W artykule redakcyjnym opublikowanym w nocy z niedzieli na poniedziałek "Le Figaro" wyraża opinię, że Macron "chciał zjednoczyć blok centrowy, podzielić lewicę i odizolować Zjednoczenie Narodowe (RN)". Jego kalkulacje "okazały się fałszywe" i nie spełniło się założenie, że Francuzi "zmienią zdanie" pomiędzy wyborami do europarlamentu, w których wygrało RN, a wyborami parlamentarnymi. Dziennik zarzuca Macronowi "lekkomyślność" i podjęcie ryzyka pogrążenia kraju w chaosie, jako "szalone" określa założenia strategii centrowej partii prezydenta, polegającej na eliminowaniu prawicy i lewicy. Wybory we Francji. "Tragedia", "Same złe wybory" Macronowi można przyznać jedynie to, że "chciał oddać głos narodowi" i oto "naród przemówił i to masowo - nigdy wcześniej nie było tak dużej frekwencji" - zauważa dziennik i dodaje: "trzeba będzie posłuchać" narodu. Choć między pierwszą a drugą turą wyborów "wiele może się wydarzyć" i okres ten będzie decydujący, to - zdaniem dziennika - już teraz widać, że następuje polaryzacja sceny politycznej. Wyraża się ona w fakcie, że pojedynek wyborczy będzie przebiegał między kandydatami Zjednoczenia Narodowego i Francji Nieujarzmionej (LFI, skrajnej lewicy - red.). Ten "zupełnie nowy pejzaż polityczny" oznacza "dylemat polityczny i moralny" zarówno dla rządzących, jak i dla wyborców. Przy czym, zdaniem "Le Figaro", pewne elementy programu RN "budzą niepokój", ale po przeciwnej stronie (czyli LFI - red.) znajdują się: "islamo-lewica", "antysemityzm" oraz "klasowa nienawiść". "To, co się odbywa, to nie dramat - co oznaczałoby walkę dobra ze złem. To jest w ścisłym sensie tego słowa - tragedia, gdy przeznaczenie, które każe wam wybierać, oferuje wam same złe wybory" - podkreśla "Le Figaro". Francja. Wybory parlamentarne. Media o porażce Emmanuela Macrona Z kolei "Financial Times" ocenia, że "Jeśli sondaże exit poll są trafne, jest to więcej niż zły wynik dla prezydenta Emmanuela Macrona i jego politycznej marki reformistycznego centryzmu. Jest to największa porażka liberalnej demokracji we Francji od czasu utworzenia Piątej Republiki w 1958 roku". Dziennik zaznacza, że wszystko zależy od wyników drugiej tury 7 lipca, bo skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), które zgodnie z przewidywaniami pewnie wygrało pierwszą turę, może nie zdobyć wystarczającej liczby mandatów, aby utworzyć rząd. "Ale lekcja z pierwszej tury jest taka, że centrum we Francji nie utrzymało się pomimo żarliwych apeli Macrona o poparcie. Być może dzieje się tak dlatego, że dla milionów wyborców to sam Macron jest w dużej mierze problemem" - zauważył "FT". O porażce Macrona pisze też "Daily Telegraph". Gazeta dodała, że za wcześnie jeszcze mówić o wyborczym sukcesie twardej prawicy, bo dobry wynik uzyskał też Nowy Front Ludowy (NFP) - mieszanka skrajniej lewicy, socjalistów, zielonych i komunistów - zajmując drugie miejsce z prawie 30 proc. głosów. Poza tym wyniki drugiej tury są trudniejsze do przewidzenia niż zwykle, bo w ponad 300 okręgach wystartuje w nich nie dwóch kandydatów z najlepszymi wynikami, lecz trzech. Wybory parlamentarne we Francji. Kraj czeka na drugą turę "The Guardian" zwraca uwagę, że dla Macrona nie ma dobrego scenariusza, bo jeśli za tydzień Zjednoczenie Narodowe uzyska większość, będzie musiał podzielić się władzą z tą partią, a jeśli nie uzyska, będzie miał parlament niezdolny do stworzenia jakiejkolwiek większości, która mogłaby utworzyć rząd. "Szanse RN na zdobycie władzy będą zależeć od politycznych układów zawieranych przez rywali w nadchodzących dniach. W przeszłości partie tradycyjnej prawicy i lewicowe zawarły porozumienia o wycofaniu kandydatów ze startu w wyborach, aby uniknąć podziału głosów przeciwko RN. Jednak taktyczna strategia głosowania znana jako "front republikański" w celu zablokowania RN jest mniej pewna niż kiedykolwiek" - ocenił "The Guardian". "Macron wprawił w zdumienie swój własny rząd i zwolenników, podejmując w tym miesiącu decyzję o rozwiązaniu parlamentu i rozpisaniu przedterminowych wyborów po tym, jak jego centrowe, proeuropejskie ugrupowanie zostało pokonane przez RN w wyborach do UE. Argumentował, że rozpisał wybory, aby "wyjaśnić" francuski krajobraz polityczny" - ocenia dziennik. Demonstracje w Paryżu. Niezadowoleni wyborcy wyszli na ulice Wyniki pierwszej tury wyborów nie spodobały się jednak przeciwnikom Zjednoczenia Narodowego (RN). Doprowadzili oni do protestów, które miały miejsce na Placu Republiki w Paryżu. Wielotysięczny tłum skandował hasła przeciwko skrajnie prawicowemu RN i szefowi tego ugrupowania Jordanowi Bardelli. Na placu oczekiwani byli politycy lewicowego Nowego Frontu Ludowego (NFP) - sojuszu przedwyborczego łączącego: socjalistów, komunistów, Zielonych oraz skrajnie lewicową Francję Nieujarzmioną. Według exit poll ośrodka Ipsos, w pierwszej turze niedzielnych przedterminowych wyborów parlamentarnych we Francji Zjednoczenie Narodowe (dawny Front Narodowy Marine Le Pen) zdobyło ok. 33 proc. głosów. Sojusz lewicy - Nowy Front Ludowy - uzyskał ok. 28 procent. Na trzecim miejscu znalazły się partie skupione wokół prezydenta Emmanuela Macrona, z szacunkową prognozą poparcia na poziomie 21 proc. Druga tura wyborów odbędzie się 7 lipca. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!