"Der Spiegel": To pierwszy dyplomatyczny majstersztyk Tuska
Przez długi czas prezydent Rady Europejskiej miał problemy z zaadaptowaniem się w Brukseli, lecz w obecnym kryzysie i debacie nt. Brexitu zyskuje na znaczeniu - pisze "Der Spiegel".
W artykule pt. "Der stille Pole" (cichy Polak) autorzy podkreślają już na wstępie, że po każdym szczycie UE prezydent Rady Europejskiej jest "najwyższym rzecznikiem Europy". W najbliższym czasie Donald Tusk będzie odgrywał jeszcze jedną rolę - będzie pomocnikiem premiera Wielkiej Brytanii w kampanii na rzecz pozostania tego państwa w UE.
Tusk zaoferował w negocjacjach z Cameronem korzystne warunki, ponieważ jest przekonany, że "pozostanie Brytyjczyków w UE jest kwestią egzystencjalną" dla unii. Przewodniczący Rady UE poszedł przy tym na daleko idący kompromis - zgodził się na ograniczenie świadczeń socjalnych dla migrantów z krajów członkowskich, co "właściwie koliduje z zakazem dyskryminowania w ramach UE" - pisze "Der Spiegel".
"Majstersztyk Tuska"
Niemiecki tygodnik przypomina, że Tusk objął swoją funkcję w momencie kryzysowym dla całego kontynentu. "W trakcie kryzysu uchodźczego, w obliczu zbliżającego się brytyjskiego referendum i wobec rosnących w siłę przeciwników Europy, nie tylko w Europie wschodniej zyskuje on na znaczeniu - jako zręczny negocjator i przekonany Europejczyk" - piszą autorzy artykułu dodając, że porozumienie z Cameronem może być pierwszym dyplomatycznym majstersztykiem Tuska w roli prezydenta Rady Europejskiej.
"I najwyższy czas - od ponad roku Tusk stoi na czele UE, jednak jego dyplomatycznych talentów jak dotąd nie było za bardzo widać".
"Der Spiegel" wypomina, że Tuska nie było słychać w czasie sporu z Grecją o kurs oszczędnościowy. Także w kryzysie migracyjnym apele prezydenta Rady Europejskiej o zabezpieczenie granic zewnętrznych Unii przez długi czas przechodziły bez echa. Tygodnik podkreśla, że nominacja Tuska na prezydenta Rady była wiele obiecującym krokiem. "Jako premier państwa liczącego 39 milionów obywateli uczynił on z Polski liczącego się gracza w Europie".
Pomimo to początki Tuska w Brukseli były trudne. Zdaniem autorów publikacji miał on początkowo problemy z odnalezieniem się wśród aparatu "kilkudziesięciu tysięcy zawodowych Europejczyków". Poza tym, inaczej niż za czasów, gdy szefem Komisji Europejskiej był Jose Manuel Barroso, eurokomisja zyskała na znaczeniu kiedy jej stery przejął były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. "Juncker zna Brukselę od dziesięcioleci, Tusk to nowicjusz" - pisze "Der Spiegel".
Europa to dla Polaków dobrobyt i wolność
Zdaniem niemieckiego tygodnika, to, że Tusk zgodził się na objęcie swojego nowego stanowiska, jest związane z jego pochodzeniem. "Dla wielu Polaków Europa jest gwarancją dobrobytu, wolności i międzynarodowego znaczenia Polski". Jednak, zdaniem autorów, to właśnie pochodzenie "bywa też czasem przeszkodą". Na przykład w czasie kryzysu greckiego Tusk nie miał wiele do powiedzenia, ponieważ Polska nie jest członkiem strefy euro.
Poza tym po objęciu władzy przez PiS "jego pole manewru zawęziło się. "Spiegel" opisuje próby namówienia go przez szefa europarlamentu Martina Schulza i Jeana-Claude'a Junckera, by wywarł presję na nową władzę w Warszawie. Tusk miał jednak odmówić tłumacząc, że zbyt głośna krytyka z Brukseli tylko wzmocni rząd PiS.
"W Brukseli Tusk zwykle milczy"
"Spiegel" krytykuje, że latem ubiegłego roku, kiedy przez Bałkany ruszyła do Niemiec ogromna fala uchodźców Tusk milczał, otaczając się tylko kilkoma doradcami. "Unika on także typowych brukselskich spotkań układowo-towarzyskich. Podczas gdy Juncker i Schulz regularnie spotykają się w małym gronie z szefami największych frakcji w europarlamencie, by omówić ich agendę, brakuje na nich prezydenta Rady.
Niemiecki tygodnik przypomina też, że gdy w październiku Merkel i Juncker prowadzili gorączkowe rozmowy z szefami państw i rządów w sprawie dramatycznie zaostrzającego się kryzysu migracyjnego na Bałkanach, Tusk "chodził na spotkania prowadzone przez Junckera, siadał i niewiele mówił". "Właściwie jednak Tusk ma już powody do tego, by występować z większą pewnością siebie. Kryzys uchodźczy od samego początku oceniał bardziej realistycznie niż Juncker" - twierdzi "Der Spiegel" przypominając słowa Tuska, który mówił w grudniu, że "ta fala uchodźców jest zbyt wielka, żeby jej nie powstrzymać".
Stanowisko Tuska, że nie może być mowy o podziale uchodźców na kraje UE tak długo, jak nieszczelna jest granica zewnętrzna, podziela dziś także i kanclerz Merkel. "Z perspektywy trzeba przyznać, że Tusk miał rację" - mówi cytowany przez "Der Spiegel" wysoki rangą eurokrata.
"Wróg publiczny numer jeden"
Zdaniem autorów artykułu, Petera Müllera i Jana Puhla, Tusk mógłby uchodzić za właściwego człowieka, który mógłby rozwiązać kolejny problem UE, czyli "postępujące wyobcowanie państw wschodnioeuropejskich, jak Węgry, Słowacja czy Polska". Jednak po zwycięstwie PiS w Polsce "to zadanie nie stało się łatwiejsze". "Der Spiegel" przypomina wypowiedź Tuska, który przyznał, że dla większości ministrów obecnego rządu jest on "wrogiem publicznym numer jeden".
Autorzy przypominają w tym kontekście niedawne spotkanie Tuska z prezydentem Andrzejem Dudą i jego powściągliwą postawę. Tusk mówił w czasie wspólnej konferencji prasowej po polsku oraz unikał atakowania polskiego prezydenta. Zamiast tego Tusk "ubrał swoją krytykę" w język "Gwiezdnych Wojen" i mówił, że nigdy nie jest za późno, by "przejść na jasną stronę mocy".
"W Polsce zostało to dobrze przyjęte. Tusk skrytykował nową władzę, ale uniknął stawiania swojego ojczystego kraju pod pręgierzem. Niektórzy widzieli w tym wystąpieniu zapowiedź walki o zupełnie inny urząd - prezydenta Rzeczpospolitej" - kończy "Der Spiegel".
opr. Bartosz Dudek/Redakcja Polska Deutsche Welle