Ambasador Rosji po wizycie w MSZ. Mówił o "byłych terytoriach Ukrainy"
Cztery byłe ukraińskie regiony na zawsze zostaną terytorium Federacji Rosyjskiej. Był to akt (pseudoreferenda - przyp. red.) samostanowienia mieszkańców tych regionów, który Rosja zupełnie popiera - powiedział ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew. W poniedziałek Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało do siebie Andriejewa, by przedstawić polskie stanowisko nieuznające pseudoreferendów w Ukrainie i prób włączenia części terytorium tego kraju do Rosji. W odpowiedzi Andriejew wręczył wystąpienie Putina.

- Dziś wzywa się ambasadorów Federacji Rosyjskiej w państwach Unii Europejskiej. My także pana ambasadora wezwaliśmy, aby wyrazić nasze stanowisko wobec nielegalnych decyzji prezydenta Władimira Putina aneksji również nielegalnej terytoriów Ukrainy, a także tego co się dzieje od dłuższego czasu, ale w ubiegłym tygodniu w bardzo mocny sposób się działo - powiedział dziennikarzom rzecznik MSZ Łukasz Jasina.
Jak wskazał, chodzi o formułowanie przez Federację Rosyjską "gróźb pod adresem pokoju światowego, w tym także pod adresem naszego państwa".
Jasina, odpowiadając na pytania dziennikarzy, powiedział, że nie ma w tej momencie planów wydalenia z Polski rosyjskiego ambasadora. Dodał, że w Moskwie pozostaje dalej polski ambasador.
Siergiej Andriejew: Usłyszałem stanowisko strony polskiej
- Usłyszałem stanowisko strony polskiej w sprawie referendów na byłych terytoriach Ukrainy - powiedział Siergiej Andriejew po spotkaniu z wiceszefem MSZ Marcinem Przydaczem. Dodał, że w reakcji wręczył wiceministrowi piątkowe wystąpienie Władimira Putina w języku polskim. - Jest ono na stronie ambasady, każdy może się z nim zapoznać - oświadczył.
Jeden z dziennikarzy przed polskim MSZ powiedział ambasadorowi, że to były "pseudoreferenda". - To pan tak sądzi. My uważamy odwrotnie. Dziś i jutro będzie ratyfikacja, te cztery byłe ukraińskie regiony na zawsze zostaną terytorium Federacji Rosyjskiej. Był to akt samostanowienia mieszkańców tych regionów, który Rosja zupełnie popiera - odpowiedział mu Andriejew.
Pytany o Łyman, odbity przez Ukrainę, odparł, że nie należy on do terytorium donieckiej czy ługańskiej republiki i dlatego "jego los nie jest jeszcze jego los zdecydowany".
Ambasador Rosji o uciekających przed mobilizacją: Nasze społeczeństwo oczyszcza się
Dziennikarze pytali też o Rosjan uciekających przed mobilizacją.
- Są osoby uciekające, ale nie jest ich wiele. Nasze społeczeństwo oczyszcza się z ludzi, którzy nie są razem z naszym narodem - zaznaczył ambasador Rosji.
Andriejew to tylko jeden z wielu ambasadorów Rosji wzywanych na tę samą godzinę do Ministerstw Spraw Zagranicznych kilku europejskich krajów. Komentując ten fakt, stwierdził, że "bardzo dobrze wie, że USA są uzdolnione w dyscyplinowaniu swoich sojuszników. Wszyscy wiedzą, kto 'zamawia muzykę' w tym zbiorowym Zachodzie".
Odnosząc się do wywiadu amerykańskiego senatora Marco Rubio w CNN i rzekome zagrożenie atakiem Rosji na Polskę, a konkretnie w tzw. w huby zapewniające dostawy broni do Ukrainy, zapewnił, że "nie mamy żadnych zamiarów atakowania Polski ani innych krajów".
Pseudoreferenda w okupowanych częściach Ukrainy
W piątek Władimir Putin ogłosił włączenie do Rosji czterech ukraińskich obwodów: donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, na terenie których w dniach 23-27 września odbyły się sfingowane referenda w tej sprawie.
Polskie MSZ zamieściło w piątek po południu oświadczenie w tej sprawie. "Ukraińskie obwody chersoński, doniecki, ługański i zaporoski pozostają w świetle prawa międzynarodowego częścią Ukrainy. RP nie uznaje i nie uzna wyników pseudoreferendów, przeprowadzonych na tych obszarach w dniach 23-27 września br., ani też ogłoszonych 29 i 30 września br. dekretów rosyjskiego prezydenta dotyczących aneksji tych regionów" - podkreślono w tym oświadczeniu.
W stanowisku MSZ dodano, że akty podpisane przez rosyjskiego prezydenta "stanowią jednoznaczne naruszenie prawa międzynarodowego i są kolejną, zuchwałą próbą zawłaszczenia przez Rosję części ukraińskiego terytorium".