- Potwierdzam, że wygraliśmy proces z TVP. Telewizja publiczna nie ma prawa manipulować danymi. Bezpartyjni Samorządowcy startują w wyborach parlamentarnych, zyskują popularność i to powinno być pokazywane przez rzetelne media. Mamy nadzieję, że od tej pory TVP będzie uczciwie opisywać rzeczywistość - mówi Interii Krzysztof Maj z Bezpartyjnych Samorządowców. Dodaje, że sąd uwzględnił wszystkie ich zastrzeżenia. O tym, że Bezpartyjni Samorządowcy zamierzają pozwać w trybie wyborczym TVP, Interia informowała we wtorek rano. Działacze Bezpartyjnych potwierdzili to na konferencji prasowej przed siedzibą TVN przy ul. Wiertniczej w Warszawie. Nie wykluczali także pozwu przeciwko TVN, zarzucając stacji, że celowo pominęła ich w organizowanej debacie wyborczej. Główny zarzut Bezpartyjnych wobec TVP dotyczył sondażu Estymator dla dorzeczy.pl, w którym Bezpartyjni mieli 3,1 proc. poparcia. TVP, informując o tym sondażu w swoich materiałach, pomijała informację o wyniku Bezpartyjnych Samorządowców. Znamy uzasadnienie wyroku sądu Z uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy, do którego dotarła Interia, wynika, że TVP ma zakaz rozpowszechniania niepełnych informacji na temat sondażu. Sąd nakazał także Telewizji Polskiej sprostowanie niepełnych informacji o wynikach tego sondażu w głównym wydaniu "Wiadomości" o godzinie 19.30 na antenie TVP1 i TVP Info oraz dodatkowo w programie "Serwis Info Dzień" w TVP Info. Sprostowanie ma zawierać uzupełnione wyniki sondażu. Sąd stwierdził także, że TVP ma przeprosić Bezpartyjnych w głównym wydaniu "Wiadomości" o 19.30 oraz w programie "Serwis Info Dzień" w TVP Info. Przeprosiny mają być pierwszym materiałem, wyemitowanym najpóźniej następnego dnia po uprawomocnieniu się wyroku, w "Wiadomościach" i "Serwisie Info Dzień". Jak czytamy, przeprosiny powinny zostać opublikowane "w formie wyeksponowanego wizualnie ogłoszenia" oraz odczytane przez lektora i poprzedzać publikację materiału, sprostowującego "niepełne informacje". Rola sondaży w kampanii wyborczej Ciekawe jest także stwierdzenie sądu, który oficjalnie zakazuje TVP "rozpowszechniania w przyszłości, w jakiejkolwiek formie niepełnych informacji o wynikach sondaży dla partii politycznych przeprowadzanych przez jakiekolwiek podmioty dla TVP lub podmioty trzecie, niezawierające danych o poparciu dla komitetu wyborczego Bezpartyjnych Samorządowców". Sąd w uzasadnieniu przyznał, że pominięcie w podawaniu wyników sondażowych jednego z komitetów "ma istotne znaczenie, mając na uwadze funkcję, jaką pełnią sondaże w kampanii wyborczej". "Nie jest to bowiem jedynie funkcja informacyjna, ale stanowi również ważny element agitacji wyborczej, bowiem korzystne warunki sondaży mają za zadanie nakłaniać i zachęcać do głosowania na daną partię polityczną. Szczególne znaczenie ma to właśnie w odniesieniu do komitetów wyborczych, które walczą o osiągnięcie określonego progu wyborczego i poparcie ze strony jak największej liczby obywateli". Bezpartyjni Samorządowcy poinformowali także w swoich mediach społecznościowych, że po zapowiedzi pozwu wobec TVN stacja zaprosiła ich na kolejną debatę wyborczą. Bezpartyjni Samorządowcy zarejestrowali listy Fakt, że Bezpartyjni zarejestrowali komitet ogólnopolski, był dla wielu polityków innych partii, ale także dla części komentatorów, zaskoczeniem. Zebrali 350 tysięcy podpisów. Dotąd działali głównie lokalnie, startując w wyborach samorządowych. Za inicjatywą Bezpartyjnych stoją Robert Raczyński, prezydent Lubina oraz Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego. Ugrupowanie celuje głównie w wyborców niezdecydowanych, którzy nie chcą głosować ani na PiS, ani na Koalicję Obywatelską. Stąd ich hasło "Normalna Polska". Podkreślają swoją bezpartyjność, choć startując w wyborach, zarejestrowali się jako partia. Dlaczego to zrobili, pisaliśmy tutaj. W programie mają postulaty podkreślające ich związek z Polską lokalną m.in. bezpłatna komunikacja zbiorowa w całym kraju, zerowy PIT dla wszystkich, bon oświatowy, bezpłatne posiłki w szkołach dla wszystkich uczniów. Kto za nimi stoi? Politycy innych partii w kuluarowych rozmowach wytykają im związki z Pawłem Kukizem i PiS. Oni sami jednak odpierają ten argument, mówiąc, że równie daleko im do PiS, jak i do PO. Podkreślają, że do polityki mają podejście pragmatyczne. - My nie tracimy czasu na wojny, kłótnie, nie obrażamy się, jesteśmy gotowi na współpracę - mówił na pierwszej dużej konwencji Bezpartyjnych Cezary Przybylski, podkreślając, że "ani nam PiS bratem, ani PO siostrą". - W Lubuskiem budujemy zarząd z Platformą, a na Dolnym Śląsku demokratyzujemy naszego koalicjanta z PiS. Nie stawiamy na podziały, lecz współpracę - dodawał. Zobacz raport: Wybory parlamentarne 2023