Austria: Mieszkał w piwnicy z sześciorgiem dzieci. Sąsiedzi wezwali służby
54-latek z Obritz w Austrii, który mieszkał w piwnicy wraz z żoną i sześciorgiem dzieci najpierw zaatakował pracowników socjalnych gazem pieprzowym, a następnie zabarykadował się w pomieszczeniu. Policjanci wyważyli drzwi i zatrzymali mężczyznę. Na szczęście okazało się, że jego rodzina nie doświadczała przemocy. Zastępca burmistrza w rozmowie z mediami twierdził, że zatrzymany był właścicielm kilku piwnic, które w przyszłości miały służyć jako lokum dla jego dzieci.

Głosy małych dzieci dochodzące z piwnicy jednego z budynków w austriackiej wiosce Obritz od jakiegoś czasu niepokoiły okolicznych mieszkańców, którzy zdecydowali się powiadomić o sprawie służby.
"Ludzie słyszeli głosy dzieci dochodzące z piwnicy, jednak gdy tylko ktoś się zbliżał, te milkły" - pisał austriacki portal orf.at.
Podano, że sąsiedzi mieli obawy, że w środku mogą rozgrywać się dramatyczne sceny, podobne do tych, które wstrząsnęły światem, gdy na jaw wyszła historia Jozefa Fritzla.
Mężczyzna zabarykadował się z rodziną w piwnicy
Jako pierwsi na miejscu pojawili się pracownicy socjalni. Jednak 54-latek, który mieszkał w piwnicy, zaatakował ich gazem pieprzowym - zawiadomiono więc policję.
Gdy na miejscu pojawili się funkcjonariusze, mężczyzna zabarykadował drzwi - funkcjonariuszom udało się je jednak wyważyć i aresztować mężczyznę. Okazało się, że w piwnicy mieszkał razem z żoną i sześciorgiem dzieci w wieku od kilku miesięcy do pięciu lat.
Podczas przeszukania lokalu policjanci znaleźli też broń palną. Mężczyzna został aresztowany.
Dzieci nie doświadczały przemocy
Media podają, że piwnica była w dobrym stanie, została wyremontowana, doprowadzono do niej też wodę i prąd, zainstalowano też kamery. Nie była jednak dostosowana do potrzeb tak małych dzieci. Na szczęście okazało się też, że nie dochodziło w niej do aktów przemocy. Wszystkie dzieci były w dobrej kondycji - mimo to trafiły do szpitala, by pod okiem matki przejść badania lekarskie.
Okazało się też, że dzieci nie ma w urzędniczych bazach danych. 54-latek miał tłumaczyć, że akty urodzenia wystawiono im w Wielkiej Brytanii.
Lokalne media rozmawiały z zastępcą burmistrza Erichem Grellem, który powiedział, że 54-latek był właścicielem kilku piwnic w okolicy.
- Powiedział mi kiedyś, że ma dziesięcioro dzieci i chce mieć lokal dla każdego z nich. Piwnice nie mogą jednak być wykorzystywane w celach mieszkalnych - powiedział Grell.