Na Lewicy wrze. Włodzimierz Czarzasty zawiesił chorą radną
Śląska radna Gabriela Łacna została zawieszona w prawach członka Nowej Lewicy przez przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego. - Od miesięcy jest w szpitalu. Znajduje się w dramatycznej sytuacji - mówi nam Marek Balt, szef śląskich struktur, który również został zawieszony. Lider Nowej Lewicy nie chciał z nami rozmawiać na temat sytuacji na Śląsku. A tam wrze, bo wielu członkom partii, zdaniem Balta, nie spodobała się jednoosobowa decyzja Czarzastego.
W poniedziałek Włodzimierz Czarzasty zwołał konferencję prasową na Śląsku, w której poinformował o zawieszeniu radnych Sejmiku Wojewódzkiego Gabrielę Łacną i Rafała Porca, a także szefa śląskich struktur znanego europosła Marka Balta. Jak czytamy w uzasadnieniu, które zostało rozesłane mediom, radni mieli głosować razem z PiS w kluczowej sprawie - wotum zaufania dla zarządu województwa. Lewicowej centrali takie działanie wybitnie się nie spodobało. Czarzasty zawiesił więc w prawach członków partii dwójkę radnych, ale też Balta, który miał nie dopilnować swoich współpracowników. Oficjalnie zostali zawieszeni "z powodu naruszenia przez nich w sposób oczywisty i niebudzący wątpliwości swoich obowiązków oraz podstawowych celów i wartości chronionych przez statut partii".
Radna jest ciężko chora - usłyszała Interia
Tymczasem, jak dowiaduje się Interia, radna Gabriela Łacna od miesięcy znajduje się w szpitalu i leczy się onkologicznie. Nasze informacje potwierdza poseł Marek Balt.
- Znajduje się w klinice nowotworowej w Warszawie, przyjmuje ciężką chemię. Co ja miałem zrobić? Wyrzucać ją z partii? Zawieszać? Gdyby Czarzasty do niej zadzwonił i dowiedział się, jaka jest sytuacja, pewnie jako człowiek też zachowałby się inaczej. Przeprosiłem panią Łacną za to, co się stało. Jest w trudnej sytuacji, nie mogę zbyt wiele mówić, ale to dramatyczna sytuacja. Dodatkowo jest załamana tym, co się stało. Mówi do mnie: "Marek, wytłumacz mi, dlaczego nas to spotyka?". Powiedziałem: "Przepraszam, ale być może padliście ofiarą ataku na mnie, to może być moja wina" - opowiada nam Balt.
Próbowaliśmy skontaktować się z Włodzimierzem Czarzastym w tej sprawie, ale odesłał nas do rzecznika prasowego Artura Jaskulskiego.
- Nie wiem, czy przewodniczący Czarzasty wiedział o tej sytuacji, aczkolwiek trudno przypuszczać, że ktoś jest w szpitalu, jak bierze udział w głosowaniu - odpowiedział nam Jaskulski.
Łacna brała natomiast udział w głosowaniu, bo od dawna, ze względu na chorobę, głosuje zdalnie. Tak też było w tym przypadku.
Poruszenie wśród śląskich działaczy
Sprawa związana z zawieszeniem Łacnej poruszyła śląskich działaczy Nowej Lewicy, którzy mieli znać jej sytuację. Wielu z nich murem staje też za Baltem.
- Dzwonili do mnie prezydenci Krzysztof Matyjaszczyk i Łukasz Komoniewski. Zadeklarowali pełne wsparcie. Też są zaniepokojeni, bo mówią, że Balt został wybrany w demokratycznej procedurze, na konwencie. Nie powinno być tak, że przewodniczący, jednoosobowo, karze mnie przez zabranie wszystkich funkcji. Mamy przecież sąd partyjny. Ale od razu zawieszać? Czy pana Czarzastego też powinienem podać do sądu za to, że poszedł na spotkanie z Morawieckim i że głosował razem z PiS za podniesieniem podatków i podwyższeniem pensji poselskich? Przecież te rzeczy nie były uchwalane na zarządzie partii, nie ma na to żadnej uchwały. Jak zapytałem przewodniczącego, dlaczego nie poinformował zarządu w sprawie spotkania Morawieckim, to powiedział, że nie ma zaufania do członków zarządu partii. To jego oficjalne stanowisko na zarządzie partii - przekonuje Balt.
Tymczasem, jak przekazał nam rzecznik Nowej Lewicy, sprawę rozstrzygnie sąd koleżeński.
- Skierowanie wniosku do sądu jest w kompetencjach statutowych przewodniczącego partii. To sąd koleżeński zdecyduje co dalej z działaczami ze Śląska - utrzymuje Jaskulski.
Balt przekonuje natomiast, że zawieszenie za głosowanie razem z PiS wydaje się kompletnie irracjonalne z uwagi na to, co dzieje się w Sejmie tej kadencji. Jego zdaniem liderzy formacji wielokrotnie dawali do zrozumienia, że możliwa jest współpraca z partią rządzącą.
