Chaos w prorosyjskiej republice. "Nie ma kompromisu"
Lider Abchazji Asłan Bżanija pozostaje przywódcą tej nieuznawanej republiki, chociaż jego ustąpienia domagają się protestujący. Jak stwierdził, nie udało się osiągnąć żadnego kompromisu z opozycją. - Istnieje prawo, z punktu widzenia którego jestem wybranym prezydentem - ocenił Bżanija. Protesty w nieuznawanym państwie to wyraz sprzeciwu ludzi, którzy nie zgadzają się na ratyfikację umowy, jaka miałaby umożliwić Rosji jeszcze większą kontrolę nad regionem.
Od kilku dni trwają protesty w nieuznawanej separatystycznej republice Abchazji. Demonstranci sprzeciwiają się ratyfikacji umowy, która właściwie miałaby pozwolić Federacji Rosyjskiej na zdominowanie tamtejszego rynku.
Ludzie domagają się, aby lider Abchazji Asłan Bżanija ustąpił z urzędu. Ten jednak nie ma takiego zamiaru i podtrzymuje, że nadal będzie wykonywał swoje obowiązki.
Abchazja. Bez przełomu w republice. Nie osiągnięto porozumienia z opozycją
W rozmowie z rosyjską propagandową agencją TASS lider nieuznawanego regionu Gruzji przekazał, że nie udało się osiągnąć żadnego kompromisu z opozycją w regionie. Ponownie podkreślił, że pomimo uwag opozycjonistów i protestujących, pozostaje na urzędzie.
- Istnieje prawo, z punktu widzenia którego jestem wybranym prezydentem - stwierdził Asłan Bżanija, dodając, że mimo braku kompromisu, jego stanowisko pozostaje takie samo. - Złożyłem oświadczenie, powtórzyłem je dzisiaj. Takie jest stanowisko prezydenta, rządu, władz Republiki Abchazji i będzie ono niezmienne - ocenił w rozmowie z propagandową agencją.
Agencja Reutera przypomina, że Bżanija stwierdził, iż poda się do dymisji, jeśli protestujący opuszczą budynek parlamentu. Ci jednak sforsowali w piątek ogrodzenie rządowego budynku i przedarli się na jego teren. Co więcej, podtrzymują, że opuszczą parlament, ale w momencie, kiedy Bżanija ustąpi z urzędu.
Abchazja. Asłan Bżanija nie zamierza ustąpić z urzędu, Rosja apeluje do swoich obywateli
Podczas piątkowego protestu i szturmu na parlament prorosyjskie służby bezpieczeństwa w Abchazji użyły gazu łzawiącego. W odpowiedzi ludzie rzucali w nich kijami, butelkami czy kamieniami. Były doradca MSW Ukrainy przekazał z kolei, powołując się na abchaskie źródła, że niektórzy z policjantów opowiedzieli się po stronie demonstrantów.
Po rozpoczęciu piątkowego protestu, administracja lidera Abchazji ogłosiła, że przygotowuje dokument, dotyczący wycofania z parlamentu projektu porozumienia z Rosją.
Niepodległość Abchazji uznaje zaledwie kilka państw, w tym Federacja Rosyjska, której Ministerstwo Spraw Zagranicznych poleciło swoim obywatelom opuszczenie regionu.
Źródła: Reuters, Tass, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!