Minister Adam Niedzielski reaguje w sprawie śmierci 36-letniej Anny D. Śmierć Anny D. Minister Adam Niedzielski zleca pilną kontrolę Jak czytamy we wpisie na Twitterze Ministerstwa Zdrowia, szef resortu zlecił pilną kontrolę w szpitalach w Złotowie oraz Pile na terenie Wielkopolski. "Minister Adam Niedzielski zlecił NFZ i Rzecznikowi Praw Pacjenta pilną kontrolę w szpitalach, które odesłały pacjentkę i pośrednio mogły przyczynić się do tragicznego końca tej historii" - czytamy w komunikacie. Jednocześnie resort przypomina o infolinii Rzecznika Praw Pacjenta pod numerem 800 190 590, "gdzie pacjent zawsze otrzyma wsparcie i pomoc". Tragiczna śmierć Anny D. Media: Szpitale nie chciały jej przyjąć Sprawę śmierci 36-latki jako pierwszy opisał lokalny serwis zlotowskie.pl. Jak czytamy, Anna D. 1 czerwca - na kilka dni przed śmiercią - miała poczuć się źle. Kobieta, według relacji, zaczęła szukać pomocy w szpitalu. - Byłam razem z nią podczas zajęć, ponieważ nie była nawet w stanie wstać. Siedziała i było jej słabo. Po pracy nie była nawet w stanie wejść do swojego samochodu - relacjonowała w rozmowie z serwisem koleżanka Anny. Jak opisują media, kobieta początkowo miała trafić na SOR w szpitalu w Złotowie. Tam jednak, według relacji świadków, Anna miała zostać odesłana do domu bez przeprowadzenia badań. Po tym 36-latka miała zacząć szukać pomocy na własną rękę i w lokalnej przychodni zgłosiła się na badania krwi. Jej wyniki miały okazać się fatalne - analiza wykazała niski poziom hemoglobiny, czyli cząstek odpowiadających za rozprowadzenie tlenu w organizmie. Z ustaleń wynika, że lekarz, który przeglądał wyniki 36-latki, skierował ją bezpośrednio do szpitala. Anna D. miała więc udać się do placówki w Pile. Tam jednak, jak czytamy, lekarze mieli problem z przekierowaniem pacjentki na właściwy oddział. Serwis informuje, że kobietą miano zająć się dopiero, gdy ta zemdlała na korytarzu, a lekarz, który ją badał, miał odesłać Annę do domu z zaleceniem terapii hormonalnej. Śmierć Anny D. Sprawę bada prokuratura Ostatecznie 36-latka miała wrócić do domu, a jej stan zaczął się drastycznie pogarszać. Do złego samopoczucia doszła gorączka. Kobieta zdecydowała się na powrót do szpitala, tam jednak znów miała zostać odesłana do domu ze skierowaniem na wizytę u alergologa. Do szpitala Anna miała zostać przyjęta dopiero 12 czerwca. Jak opisuje serwis, na pomoc było już jednak za późno. W opinii bliskich kobiety, to szpitale są winne śmierci kobiety. Na wniosek rodziny sprawą zajmuje się prokuratura. Placówki medyczne w Złotowie oraz w Pile nie udzielają komentarza. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!