Lublin, połowa października 2018 r. Po kontrowersjach związanych ze zorganizowaniem imprezy przez stolicę Lubelszczyzny przechodzi I Marsz Równości. Mniej więcej w połowie deptaka, przy ul. Krakowskie Przedmieście, ktoś nagrywa młodego chłopaka. Nosi charakterystyczne okulary, ma bródkę oraz wąsy. Do tego niebieska mucha w kropki, której nie powstydziłby się sam Janusz Korwin-Mikke. - Jesteście bolszewikami! Lublin wolny od bolszewizmu! Tęczowi faszyści, pożałujecie tego sk***! - wykrzykuje. Grozi również, że wszyscy zostaną "wyrżnięci". Jak się okazuje to właśnie 18-letni Patryk Kołbyko. Co ciekawe, niedługo później zasilił szeregi lewicy. I przez ostatnie pięć lat, jak twierdzą jego partyjni koledzy, sprawdził się doskonale. - Kiedy postanowił przystąpić do lewicy, sam byłem zaskoczony. Jest jednak konsekwentny. Chłopak naprawdę przeszedł metamorfozę, przeprosił za swoje poglądy. Przyznał, że się mylił. Obecnie skończył pierwszy stopień studiów ekonomicznych - tłumaczy nam jeden z ważnych lubelskich działaczy Nowej Lewicy. - Publikuje artykuły naukowe, angażuje się w działalność młodzieżówki, jest w jej władzach. Nie można powiedzieć, że oszukuje. Według mnie to autentyczna metamorfoza - podkreśla. Tak czy owak, Kołbyko nie znalazł miejsca na liście. Decyzja zapadła jeszcze w piątek. Incydent do końca życia Zamieszanie wokół kandydatury Patryka Kołbyki zaczęło się od publikacji lubelskiej "Gazety Wyborczej", która jako pierwsza przypomniała o incydencie sprzed lat. Co ciekawe, jak wynika z informacji Interii, nazwisko kandydata zostało wcześniej jednomyślnie zatwierdzone przez regionalne władze. Co się zmieniło? - Zarząd krajowy partii zdecydował, że Patryk Kołbyko nie wystartuje z naszych list. Decyzja dotarła do nas wczoraj popołudniu - przyznaje Piotr Zawrotniak, sekretarz Nowej Lewicy w woj. lubelskim. - Część środowiska, skupiona w naszej młodzieżówce, która była promotorem tej kandydatury, postanowiła w tej sprawie wyrazić swoje niezadowolenie. To wewnętrzne sprawy, nie chcemy o nich szerzej publicznie mówić - dodaje. Oficjalnie działacze ugrupowania Włodzimierza Czarzastego nie chcą wdawać się w szczegóły decyzji kierownictwa partii. - Trzeba było skreślić Patryka z list, żeby dodatkowo nie podnosić temperatury - usłyszeliśmy nieoficjalnie. Główny zainteresowany, jak nam powiedział, przyjął informację o odrzuceniu swojej kandydatury "z pełną wyrozumiałością". - Jestem w pełni świadom, że incydent z 2018 r. pozostanie ze mną do końca życia. Jedyne, co mogę robić, to ciężko pracować - mówi Interii Kołbyko. - Obecnie wspieram środowiska, które jeszcze 5 lat temu piętnowałem. Angażuję się m.in. w akcje Federacji Młodych Socjaldemokratów - podkreśla. "Serce mi urosło" Podobnie jak Piotr Zawrotniak, Patryk Kołbyko zwraca uwagę na poparcie dla niedoszłej "szóstki" wśród lewicowych struktur młodzieżowych: - Mam ogromne poparcie młodzieżówki w Lublinie, ale i w całym kraju. Trzykrotnie serce mi urosło, kiedy czytałem, co myślą o mnie ludzie: wspierają mnie, piszą o mnie ciepło - opowiada nasz rozmówca. - Jestem za to bardzo wdzięczny, bo jako nieliczni docenili mój trud przy zmianie poglądów. Być może kiedyś też społeczeństwo obywatelskie weźmie to pod uwagę - dodaje. Na ile jego przemiana jest wiarygodna? Po rozmowach z lubelską Nową Lewicą z pewnością można powiedzieć, ze partyjni działacze uwierzyli swojemu koledze. - Niektórzy zmieniają poglądy, bo maksymalizują swoją korzyść polityczną. Nigdy mi na tym nie zależało, zawsze kierowałem się ideą wynikającą z doświadczeń - mówi Kołbyko. - W przyrodzie wszystko ulega zmianie, podobnie jak z ewolucją moich poglądów. Chciałbym być inspiracją dla elektoratu Konfederacji: dogmatyczne tezy o prostym świecie zwyczajnie przeminą - twierdzi. Na Lubelszczyźnie, w okręgu nr 6 obejmującym Lublin i zachodnią część województwa, listę Nowej Lewicy ma otwierać poseł Jacek Czerniak. Numerem dwa jest Magdalena Długosz z Razem. Miejsce nr 6, które przypadało Patrykowi Kołbyce ma teraz dostać Konrad Żelazowski. Jakub Szczepański