Wojna w Ukrainie. Charków niszczeje pod ostrzałem. W Kijowie zawyły syreny
Lokalne służby informują o kolejnych ostrzałach w obwodzie charkowskim we wschodniej Ukrainie. Atakowana ma być głównie infrastruktura krytyczna, jednak konieczna okazała się ewakuacja mieszkańców. Z kolei w obwodzie kijowskim po raz kolejny rozbrzmiały sygnały alarmowe. Gubernator regionu wezwał mieszkańców do ucieczki.
W obwodzie charkowskim na wschodzie Ukrainy nadal ostrzeliwane są obiekty niezbędnej dla funkcjonowania infrastruktury, w tym elektrociepłownia, a także domy mieszkalne - podała w środę agencja Ukrinform, powołując się na policję regionu.
Wojna w Ukrainie. Charków pod ostrzałem Rosji. Policja ostrzega
Policja obwodu charkowskiego zamieściła komunikat w tej sprawie na komunikatorze Telegram. Jak podała, w ciągu doby pociski kilkakrotnie trafiły w miejsce, w którym znajdują się główne stacje elektroenergetyczne. Odnotowano też "próby uszkodzenia elektrociepłowni".
"W następstwie bombardowań z jednego z domów w Charkowie ewakuowano 150 osób, z innego - około 200" - dodano.
Policja zaapelowała do obywateli, by "w razie ostrzałów koniecznie przestrzegali zasad bezpieczeństwa, nie naruszali wymogów godziny policyjnej, mieli przy sobie: dokumenty, leki, rzeczy pierwszej potrzeby".
Wojna Rosja-Ukraina. W Kijowie kolejne alarmy przeciwlotnicze
Alarm przeciwlotniczy ogłoszono w środę w obwodzie kijowskim - poinformowała agencja Ukrinform, powołując się na szefa administracji obwodowej Ołeksija Kułebę.
"Obwód kijowski - alarm przeciwlotniczy. Zagrożenie atakiem rakietowym. Wszyscy natychmiast do schronów" - napisał Kułeba na Telegramie.
INTERIA.PL/PAP