Grupa Wagnera znów rekrutuje. Bojownicy pod dowództwem syna Prigożyna
Grupa Wagnera ogłosiła rozpoczęcie kolejnej rekrutacji bojowników. Obowiązki dowódcy i kierownika prywatnej armii przyjął na siebie syn Jewgienija Prigożyna, Paweł. Najemnicy po podpisaniu kontaktu trafią m.in. na front ukraiński.
Według informacji podawanych przez ukraiński portal Suspilne, werbunek rozpoczęto na Uralu. Poinformowało o tym lokalne przedstawicielstwo firmy wojskowej.
Najemnikami Grupy Wagnera zostać mogą wszyscy chętni w wieku od 20 do 55 lat. Przystąpienie do prywatnej armii wiąże się z podpisaniem kontraktu, a następnie wyjazd we wskazane miejsce działań. Miesięczne wynagrodzenie za walkę ma wahać się między 80 i 20 tysięcy rubli (czyli około 3,6 tys. zł do 10,8 tys. zł) i zależne będzie od miejsca wypełniania kontaktu.
- Wszystko zostało tak, jak było: atrybuty, symbolika. Bierzemy tych, którzy już mają doświadczenie bojowe, w tym tych, którzy już byli w prywatnej firmie wojskowej. Jedyna różnica jest taka, że bierzemy ludzi z cywila, a nie z miejsc pozbawienia wolności - stwierdził przedstawiciel Grupy Wagnera w rozmowie z mediami.
Jednocześnie potwierdzone zostały dotychczasowe doniesienia dotyczące przywództwa w Grupie Wagnera. Prywatną armią zarządzać będzie Paweł Prigożyn, syn Jewgienija Prigożyna.
Byli wagnerowcy w czeczeńskich oddziałach
Według informacji podawanych przez rosyjskie media propagandowe, część byłych bojowników podpisała kontakt z rosyjskim MON i dołączyło do jednostek walczących na Ukrainie.
Znaczna liczba najemników Grupy Wagnera została wcielona do czeczeńskiej jednostki specjalnej Achmat, która walczy obecnie na południowo-wschodnim odcinku frontu w Ukrainie.
Informacje o dołączeniu żołnierzy potwierdził dowódca Apty Alaudinow, który podkreślił, że integracja przebiegła wyjątkowo szybko i wojskowi biorą już udział w zadaniach bojowych.
- Kiedyś przerzucali mi od czasu do czasu pewną liczbę bojowników A teraz mamy masowe uzupełnienia z wagnerowców (...) Okazuje się, że przychodzą niegdysiejsi dowódcy, a wraz z nimi pojawiają się najemnicy - stwierdził.
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja
- Przez pewien czas byliśmy, można powiedzieć - sąsiadami. Tam, gdzie byli wagnerowcy, zawsze mieliśmy pewność, że nasi sąsiedzi stoją twardo i nigdy się o to nie martwiliśmy. Należy też zauważyć, że bojownicy Grupy Wagnera zawsze wypowiadali się o nas z dużym szacunkiem - dodał dowódca.
Źródło: Suspilne.media
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!