Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Zmienny jak Janik

Byłem zwolennikiem takiego planu politycznego, w którym wybory odbywałyby się 26 albo 19 czerwca. Dzisiaj jestem mniejszym - mówi szef klubu parlamentarnego SLD Krzysztof Janik, gość Faktów RMF.

/RMF

Tomasz Skory, RMF: Pan widzi związek między organizowanym w Polsce w połowie maja Szczytem Europy, a wcześniejszym niż 5 maja głosowaniem nad samorozwiązaniem Sejmu?

Krzysztof Janik: Niewątpliwie ten Szczyt Europy jest wielkim sukcesem Polski i byłoby fatalnie jeśliby został on uniemożliwiony przez wybory, poprzez zamieszanie powyborcze. Trzeba go traktować jako moment ważny dla kraju i omijać tę rafę.

To jest problem, który się pojawił wczoraj. Marszałek Cimoszewicz konsekwentnie obstaje - jak się okazuje - przy głosowaniu nad skróceniem kadencji akurat 5 maja. Jeśli miałoby się to odbyć wcześniej, to szczyt przywódców 40 państw trzeba by odwołać. Tak z wierzchu to wygląda na wykręt.

Niech pan da spokój. Jeśli wybory będą 5 maja, to 15 maja nie będzie żadnego rządu, nie będzie żadnego Sejmu i ten szczyt będzie po prostu kulawy.

Ale gdyby Sejm rozwiązał się na początku marca choćby, to wybory wypadłyby w połowie kwietnia, na miesiąc przed szczytem i nie ma żadnej kolizji, ani niepokoju. Szczytuje nowy rząd po prostu.

Pan raczy żartować.

Nic podobnego.

Ale proponuję zachęcić kluby parlamentarne, żeby wprowadziły na porządek obrad głosowanie.

Wczoraj marszałek Tusk zachęcał i jakoś nie znalazł uznania. Ja spodziewałem się, że pan jako zwolennik przyspieszenia wyborów wesprze go tu.

W terminie za dwa miesiące nie. Natomiast ja przypominam cały czas procedury, bo myślę że je cały czas lekceważymy bez potrzeby. Otóż jak pan marszałek Tusk i jego współtowarzysze zechcą wprowadzić ten punkt na obrady Sejmu, to wystarczy im większość względna, którą jak rozumiemy w różnych sprawach mają. Wtedy kiedy trzeba zepsuć państwo to ta większość jest, to niech ją zorganizują także w tej sprawie. A następnie niech wygrają to głosowanie. Klub SLD liczy 150 osób, więc zwolenników wcześniejszych wyborów jest co najmniej 310, a przypomnę, że wystarczy 307 osób, żeby Sejm rozwiązać.

A jak pan godzi deklarowanie poparcia dla przyspieszania wyborów z powstrzymywaniem tego przyspieszania?

Mogę powiedzieć tylko tyle, że owszem byłem zwolennikiem takiego planu politycznego, w którym wybory odbywałyby się 26 czerwca, albo 19 czerwca.

Powiedział pan "byłem". Tzn. że już pan nie jest?

Jestem dzisiaj mniejszym. Raz, że stanowisko władz mojej partii jest jasne, uzyskane w głosowaniu i byłoby czymś niezrozumiałym gdybym je kontestował. A dwa, cały czas podkreślałem, że są argumenty zarówno za przyspieszeniem, jak i za terminem konstytucyjnym. W przekonaniu moich kolegów te argumenty okazały się zwycięskie.

Także w pańskiej jaźni rozumiem? Przekonali pana, tak? Lepiej będzie jesienią?

Ja szanuję werdykt moich kolegów partyjnych?

A tak parę dni temu jeszcze nie tak bardzo go pan szanował, ale porzućmy to.

Bo przedtem nie było decyzji wyraźnej.

Mamy sytuacje dziwaczną; marszałek Sejmu, premier, wicepremier, do niedawna szef klubu SLD, cała opozycja - chcą przyspieszania wyborów i nic. Będziemy się tak kolebać do maja choćby z decyzją, nie mówiąc o samym przyspieszeniu. To jest kuriozalne.

Ta debata robi się już męcząca, więc ją zamknijmy i nie wracajmy.

Nie sądzi pan, że ten tydzień dowiódł, że tak naprawdę rząd jest bezsilny, większości nie ma?

Tu będę protestował.

Proszę bardzo.

Ja chcę powiedzieć tak, że ta ustawa upadła po pierwsze wskutek niedotrzymania słowa przez Prawo i Sprawiedliwość, bo było porozumienie, że poprowadzimy tą ustawę dalej.

Oni mówią, że nie było. Porzućmy to.

Dobrze. Ja byłem świadkiem rozmów i wydawało mi się, że było. Przyjmijmy, że mi się tylko wydawało. Po drugie przypomnę, że praźródłem tej ustawy są decyzje polityczne podejmowane przez dzisiejszą opozycję lat temu 4 kiedy uchwalano słynną "ustawę 203" i chcieliśmy to naprawić. Mało tego chcieliśmy to osiągnąć w pełnym porozumieniu z opozycją. Żałuję, że względy polityczne zdecydowały w tej sprawie.

Względy polityczne mówi pan, nie nieobecność tych, którzy powinni być?

Ja proszę o ostrożność w wypowiadaniu tych sądów. 8 kolegów jest chorych, 3 leży na chemioterapii i prosiłbym, żeby nie wszystkich wrzucać do jednego worka.

I rozumiem, że 5 maja też możemy się spodziewać, że część kolegów będzie.

To nie ma znaczenia, dlatego, że nikt z SLD nie musi przychodzić na głosowanie. To zwolennicy rozwiązania mają mieć 307 głosów. Podobnie jak zasada większości kwalifikowanej, podobnie jak i przy odwołaniu ministra trzeba mieć 230.

Szkoda tylko, że dopiero za 2,5 miesiąca.

Wie pan co, ja panu powiem, niech pan popatrzy za okno. Giełda szaleje, gospodarka się rozwija, przedsiębiorstwa liczą zyski. Ja rozumiem, że to dla was nic nie znaczy, ale dla wielu ludzi cos to znaczy.

RMF

Zobacz także