Poncyljusz: Jestem politycznie molestowany
Posłowie nagabują mnie w różnych miejscach w Sejmie. Pytają, kiedy przechodzę do PO. Od lat jestem politycznie molestowany - mówi Paweł Poncyljusz w Kontrwywiadzie RMF FM.
Konrad Piasecki: Już pan wie, jak czuje się panna na wydaniu, której nikt nie chce?
Paweł Poncyljusz: - Nigdy nie byłem panną na wydaniu, której nikt nie chce.
To widać. Ale dzisiaj pan trochę taką panną jest, bo co partia, to mówi: "my z PJN nie chcemy mieć nic wspólnego, na własne listy ich nie weźmiemy".
- Jeżeli w takich kategoriach, to PJN jest ożeniony ze sobą, tzn. ma stabilną sytuację.
Czyli jest panną, która musi żyć samotnie, jakkolwiek trudno jej się będzie żyło.
- Nie, nie. A co to znaczy żyć samotnie? Platforma Obywatelska żyje z kimś? Prawo i Sprawiedliwość żyje z kimś? SLD żyje z kimś? PSL żyje z kimś? Każda partia w Polsce działa samodzielnie, definiując swoje zadania i je realizując.
Ale to są partie posażne i atrakcyjne, jak widać np. po losach PO i Bartosza Arłukowicza.
- To jest pytanie do Polaków, czy oni uważają, że PO i rząd to jest atrakcyjna panna, która rozwiązuje te problemy, czy też sprawia te przyjemności, które obiecywała w 2007 roku. Uważam, że ta panna już trochę zbrzydła, rozleniwiła się, żyje wspomnieniem dawnych czasów no i oczywiście straszeniem, że ktoś inny jest gorszy, więc dlatego ma być dalej atrakcyjny.
Graś mówi: "nie będzie porozumienia PO-PJN", Pawlak: "nie bierzemy pod uwagę startu polityków PJN z naszych list". Dlaczego jesteście tak mało kuszący?
- Pan stawia fałszywą tezę, że my chcemy się wydać. Mamy samodzielną partię, zarejestrowaną w sądzie, i mówię, że jesteśmy pełnoprawną partią, bo różne są pogłoski na ten temat, i nie ma powodu, żebyśmy się gdziekolwiek wybierali, tak jak nie wybierają się główne partie funkcjonujące na scenie politycznej.
Stawiam taką tezę, że skoro, jak twierdzicie, jesteście języczkiem u wagi, skoro to od waszych głosów czy od głosów wyborców na PJN zależeć będzie wynik tych wyborów, no to wszyscy powinni powiedzieć: "bardzo byśmy chcieli z PJN pójść razem, bo to są politycy, którzy gwarantują nam zwycięstwo wyborcze".
- Myślę, że dzisiaj każda partia definiuje zadania według własnego interesu politycznego, według elektoratu, który jest wiodącym dla danej partii i my tak samo robimy. Definiujemy swoje zadanie jako samodzielnej partii. My też rozumiemy, że - tak jak pan powiedział - dla PO nie jest na rękę, żeby funkcjonował PJN dlatego, że dzisiaj wiele osób, które mówi "będziemy głosowali na PJN", to są ludzie, którzy w 2007 r. głosowali na PO.
To dlaczego, skoro nie jest na rękę, dlaczego was nie rozbijają, choćby wyciągając pojedynczych posłów na własne listy?
- Ta kampania, która od przejścia Bartosza Arłukowicza dzieje się w mediach, pt. "a gdzie PJN, a kto gdzie idzie i do jakiej partii", to to jest najskuteczniejsza metoda takiego rozrywania i rozbierania na części PJN. Obawiam się, że propozycje dla poszczególnych posłów będą w sytuacji, kiedy się okaże, że to już jest nie do rozbicia, że nie da się nas zdewauować.
A są te propozycje? Paweł Graś wczoraj mówił w tym studiu, że przychodzą pomniejsi politycy PJN i sondują, czy by się nie dało znaleźć jakiegoś miejsca. Tak jest rzeczywiście?
- Ja mogę opierać się na decyzjach, które podjął klub, a więc wszyscy posłowie PJN, że idziemy samodzielnie, z własnym sztandarem do wyborów. Trudno mi powiedzieć, jak przebiegają rozmowy tych pomniejszych. Mnie też nagabują w różnych miejscach w Sejmie...
Jak bardzo różnych panie pośle?
- No różnych, poza salą sejmową. Pytają się, kiedy przechodzę i tak dalej.
Czuje się pan politycznie molestowany?
