Jak opisuje "Fakt", 50-letni Marcin N. od 10 lat mieszkał i pracował w Irlandii. Lokalna społeczność, jak i żyjąca tam Polonia, wspominają go jako pomocnego, lubianego mężczyznę. Marcin N. mieszkał w Castlepollard, mieście położonym 100 km na północny zachód od Dublina. Zatrudnił się w fabryce palet. Do pracy dojeżdżał samochodem, mając do pokonania ok. 10 km. Gdy na początku lipca nie zjawił się na porannej zmianie, przyjaciele wiedzieli, że musiało stać się coś złego. Irlandia. Finał poszukiwań Polaka 50-latka nie było w domu. Poszukiwania Marcina N. relacjonował dziennik "Sunday World". Jak przekazała gazeta, na drugi dzień po jego zaginięciu w przydrożnym rowie znaleziono przewrócony na dach samochód, a w środku ciało kierowcy. Okazało się, że był nim poszukiwany Polak. Miejscowy strażak Alfie Devine podkreślał, że wraku nie było widać z drogi, przez co pomoc nie miała szans przybyć na czas. Śmierć Polaka w Irlandii. Bliscy żegnają Marcina Śmierć Marcina N. wstrząsnęła jego bliskimi, a także kibicami klubu Raków Częstochowa, do którego należał. Teraz przed rodziną zmarłego kolejne wyzwanie - sprowadzenie ciała do Polski, by mógł spocząć w rodzinnej Częstochowie. "Marcin był jedynym dzieckiem. Wychowała go babcia po śmierci jego matki, gdy był bardzo młody. Szukamy wsparcia, aby sprowadzić Marcina do domu... Każda pomoc byłaby bardzo mile widziana" - napisali przyjaciele 50-latka. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!