- Jestem zdezorientowany całą sytuacją. Przeczytałem uzasadnienie i nie rozumiem, co się dzieje, bo pan przewodniczący nie rozmawiał z radnymi, których zawiesił, ani ze mną. W uzasadnieniu pisze, że nie podjąłem działań w sprawie. Przepraszam bardzo, ale to ja dzwoniłem do tych radnych, rozmawiałem z nimi, pytałem dlaczego tak zagłosowali, a nie zrobił tego przewodniczący. Radni myśleli, że taka jest linia partii. Przewodniczący Czarzasty przecież wielokrotnie mówił, że samorządy to samorządy, więc nie będzie im mówił, jak mają pracować. Radni uznali też, że skoro Czarzasty poszedł na spotkanie z premierem Morawieckim, to możliwe jest wspólne działanie z PiS przy dobrych sprawach. Przecież przewodniczący Czarzasty 304 razy głosował razem z PiS w Sejmie! Nikt z radnymi nie rozmawiał, nie ma żadnej uchwały zakazującej głosowania razem z PiS, do tego mamy koalicję w Katowicach - prezydent miasta jest w koalicji z PiS. Przewodniczący rekomendował zresztą swojego przyjaciela Jerzego Woźniaka na wiceprezydenta - wylicza europoseł.
"Proszę sobie sprawdzić statystyki"
Co na "304 głosowania razem z PiS" ma do powiedzenia rzecznik partii?
- Platforma więcej. Proszę sobie sprawdzić statystyki, bo nie da się być zawsze przeciwko, nad każdą ustawą. Ponadto nigdy nie głosowaliśmy za wotum zaufania dla tego rządu, za to wielokrotnie za wotum nieufności dla ministrów z PiS - podkreśla Jaskulski.
- Generalnie jest u nas logiczne, że za głosowanie za absolutorium dla jakiejkolwiek PiS-owskiej władzy są określone konsekwencje. Nie jest to pierwsza taka sytuacja, bo było tak w przypadku Końskich czy Przemyśla. To nie jest i nigdy nie była linia partii. Oczywiście zagłosowaliśmy za Europejskim Funduszem Odbudowy jako partia proeuropejska, ale nie było to głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Gdyby był wniosek o wotum zaufania dla Morawieckiego, to cała Lewica zagłosowałaby przeciwko - dodaje.
"Od tego momentu nie rozmawialiśmy ze sobą"
Sprawa może mieć też drugie dno, bardziej personalne. Od miesięcy Balt i Czarzasty mają pozostawać w małym konflikcie. To ten pierwszy złożył wniosek o odwołanie Anny Marii Żukowskiej z funkcji rzecznika prasowego Nowej Lewicy.
- Od tego momentu nie rozmawialiśmy ze sobą - przekazał nam Balt.
Jaskulski na pytanie, czy zawieszenie Balta jest zemstą za tamte wydarzenia, tylko się uśmiecha.
- To jakaś dorabiana teoria. To nie jest na pewno żadna zemsta, bo pani Żukowska sama złożyła rezygnację z funkcji rzeczniczki. Poseł Balt został zawieszony, że nie dopilnował sprawy w swoim województwie. To on ponosi odpowiedzialność polityczną za to, jak głosują radni wojewódzcy - mówi Jaskulski.
Spór o konwencję
Inna sprawa dotyczy zwołania przez przewodniczącego drugiej konwencji krajowej. Balt sugeruje, że Czarzasty tego nie chce. A jeśli rzeczywiście konwencja nie zostanie zwołana, to europoseł ze Śląska złoży wniosek do sądu partyjnego o ukaranie przewodniczącego.
- On o tym wie. Być może jest to więc uderzenie prewencyjne. Czekamy, bo do 11 września przewodniczący ma czas na zwołanie drugiej części konwencji - podaje Balt.
"Nie chciałem mówić wcześniej"
Z posłem Baltem Interia chciała porozmawiać już w poniedziałek, tuż po jego zawieszeniu, ale do tej pory był nieuchwytny. Dlaczego teraz zdecydował się opowiedzieć, jakie relacje panują na linii śląska lewica - centrala partii?
- Po prostu nie chciałem o tym mówić wcześniej, ale już nie mogę tego ukrywać, bo jestem atakowany przez bliskich współpracowników przewodniczącego. Pani Żukowska i pan Kulasek atakują mnie medialnie, internetowo. Pan Czarzasty rozmawia ze mną przez konferencję prasową zamiast powiedzieć mi coś wprost. Do partyjnego sądu nie wpłynął żaden wniosek o ukaranie mnie. Myślałem, że nasza partia jest demokratyczna. Łamanie procedur odbieram bardzo źle, podobnie jak wiele koleżanek i kolegów - nie ukrywa Balt.
Jaskulski: - To ciekawe, bo w internecie nie zauważyłem żadnego ataku.
Sprawa będzie miała dalsze konsekwencje, bo jak słyszymy, niezadowolenie z powodu zawieszenia Balta i śląskich radnych przybiera obrót ogólnokrajowy - zdegustowani całą sytuacją mają też być kolejni posłowie Nowej Lewicy.
Łukasz Szpyrka