Joe Biden w trybie pilnym wrócił do Waszyngtonu. Jest reakcja
Joe Biden rozmawiał telefonicznie z Donaldem Trumpem - przekazał Biały Dom. Prezydent USA przebywał w nadmorskim kurorcie Rehoboth Beach, gdzie spędzał weekend, jednak ze względu na zamach skrócił swój wypoczynek i powrócił do Waszyngtonu. Sprawę bada Federalne Biuro Śledcze.
Przedstawiciele Białego Domu nie podali szczegółów rozmowy Trumpa i Bidena. Oprócz kandydata republikanów, Biden zadzwonił też do gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro i burmistrza miasteczka Butler - miejsca sobotniego wiecu - Boba Dandoya.
W reakcji na zamach prezydent skrócił też swój planowany weekendowy pobyt w nadmorskim kurorcie Rehoboth Beach i wróci do Waszyngtonu, by otrzymać sprawozdanie służb. Śledztwu w sprawie przewodzić będzie Federalne Biuro Śledcze (FBI).
USA. Zamach na Donalda Trumpa. Joe Biden rozmawiał z rywalem
Wcześniej prezydent USA potępił zamach i stwierdził, że w "Ameryce nie ma miejsca na taką przemoc".
"Cieszę się, że jest cały i ma się dobrze. Modlę się za niego i jego rodzinę oraz za wszystkich, którzy byli na wiecu, w oczekiwaniu na dalsze informacje. Jill i ja jesteśmy wdzięczni Secret Service za zapewnienie mu bezpieczeństwa. W Ameryce nie ma miejsca na tego rodzaju przemoc. Musimy zjednoczyć się jako jeden naród, aby to potępić" - podkreślił Biden w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom.
Bloomberg podał, że Trump został wypisany ze szpitala, gdzie był badany przez lekarzy po tym, jak kula drasnęła jego ucho. Sztab wyborczy już wcześniej oznajmił, że były prezydent nie odniósł poważnych obrażeń.
Republikanie oskarżają demokratów. Wśród nich typowany na wiceprezydenta
Republikańska kongresmenka Anna Paulina Luna zapowiedziała w sobotę, że już w niedzielę kongresmeni otrzymają sprawozdanie przedstawicieli Secret Service, a Izba Reprezentantów planuje zorganizować specjalne wysłuchanie w tej sprawie, na które wezwie szefa służby.
Część republikańskich polityków winą za zamach obarczyła prezydenta Bidena. Jednym z nich jest typowany na czołowego kandydata Trumpa na wiceprezydenta senator J.D. Vance.
"Dziś to nie był jakiś odizolowany incydent. Centralnym założeniem kampanii Bidena jest to, że prezydent Donald Trump jest autorytarnym faszystą, który musi być powstrzymany za wszelką cenę. Ta retoryka doprowadziła bezpośrednio do próby zabójstwa prezydenta Trumpa" - napisał polityk na platformie X. W podobnym tonie wypowiedział się lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Steve Scalise, który sam w 2017 roku został postrzelony przez zamachowca.
"Demokraci przez lata napędzali niedorzeczną histerię, że reelekcja Donalda Trumpa byłaby końcem demokracji w Ameryce. Ewidentnie widzieliśmy w przeszłości, że skrajnie lewicowi szaleńcy działali pod wpływem brutalnej retoryki" - napisał.
Nieoficjalnie: Służby zidentyfikowały sprawcę. To 20-latek z Pensylwanii
FBI potwierdziło, że sprawcą był 20-letni Thomas Matthew Crooks z Pensylwanii. Konserwatywny tabloid "New York Post" - powołując się na źródła w służbach - przekazał, że młody mężczyzna był mieszkańcem miejscowości Bethel Park. Nie podano, jakim motywem się kierował.
Wiadomo, że strzelał on z dachu budynku zakładów przemysłowych oddalonego o sceny o około 120 metrów. Przedstawiciele Secret Service przekazali, że obok ciała mężczyzny znaleziono karabin półautomatyczny typu AR-15, częste narzędzie zbrodni sprawców masakr w Stanach Zjednoczonych.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
PAP/INTERIA.PL