Ulice w Londynie są przystrojone brytyjskimi flagami oraz proporcami z zapowiedzią wielkiego wydarzenia - koronacji króla Karola III, którą zaplanowano na sobotę. Już na dworcu Liverpool Street przyjezdnych wita dumna twarz monarchy, który najdłużej w historii państwa czekał na objęcie tronu. Prasa ogłasza: bezpieczeństwa nowo panującego oraz setek oficjalnych gości, którzy zjawią się w stolicy, strzec będzie 11,5 tys. policjantów i 10 tys. żołnierzy. "Stalowy pierścień wokół króla" - pisze na okładce czwartkowego wydania dziennik "Metro". Powaga chwili kontrastuje jednak z luzem podszytym komercją. Nie tylko w śródmieściu Londynu co chwila napotkać można sklep z gatunku szwarc, mydło i powidło, jak powiedzielibyśmy w Warszawie. Karol III panuje i reklamuje O tym, że Anglikom monarchia kojarzy się nie tylko ze staniem na baczność i śpiewaniem "God Save the Queen / King" w Katedrze Westminsterskiej, Polacy przekonali się już w latach 90. Wtedy premierowo emitowano serial "Jaś Fasola". W ostatnim odcinku główny bohater wymyka się z salonu fryzjerskiego, w którym urządził demolkę, wkładając na głowę zdjęcie ówczesnego księcia Karola. Gdy klienci i właściciel widzą podobiznę następcy tronu, w komiczny sposób drętwieją i składają mu hołd. Maski dzisiejszego króla Karola III w punktach z pamiątkami to norma - pomysłowość producentów, jeśli ma granice, to o wiele dalej. Sportretowany monarcha spogląda na nas z kubków, czajniczków czy metalowych pudełeczek. Wydrukowano go też na kartonie, by "wprowadzał" do miejsca, gdzie turyści mogą zostawić bagaże. Elżbieta II nadal rządzi. Przynajmniej w sklepach Mimo że do koronacji pozostały dwa dni, można odnieść wrażenie, że w londyńskich sklepach częściej napotkać można jego matkę Elżbietę II. Poprzednia panująca w Zjednoczonym Królestwie zmarła we wrześniu ubiegłego roku i chociaż jej poddani pogrążyli się wtedy w smutku, dziś bez cienia wątpliwości nadal zarabiają na jej wizerunku. Uśmiechnięta królowa, a obok lata jej narodzin i śmierci, są tłem w jednym ze sklepów przy Oxford Street. Królowa jako gumowa, żółta kaczka? Zdobycie takiego gadżetu to żaden problem. Później w jej towarzystwie można wziąć królewską kąpiel. Dziewięć twarzy Elżbiety II widzimy na kubkach, z jej monarszym obliczem na torbie pójdziemy na zakupy, a jeśli mamy ochotę potańczyć, kupimy dygającą zabaweczkę wyglądającą jak ona. Na wystawach umieszczono nawet grupę takich ozdóbek, na czele których stoi wspomniany Jaś Fasola, w którego wcielał się Rowan Atkinson. Gigantyczne zyski z monarchii Przedsiębiorcy z Wielkiej Brytanii niezbyt kryją się z tym, że monarchia to dla nich sposób na zarobek i to całkiem niezły. Swobodnie umieszczają zdjęcia królowej obok reklamy bluz czy loga Coca-Coli. Karolowi III - na pocieszenie - przypadła rola "kwiatka do kożucha" przy ladzie z masłem orzechowym. Dziś trudno dokładnie oszacować, ile państwo brytyjskie zarabia na monarchii, a dokładniej turystach przylatujących na Wyspy ze względu na Windsorów. Wydają tam pieniądze chociażby na pamiątki, których asortyment zaczyna się powtarzać, gdy odwiedzam kolejne sklepy. Wartość marketingową monarchii oszacowano w 2017 roku na 67,5 mld funtów, a zyski z jej istnienia - na 1,8 mld funtów - podano w raporcie Brand Finance Monarchy. W ostatnim czasie mogło się to zmienić, bo dziesiątki tysięcy osób zjechały do Londynu na pogrzeb Elżbiety II, a teraz - na koronację jej syna. Budżet państwa oczywiście ponosi koszty utrzymania Windsorów. Według różnych szacunków bilans zysków i strat jest jednak dodatni i wynosi około 1-1,5 mld funtów. Z Londynu Wiktor Kazanecki, Interia