, gubernator Alaski i pierwsza kobieta nominowana przez Republikanów na wiceprezydenta, wypadła lepiej niż oczekiwano po jej niedawnych wywiadach telewizyjnych, gdzie wykazała brak orientacji w sprawach polityki gospodarczej i zagranicznej. Pierwsza część debaty, prowadzonej przez dziennikarkę publicznej telewizji PBS Gwen Iffil, koncentrowała się na problemach obecnego kryzysu finansowego, boleśnie odczuwanego przez Amerykanów. Palin obwiniała za niego chciwość bankierów z Wall Street oraz pobłażliwość Kongresu USA wobec instytucji kredytowych Fannie Mae i Freddie Mac, które gwarantowały pożyczki na domy dla uboższych Amerykanów bez zdolności kredytowej. Republikanie sugerują, że Demokraci w Kongresie rozciągnęli fatalny w skutkach parasol nad tymi instytucjami. , demokratyczny senator z Delaware, podkreślał, że kryzys to "owoc błędnej polityki ostatnich lat", kiedy w Białym Domu rządził prezydent (George W.) Bush, a w Kongresie przez większość czasu - Republikanie. Wskazał przede wszystkim na forsowaną przez GOP (Partię Republikańską) deregulację sektora bankowego. - To najważniejsze wybory od wielu lat. Jesteśmy w głębokim dołku. Kraj potrzebuje fundamentalnych zmian polityki gospodarczej - powiedział Biden. Podkreślał, że republikański kandydat do Białego Domu John McCain popierał zasadnicze kierunki polityki ekonomicznej prezydenta Busha, chociaż podaje się za polityka niezależnego od swej partii i prezydenta. Palin protestowała przeciw temu i mówiąc o gospodarce kładła głównie nacisk na obniżanie podatków jako najważniejszy - jej zdaniem - bodziec do wzrostu. Wytykała prezydenckiemu kandydatowi Demokratów Barackowi Obamie, że chce podnieść podatki od korporacji i najzamożniejszych Amerykanów. Biden ripostował, że chodzi o podwyżki tylko dla 5 proc. najbogatszych obywateli; podatki od reszty zostaną obniżone. - Musimy zmienić główny cel naszej polityki, nastawić się na klasę średnią - mówił. - Zapomina pan, że plan cięć podatkowych McCaina obejmuje także drobne przedsiębiorstwa. Wasz plan to redystrybucja dochodów - odpowiedziała gubernator Alaski. - My nazywamy to nie redystrybucją dochodów, tylko sprawiedliwością - replikował senator i przypomniał, że w planie McCaina jest m.in. ukryta propozycja opodatkowania świadczeń zdrowotnych dla Amerykanów. Biden przedstawiał McCaina i Palin jako sojuszników prokorporacyjnej polityki Busha. Wypomniał McCainowi, że już w czasie lawiny upadłości banków oświadczył, iż gospodarka amerykańska "jest silna". - On jest oderwany od rzeczywistości - powiedział. Rewanżując się mu, Palin zarzucała Obamie, że głosował w Senacie za ulgami podatkowymi dla koncernów naftowych. Biden wyjaśniał, że chodziło o wymuszoną przez GOP poprawkę do ustawy, która po raz pierwszy przyznała fundusze na rozwój alternatywnych technologii i dlatego została poparta przez demokratycznego senatora. Ataki na Obamę ze strony Palin spotykały się zwykle ze stanowczymi zaprzeczeniami Bidena, który sugerował, że naciąga ona fakty, albo wyrywa je z kontekstu. Gubernator Alaski na analogiczne zarzuty odpowiadała na ogół krótkim "tak nie było", po czym sama przypuszczała atak na inny temat. Zarzuciła m.in. Demokratom, że sprzeciwiali się zniesieniu zakazu wierceń naftowych w szelfie przybrzeżnym i na Alasce, chociaż mogłoby to - jej zdaniem - prowadzić do "uniezależnienia się od importu zagranicznej ropy". Obama i Biden po wahaniach poparli zniesienie tego zakazu - bardzo popularne w USA w okresie wysokich cen benzyny - ale utrzymują, że prawdziwym rozwiązaniem są alternatywne źródła energii, nie oparte na węglu i ropie. W części poświęconej tematom międzynarodowym moderatorka debaty ograniczyła się do pytań o wojnę w Iraku, w Afganistanie i politykę USA wobec Iranu; Europa, Rosja, Chiny i inne ważne regiony zostały zignorowane.