Po zamachach w Paryżu prezydent Francji podkreślał, że jego kraj jest w stanie wojny i konieczne jest utworzenie "wielkiej międzynarodowej koalicji" przeciwko Państwu Islamskiemu. "To nie jest wojna cywilizacji, bo zabójcy nie reprezentują żadnej cywilizacji. Jesteśmy na wojnie z terroryzmem, z dżihadyzmem, który zagraża całemu światu, nie tylko Francji" - mówił kilka dni temu Hollande. Francja, która już zintensyfikowała naloty na pozycje Państwa Islamskiego, liczy na wsparcie innych krajów. Stąd dzisiejsze rozmowy z premierem Cameronem, jutro z prezydentem Barackiem Obamą, w środę z kanclerz Angelą Merkel, a w czwartek z prezydentem Władimirem Putinem. To ostatnie spotkanie wydaje się kluczowe. Wielka koalicja przeciwko dżihadystom nie będzie możliwa bez Rosji. Dotychczas kraj ten działał w Syrii na własną rękę, atakując oddziały walczące z siłami prezydenta Baszara al-Asada. Władze w Paryżu liczą na to, że Moskwa zacznie jednak współpracować z Zachodem przeciwko wspólnemu wrogowi, jakim jest Państwo Islamskie.