W marcu 2011 r. trzęsienie ziemi i wywołane przez nie tsunami doprowadziło do awarii elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi. Z obawy przed promieniowaniem, które mogło uwolnić się z uszkodzonych reaktorów, ewakuowano ponad 150 tys. ludzi z obszaru dwukrotnie większego, niż powierzchnia Warszawy. Japońska Komisja Bezpieczeństwa Nuklearnego oceniała wówczas, że ilość uwolnionego materiału promieniotwórczego wynosiła ok. 10 proc. tego, jakie zostało uwolnione w trakcie katastrofy w Czarnobylu. Japończycy, którzy pozywają elektrownię, w momencie katastrofy, mieli od 6 do 16 lat. Wszyscy twierdzą, że zachorowali na raka tarczycy, ponieważ jako dzieci zostali narażeni na promieniowanie. Powodzi domagają się 5,4 miliona dolarów odszkodowania od Tokyo Electric Power Company. Jak podaje BBC, pozywający jednak mogą mieć trudności z udowodnieniem, że to promieniowanie doprowadziło do rozwoju nowotworu. Tylko dwa przypadki zachorowań w wyniku awarii są uznane przez rząd W zeszłym roku, eksperci przy ONZ stwierdzili, że katastrofa nie spowodowała żadnych bezpośrednich problemów zdrowotnych u ludzi. Co więcej, w raporcie Światowej Organizacji Zdrowia z 2013 roku stwierdzono, że katastrofa nie spowoduje żadnego zauważalnego wzrostu zachorowań na raka w regionie Fukushimy. Dotychczas potwierdzono jedynie dwa przypadki nowotworów, do których bezpośrednio miało przyczynić się promieniowanie. Japońskie Ministerstwo Zdrowia, Pracy i Opieki Społecznej (Ministry of Health, Labour and Welfare of Japan) uznało, że katastrofa jądrowa w elektrowni Fukushima Daiichi odegrała bezpośrednią rolę w rozwoju raka krtani u dwóch mężczyzn, jeden z nich zmarł w wyniku choroby. Jednak obaj mężczyźni pracowali przy usuwaniu skutków awarii w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi w marcu 2011 r. i zachorowali w 2018 r.. Rodzina zmarłego otrzymała odszkodowanie. Nieodwracalne skutki promieniowania Teraz powodowie twierdzą, że awaria elektrowni jest najprawdopodobniejszą przyczyną ich choroby. Starają się dowieść, że żaden z nich nie miał w historii rodziny raka tarczycy. - Niektórzy powodowie mieli trudności z uzyskaniem wyższego wykształcenia i znalezieniem pracy, a nawet zrezygnowali ze swoich planów na przyszłość - powiedział agencji prasowej AFP prawnik Kenichi Ido, tłumacząc, dlaczego domagają się odszkodowania. Futaba jest ostatnią miejscowością, w której wciąż obowiązuje całkowity nakaz ewakuacji, ogłoszony po katastrofie w 2011 roku. Przez dziewięć lat miasto było zamknięte z powodu promieniowania. Od stycznia mieszkańcy oficjalnie mogą wrócić do swoich domów. Jednak wiele osób ewakuowanych w trakcie awarii pozostaje nieufnych wobec tego obszaru, i nie chce wracać do swoich domów. Mimo, że od katastrofy minęło ponad 10 lat.