Osierocił czworo dzieci. Pogrzeb zabitego w Ukrainie polskiego ochotnika
Oprac.: Mateusz Kucharczyk
45-letni żołnierz z wielkopolskiego Bralina k. Kępna, który zginął od rosyjskiego pocisku w Ukrainie, został pochowany na miejscowym cmentarzu. Wojskowy osierocił czworo dzieci w wieku od 12 do 18 lat. Za miesiąc miał wrócić do domu. - Zmarły dał do zrozumienia, że jego życie nie należy do niego, ale od niego zależy, co z nim zrobi - powiedział ksiądz podczas homilii.

Michał Żurek był dowódcą plutonu w ochotniczym Międzynarodowym Legionie Sił Zbrojnych Ukrainy. W uroczystości pogrzebowej wzięli udział najbliżsi, przedstawiciele władz gminnych, miejskich i powiatowych oraz delegacja Wojska Polskiego. Mszę żałobną za zmarłego zamówiła minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Do kościoła przyszły też miejscowe Ukrainki. Na trumnie zamarłego położyły ukraińską flagę, obok wiązankę kwiatów w barwach narodowych Ukrainy.
Przed wyjazdem na wojnę w Ukrainie Michał Żurek doświadczenie zdobywał w Wojskach Obrony Terytorialnej. Według żony realizował się w wojsku.
Wielkopolska. Bralin. Pogrzeb zabitego w Ukrainie polskiego ochotnika
Rodzina zmarłego niewiele wie o okolicznościach śmierci 45-latka. Wiadomo jedynie, że został ciężko ranny w głowę w Bachmucie.
Za miesiąc miał wrócić do domu. Osierocił trzy córki i syna - w wieku od 12 do 18 lat.
W nekrologu o zmarłym m.in. napisano, że "w potrzebie - krwi własnej, ani życia nie szczędził".