- Nie wspominam tego dobrze - krzywi się na samą myśl o pobycie w wojsku Jakob, pracownik korporacji w Seulu. - To jak więzienie. Na początku masz sześciotygodniowe szkolenie: musztry, czołganie w błocie, niekończące się marsze, naukę strzelania... Potem przydzielają cię do dywizji. Nie opuszczasz jednostki przez prawie cały okres służby. Wyjątkiem jest kilka tygodni urlopu, który możesz dostać w trakcie. - Dlaczego tak źle to wspominasz? - dopytuję, bo na twarzy rozmówcy widzę grymas, jakby opowiadał o najbardziej traumatycznych przejściach życia. - Przełożeni są okrutni... - wyznaje. Każdy Koreańczyk między 18. a 28. rokiem życia musi spędzić co najmniej półtora roku w armii jako żołnierz poborowy. W zależności od przydziału czeka go 18-miesięczna służba w wojskach lądowych, 20-miesięczna w marynarce wojennej albo 22 miesiące w siłach powietrznych. Dzięki temu w siłach zbrojnych kraju liczącego 50 milionów mieszkańców służy około 600 tysięcy żołnierzy. Dla porównania - w terytorialnie trzy razy większej Polsce - liczba wojsk operacyjnych w przyszłym roku ma przekroczyć 120 tysięcy. Wyjątki od służby są rzadkością, dotyczą niepełnosprawnych i poważnie chorych. Czasami za specjalną zgodą pobór może ominąć sportowców. Czas spędzony w armii wpływa na młodych ludzi, którzy uczą się bezwzględnego posłuszeństwa wobec przełożonych, co wzmacnia hierarchię w firmach, w których później pracują. - Większość młodych Koreańczyków idzie do wojska na drugim roku studiów. Mają 21 lat. Zawieszają naukę, przez co studia kończą późno, mając 26 lat. Można to odkładać z roku na rok, ale i tak przed poborem nie uciekniesz, będziesz musiał odsłużyć swoje po studiach - mówi Jakob. "12 kilosów tachania na łbie" Jedną z najcięższych i najsurowszych form służby dla poborowego jest piechota morska. Z książki Daniela Tudora, który mieszka w Korei, dowiaduję się o ćwiczeniu nazywanym "12 kilosów tachania na łbie". To symulacja tajnego lądowania, sześciu poborowych musi nieść na głowie ważący ponad sto kilogramów ponton przez 12 kilometrów. Autor książki przytacza relację poborowego, który miał wrażenie, że w czasie ćwiczenia jego kręgosłup się złamie. Poborowi płakali po takim marszu. - Problemu by nie było, gdyby nie Korea Północna, która nam zagraża - wyjaśnia mi kierowca taksówki. Wróg jest jasno określony. O zniesieniu powszechnej służby wojskowej nie ma mowy. Nie pozwala na to ciągłe napięcie na półwyspie podsycane przez Kim Dzong Una. Jego reżim pracuje nad stworzeniem bomby atomowej, regularnie zwiększając poczucie zagrożenie. Tylko w pierwszych dniach listopada północnokoreańskie wojsko wystrzeliło ponad sto pocisków artyleryjskich i balistycznych w stronę Morza Japońskiego. Po raz pierwszy od końca wojny koreańskiej w 1953 roku, która nigdy nie została formalnie zakończona, rakieta balistyczna Pjongjangu spadła niedaleko południowokoreańskiego wybrzeża. - Dlatego uchylanie się od służby wojskowej nie jest dobrze widziane - podsumowuje taksówkarz. - Jaki wpływ na pana miała służba wojskowa? - pytam. - Pobyt w wojsku czyni człowieka silniejszym, wytrzymalszym. Niektóre znajomości z wojska zamieniają się w wieloletnie przyjaźnie - odpowiada mężczyzna. Jakob jest innego zdania: - Nie utrzymuję kontaktu z nikim z wojska... Nie mam ochoty wracać do tamtego czasu. Wielu Koreańczyków uważa, że służba to stracony czas, w najlepszym momencie życia młodego człowieka. - Czy Koreańczycy to patrioci? - dopytuję. - Myślę, że tak. Ale czasy się zmieniły. To, że w wojsku wbijają ci do głowy, że masz wroga, że jest nim Korea Północna, to nie znaczy, że każdy tak myśli. Gwiazda k-pop bez taryfy ulgowej W temacie poboru gwiazdy k-pop słyszę od rozmówców, że nie może być wyjątków dla znanych osób. - Jak każdy, to każdy. W Korei sprawa jest tak ważna, że głos zabrał minister obrony narodowej: - Jeśli występy zespołu służą narodowi, BTS będzie miał możliwość brania udziału w występach i aktywnościach, w których sobie życzą. W końcu k-pop - branża, której wartość szacowana jest na pięć miliardów dolarów - przyczynił się do wzrostu zainteresowania koreańskimi produktami na świecie: żywnością, ubraniami czy kosmetykami. Jin jest najstarszym członkiem zespołu. Sześciu jego młodszych kolegów także prędzej czy później trafi do armii. "To odpowiedni czas i członkowie BTS są zaszczyceni, że trafią do służby" - napisał w oświadczeniu producent ich płyt. Wojsko już poczyniło dla nich wyjątek. Dostali zgodę na odbycie służby, nim ukończą 30 lat. Zgodnie z prawem pójście do wojska można odwlekać do 28. roku życia. Dla Interii Cyprian Jopek, reporter Polsat News