Kryzys w prorosyjskim regionie na rękę Kremlowi? "Grają na eskalację"
Rosjanie grają na eskalację, a prorosyjskie Naddniestrze, pogrążone w energetycznym kryzysie, odrzuca pomoc z Zachodu, mając nadzieję, że "Moskwa znajdzie rozwiązanie" - uważa premier Mołdawii Dorin Recean. Snuje on też teorię, że impas doprowadzić może do rewolucji i końca "niepodległości" nieuznawanej republiki. Do gry wkracza także Unia Europejska, która apeluje do samozwańczych władz w Tyraspolu, by przyjęły oferowane wsparcie.
Gdy 1 stycznia przestała obowiązywać rosyjsko-ukraińska umowa o tranzycie gazu przez terytorium tego drugiego kraju, Naddniestrze - separatystyczny region Mołdawii - zaczął mierzyć się z energetycznym kryzysem. Pojawiły się problemy z dostawami prądu, wielu mieszkańców nie ma dostępu do ciepłej wody czy ogrzewania. Mimo to prorosyjskie władze odrzucają oferty pomocy z Zachodu.
Teraz, jak opisuje Politico, Komisja Europejska apeluje do separatystycznych władz, by przestały postępować w ten sposób. Rzeczniczka europejskiej Komisji do spraw zagranicznych Anitta Hipper podkreśliła, że pomocy zaoferowanej Naddniestrzu przez władze w Kiszyniowie - energetyczna i humanitarna - nie przyjęto.
Naddniestrze na energetycznej krawędzi. Unia Europejska reaguje
Hipper zaapelowała też do władz w Tyraspolu, stolicy samozwańczej republiki, o współpracę z rządem Mołdawii w celu zakończenia kryzysu w interesie miejscowej ludności.
Sytuację skomentował także premier Mołdawii Dorin Recean, który oskarżył Rosję o fabrykowanie impasu. - To kryzys bezpieczeństwa, który Rosja próbuje wywołać w regionie, traktując kwestie energetyczne jak broń - powiedział.
- Wstrzymali dostawy gazu do regionu, który kontrolują. Ponadto nielegalnie stacjonują tam ich wojska, które nie pozwalają nikomu innemu pomagać - ocenił Recean. Politico przypomina, że w Naddniestrzu znajduje się obecnie grupa ponad tysiąca żołnierzy.
Mołdawia. Rosja gra na eskalację, sytuacja w Naddniestrzu coraz trudniejsza
Zdaniem premiera Mołdawii Rosjanie działają celowo, grając na eskalację napięć. To dlatego prorosyjskie władze w Tyraspolu odmawiają przyjęcia pomocy, a Moskwa nie chce transportować surowca alternatywną trasą - twierdzi mołdawski rząd, wskazując na cel Kremla: zaostrzyć sytuację przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na ten rok.
Tymczasem Recean wskazuje na inny możliwy scenariusz. Jego zdaniem kryzys doprowadzić może do ostatecznego upadku "niepodległości" samozwańczej republiki. - Naszym celem jest reintegracja kraju. To powinno zacząć się od wycofania rosyjskich wojsk. Jesteśmy tu po to, by wypracować pokojowe rozwiązanie konfliktu - dodał.
Adiunkt w Szkole Nauk Politycznych w Tyraspolu, Anatolij Dirun, ocenił w rozmowie z Politico, że władze Naddniestrza prawie na pewno "grają na czas i mają nadzieję, że Moskwa znajdzie rozwiązanie". - Myślę, że stanie się to za tydzień, może dwa. Władze wolą poczekać i liczą na interwencję Kremla - stwierdził.
- Unia Europejska utworzyła z Mołdawią specjalną grupę roboczą i monitoruje sytuację - przekazała Anna Kaisa Itkonen, rzeczniczka UE ds. energii i mieszkalnictwa.
Źródło: Politico
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!