Były przewodniczący Bundestagu (2017-2021) i były federalny minister finansów Wolfgang Schäuble (CDU) uważany jest za weterana niemieckiej polityki. W 1990 roku jako szef MSW wynegocjował z władzami NRD traktat o zjednoczeniu Niemiec. W Bundestagu zasiada czternastą kadencję, co jest rekordem wszech czasów. W czwartkowej rozmowie z gazetą "Handelsblatt" Schäuble przyznał, że nie umieściłby Angeli Merkel na swojej liście "wielkich kanclerzy" - w przeciwieństwie do Konrada Adenauera, Willy'ego Brandta czy Helmuta Kohla. - Na to, by panią Merkel zaliczyć do grona wielkich kanclerzy i dokonać ostatecznej oceny jest być może zbyt wcześnie - powiedział Schäuble. Polityk CDU dodał: - To niezwykłe, że nawet teraz w odniesieniu do Rosji (Merkel - red.) nie może powiedzieć, że popełniliśmy błędy. Niemiecki polityk: Lech Kaczyński miał rację Sam Schäuble przyznał, że obwinia się za naiwność w stosunkach z Rosją. - Jestem na nas taki zły - powiedział-80-latek. - Nie chcieliśmy tego widzieć. Mogłem przecież dostrzec, co Rosja robi w Czeczenii - dodał. Niemiecki polityk podkreślił też, że ostrzeżenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego również nie zostały potraktowane poważnie. - Ostrzegł: Najpierw Gruzja, potem Ukraina, Mołdawia, potem kraje bałtyckie, a na końcu Polska. Miał rację - ocenił. Jednocześnie Schäuble podkreślił, że zależność Niemiec od rosyjskiego gazu wynikała nie tylko z polityki ówczesnego rządu. - Merkel nie była jedyną osobą, która chciała taniego gazu z Rosji. Gospodarka, obywatele, wszyscy chętnie to przyjmowali - dodał.