy nas wypowiada słowa "zamach", albo "terrorysta", jesteśmy w stanie poświęcić nasze sumienie dla, jak często uważamy, ratowania cywilizowanego świata.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także