Władze Tajwanu w odpowiedzi na incydent zdecydowały się na wysłanie "odpowiednich sił", które monitorowały chińskie działania. Nie podano żadnych szczegółów wydarzenia. Jak zauważa agencja Reutera, pojawienie się grupy uderzeniowej w cieśninie jest kolejnym przejawem wzrostu napięcia wokół wyspy, która uważana jest przez władze w Pekinie za terytorium Chińskiej Republiki Ludowej. Komunistyczne władze dążą do przejęcia pełnej kontroli nad Tajwanem. W komunikatach wielokrotnie podkreślano, że w tym celu użyte mogą być także siły wojskowe. Rząd w Tajpej zapowiada obronę suwerenności kraju, a większość mieszkańców przyznaje, że nie jest zainteresowana przejściem pod władzę Pekinu. Obrona przed chińską inwazją Kilka dni temu tajwańskie media poinformowały, że siły zbrojne wraz z władzą polityczną planują budowę konstelacji satelitów Formosat-9. W skład wchodzić mają m.in. radary, dzięki którym możliwe będzie monitorowanie ruchów chińskich rakiet i okrętów podwodnych. Wcześniej szef tajwańskiej dyplomacji Joseph Wu ostrzegł, że kraj jest obecnie poważnie zagrożony inwazją Chin. Możliwą datą wybuchu wojny jest rok 2027. - Spójrzcie na ich ćwiczenia wojskowe i ich retorykę, wydają się przygotowywać do wojny przeciw Tajwanowi - mówił Wu. - Tajwański rząd uważa chińskie zagrożenie militarne za coś, co nie może zostać zaakceptowane. Potępiamy to - dodał. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!