Białoruskie śmigłowce nad Polską. Pilny komunikat z Mińska

Oprac.: Aneta Wasilewska
Oskarżenia o naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce są naciągane - podaje agencja Reutera, powołując się na białoruskie Ministerstwo Obrony. Jak podaje białoruska państwowa agencja Belta, komunikat polskich władz został wydany, by "usprawiedliwić gromadzenie sił i techniki przy granicy białoruskiej". Wcześniej we wtorek polskie MON przekazało, że białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną.

"Oskarżenia o naruszenie granicy Polski przez śmigłowce Mi-24 i Mi-8 białoruskich Sił Powietrznych i Wojsk Obrony Powietrznej są naciągane i zostały wystosowane przez polskie kierownictwo wojskowo-polityczne w celu kolejnego usprawiedliwienia gromadzenia sił i techniki przy granicy białoruskiej" - podaje reżimowa agencja Belta, powołując się na oświadczenie Ministerstwa Obrony Białorusi.
Jak przekazano w komunikacie, polskie władze rano miały "uspokajać Polaków", mówiąc, że nie doszło do przekroczenia przestrzeni powietrznej, by później - "najprawdopodobniej po konsultacjach ze swoimi zagranicznymi gospodarzami" - zmienić zdanie.
"Komunikat (polskiego MON - red.), który nie został poparty danymi z kontroli ze strony Polski, Ministerstwo Obrony Republiki Białorusi traktuje na zasadzie 'jedna babcia tak mówiła' i zauważa, że nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej przez śmigłowce Mi-24 i Mi-8" - przekazał białoruski resort.
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce
"Doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce białoruskie, które realizowały szkolenie w pobliżu granicy" - poinformowało we wtorek po południu Ministerstwo Obrony Narodowej.
Jak przekazano, o szkoleniu strona białoruska informowała wcześniej stronę polską. MON podało, że do przekroczenia przestrzeni powietrznej doszło w okolicy Białowieży "na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe".
Po posiedzeniu Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych powiadomiono, że do polskiego MSZ w celu wyjaśnienia zdarzenia został wezwany białoruski charge d’affaires.
Jeszcze w porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych informowało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. - Nie jestem w stanie stwierdzić, nie mam informacji, czy ewentualnie mogło dojść do naruszenia przestrzeni powietrznej - oświadczył ppłk Jacek Goryszewski w rozmowie z Interią.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!