Ceremonia, w której wzięli udział posłowie partii rządzącej Gruzińskie Marzenie, członkowie rządu oraz kolegium elektorskiego, trwała niecałą godzinę. Budynek otoczony jest przez siły bezpieczeństwa. Po raz pierwszy w uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Gruzji nie wzięli udziału zagraniczni dyplomaci. Już wcześniej urzędnicy parlamentu oznajmili, że nie ma dla nich miejsca w budynku. Micheil Kawelaszwili złożył przysięgę w sali sesyjnej na specjalnie wydrukowany na tę okazję egzemplarz konstytucji. Jest on szóstym prezydentem w historii najnowszej Gruzji. Gruzja. Micheil Kawelaszwili zaprzysiężony na prezydenta Jak podaje serwis Sova, w swoim pierwszym wystąpieniu Kawelaszwili poruszył między innymi temat wyzwań dotyczących bezpieczeństwa przed jakimi stoi region i Gruzja. Zwrócił uwagę na polaryzację do jakiej doszło wewnątrz polityki krajowej, która jego zdaniem spowodowana jest "wpływami zewnętrznymi". Wspomniał także, że o integracji europejskiej, która jego zdaniem jest ważna, o ile zachowana będzie kultura i samostanowienie Gruzji. Lokalne media zauważają, że w całym przemówieniu nie pojawiło się żadne odniesienie do Rosji. 53-letni polityk związany jest z Gruzińskim Marzeniem. Wcześniej był reprezentantem Gruzji w piłce nożnej i zawodnikiem klubów krajowych i zagranicznych, w tym napastnikiem w angielskiej Premier League, gdzie bronił barw Manchesteru City. Występował też w kilku klubach szwajcarskiej Swiss Super League. Jego kandydaturę ogłosił honorowy przewodniczący Gruzińskiego Marzenia, oligarcha Bidzina Iwaniszwili, powszechnie uważany za najważniejszą postać w kraju. Był on jedynym kandydatem na urząd głowy państwa. Został wybrany przez kolegium elektorów 14 grudnia br., w którym zasiadali wyłącznie przedstawiciele Gruzińskiego Marzenia. Opozycja nie wzięła udziału w głosowaniu. Kawelaszwili jest jednym z liderów ruchu Siła Narodu, który oficjalnie odłączył się od partii władzy. W październikowych wyborach parlamentarnych 53-latek startował z listy Gruzińskiego Marzenia. W przemówieniu wygłoszonym z okazji przyjęcia nominacji Kawelaszwili zobowiązał się do zjednoczenia Gruzji, oskarżając jednocześnie ustępującą prezydentkę Salome Zurabiszwili o "obrazę i ignorowanie" praw konstytucyjnych. Liderzy partii opozycyjnych: Zjednoczony Ruch Narodowy, Silna Gruzja, Koalicja na rzecz Zmiany i Dla Gruzji wydali w sobotę wieczorem wspólne oświadczenie, w którym zaapelowali do międzynarodowej społeczności o nieuznawanie legitymacji gruzińskiego parlamentu, rządu oraz Kawelaszwilego jako prezydenta kraju. Opozycja określiła Gruzińskie Marzenie jako "samozwańczy reżim, który uzurpował sobie wolę narodu". Salome Zurabiszwili opuszcza rezydencję i przyłącza się do protestów Również w niedzielę ustępująca z urzędu prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili zwróciła się do zgromadzonego tłumu jej sympatyków przed jej rezydencją w Tbilisi. Jak podkreśliła, "prawda jest po naszej stronie". - Miłość do siebie nawzajem i do kraju da nam zwycięstwo - powiedziała. - Chcę wam powiedzieć, że sześć lat temu złożyłam przysięgę na wierność konstytucji, ale ważniejsza była przysięga na wierność krajowi i wierność wam. Dlatego jestem tu dzisiaj. Ta wierność nie zmieni się w żaden sposób, niezależnie od tego, czy jestem w pałacu, czy poza nim. Wyjdę stąd do was i będę z wami - oświadczyła przywódczyni. Jej wystąpienie było wielokrotnie przerywane oklaskami zgromadzonego tłumu. Zurabiszwili nazwała rządzącą partię Gruzińskie Marzenie "rosyjską tragedią". - Odpowiedzią na moją propozycję (negocjacji w sprawie terminu nowych wyborów parlamentarnych - red.) był cynizm, zastraszanie, represje, a dziś to co się dzieje w parlamencie (zaprzysiężenie Micheila Kawelszwilego na prezydenta - red.) jest to parodią - oznajmiła. - Gruzińskie Marzenie doprowadziło kraj do całkowitego kryzysu - spowodowało to rozłam w samej partii, o czym wczoraj mówiły nawet siły bezpieczeństwa. Ten rozłam dotyczy wszystkich. Biznes również odczuwa powagę sytuacji, w tym ci, którzy są lojalni wobec rządu - dodała. Gruzini protestują pod parlamentem. Mają ze sobą czerwone kartki Po oświadczeniu Zurabiszwili opuściła rezydencję i wyszła do tłumu swoich zwolenników. Następnie protestujący przenieśli się pod budynek parlamentu. Demonstrujący zapewniają, że ustąpienie Zurabiszwili z urzędu nie oznacza zakończenia antyrządowych wieców. - Dziś jest 32. dzień protestu, jutro będzie 33. Nic się nie zmienia, wciąż tu będziemy przychodzić - powiedział Sandro trzymając w ręce gruzińską flagę. Tłum zgromadzony przed parlamentem gwiżdże, słychać trąbki i wuwuzele. Wielu ma ze sobą czerwone kartki. To symboliczny sprzeciw wobec zaprzysiężonego na prezydenta Kawelszwilego, który w przeszłości był piłkarzem. Ulice wokół parlamentu są zamknięte, blokuje je policja. Antyrządowe protesty w Gruzji trwają od 28 listopada, kiedy to rząd zawiesił do 2028 roku rozmowy o wstąpieniu Gruzji do UE. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!