- Jestem politycznie molestowany akurat w tej sferze od wielu lat. Takich rozmów o tym, kiedy wychodzę gdzieś i przechodzę gdzie indziej, odbyłem i z politykami wiele, i z wyborcami, poprzez Facebook, poprzez internet. Zawsze muszę się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem.
Ale w ramach tego nagabywania pan dostał jakąś poważna ofertę?
- Wie pan, to są rozmowy, które mają ewentualnie otworzyć poważne rozmowy, ale ja tych rozmów nie przyjmuję.
To nie jest tak, że to są rozmowy z liderami PO i poważne propozycje: panie Pawle, damy panu takie i takie miejsce, tu i tu.
- Panie redaktorze, ja nie wiem, czy ktoś kto ze mną rozmawia nie robi tego na zlecenie któregoś z liderów Platformy Obywatelskiej. Nie chcę oczywiście tutaj budować jakiejś swojej pozycji wielkiej atrakcyjności, ale mówię jeszcze raz, idziemy sami do wyborów, nie ma żadnego kupczenia.
Niezależnie od sondaży, niezależnie od zdrowego rozsądku, niezależnie od tego, jak będą te sondaże w najbliższych tygodniach wyglądały?
- Zdrowy rozsądek jest, jeśli chodzi o sprawy Polski, nie zdrowy rozsądek w kategorii przetrwania politycznego, bo co z tego, że ktoś funkcjonuje w rządzie, jak nic w nim nie robi. Mamy tego dziesiątki przykładów, również w tym rządzie. Nas interesuje zdrowy rozsądek pt. tego, że jesteśmy w polityce po to, żeby zmieniać Polskę, modernizować ją, dokonywać tych zasadniczych reform, bo to są ostatnie lata, kiedy coś można zrobić.
Skoro jest tak świetnie, dlaczego Adam Bielan wraca do PiS-u? Dlaczego Michał Kamiński mówi: nie mam żadnego wpływu na politykę PJN-u? Dlaczego jest tak, że tak wielu z tej grupy przyjaciół, która zakładała PJN, dzisiaj demonstruje solidne rozczarowanie.
- Ale jak dużo? No mówi pan o dwóch przypadkach. Michał Kamiński jest europarlamentarzystą i wszyscy europarlamentarzyści są trochę na boku, mają swoje obowiązki często w Brukseli, w Strasburgu i w innych częściach świata. Natomiast jeśli chodzi o Adama Bielana, tak się stało, ja ubolewam nad tym, sprawa jest zamknięta Adam Bielan moim zdaniem dzisiaj jest taką tragikomiczną postacią, to jest jego wybór.
I ta tragikomiczna postać mówi: PJN stał się przystawką Platformy, realizuje politykę Grzegorza Schetyny od wielu tygodni.
- Ja pamiętam, kto na spotkaniach na początku powstania PJN-u domagał się natychmiastowych rozmów z liderami Platformy Obywatelskiej, więc niech cisza zapadnia nad tą trumną, bo akurat osoba, która to mówi, najmniej ma tytułu do takiego prezentowania się "ultrapisiora" w tej chwili. Ja rozumiem, że Zbigniew Ziobro, czy Adam Hofman mają oko na tego syna marnotrawnego, który założył włosienicę i teraz musi wygadywać różne rzeczy po to, żeby zaskarbić sobie zaufanie Jarosława Kaczyńskiego, bo wie dobrze, że koledzy na niego przychylnym okiem w PiS-ie patrzeć nie będą.
Po co Bielan chciał rozmawiać z Platformą na początku drogi PJN-u?
- Proszę jego zapytać. Ja nie wiem.
A pan wtedy nie pytał?
- Nie, to po prostu był taki abstrakcyjny postulat, że nikt nie wnikał, co za tym idzie i co to ma znaczyć.
To jeszcze na koniec, chciałem zapytać o pieniądze. A pieniądze na kampanię macie?
- Pieniądze na kampanię będziemy mieli tak, jak może mieć każda partia, więc z wpłat członków, obywateli.
A jakieś kredyty zaciągniecie?
- Możliwe, aczkolwiek to muszą być decyzje poszczególnych posłów, liderów list. To oni będą mieli na swoich barkach odpowiedzialność za zbudowanie również finansowania kampanii w okręgu.
A dzisiaj macie jakąś górkę finansową, którą możecie wydać na kampanię, na organizację kongresu, prawyborów?
- Jeśli chodzi o organizację kongresu, to zapewniam pana, że sobie finansowo poradzimy i to zgodnie z ustawą o partiach politycznych i finansowaniu partii politycznych.