Informacje o dołączeniu pokaźnej grupy byłych bojowników prywatnej armii Jewgienija Prigożyna potwierdził dowódca jednostki Achmat Apty Alaudinow. Jak zaznaczył, integracja wojskowych przebiega bardzo szybko i niemal natychmiast włączani są do działań frontowych. - Kiedyś przerzucali mi od czasu do czasu pewną liczbę bojowników A teraz mamy masowe uzupełnienia z wagnerowców (...) Okazuje się, że przychodzą niegdysiejsi dowódcy, a wraz z nimi pojawiają się najemnicy - mówił. - Przez pewien czas byliśmy, można powiedzieć - sąsiadami. Tam, gdzie byli wagnerowcy, zawsze mieliśmy pewność, że nasi sąsiedzi stoją twardo i nigdy się o to nie martwiliśmy. Należy też zauważyć, że bojownicy Grupy Wagnera zawsze wypowiadali się o nas z dużym szacunkiem - dodał dowódca. Według czeczeńskiego wojskowego, przejście do jednostek Achmat przebiega płynnie nie tylko ze względu na doświadczenie bojowe, ale także na podobną strukturę organizacyjną. Dzięki temu żołnierze są w stanie bardzo szybko się zaadoptować w nowej rzeczywistości frontowej. Wagnerowcy rzuceni pod Bachmut Zdaniem ekspertów brytyjskiego Ministerstwa Obrony, pierwsi bojownicy Grupy Wagnera, którzy podpisali kontrakt z rosyjską armią pojawili się na froncie w Ukrainie już we wrześniu. Wówczas to pojedyncze jednostki były dołączane do oddziałów broniących się przed ukraińskimi atakami wokół miasta Bachmut. "Ich doświadczenie będzie prawdopodobnie szczególnie potrzebne w tym sektorze. Wielu z nich zna obecną linię frontu i lokalną taktykę Ukraińców, którzy walczyli na tym samym terytorium zeszłej zimy" - napisano. Zobacz też: Nowa taktyka Rosjan. Uderzają zawsze o tej samej porze Dokładny statut wojskowy nie był jednak jasny. Nie było pewne, czy bojownicy podpisali umowę z Ministerstwem Obrony Rosji na oficjalną służbę w rosyjskiej armii, czy też byli członkami innych prywatnych armii walczących po stronie Federacji Rosyjskiej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!