Komorowski: Idą głębokie zmiany
Idziemy w kierunku głębokiej zmiany, jeśli chodzi o nastroje społeczne i preferencje polityczne - tak wynik wyborów samorządowych komentuje gość Kontrwywiadu RMF FM, Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej.
Posłuchaj:
Kamil Durczok: Zadowolony?
Bronisław Komorowski: Nie należy tego chyba ukrywać - tak, jestem zadowolony, bo wydaje się, że w Polsce idzie w kierunku głębokiej zmiany, jeśli chodzi o nastroje społeczne, jeśli chodzi o preferencje polityczne.
Z czego pan to wnosi? Wyniki, zwłaszcza te z dużych miast, można czytać tak, jak PO, ale można też czytać je czytać inaczej: Warszawa: 7 proc. procent przewagi Kazimierza Marcinkiewicza, Kraków: Jacek Majchrowski, niezależny, kojarzony z lewicą, Łódź: Jerzy Kropiwnicki, PiS. Poznań: Ryszard Grobelny, niezależny, Katowice: Piotr Uszok, Forum Samorządowe, właściwie niezależny. O Rafale Dutkiewiczu z Wrocławia też pan właściwie nie może powiedzieć, że jest człowiekiem PO.
Znakomicie to wyszło. Mówiąc o satysfakcji, nie miałem na myśli tylko sukcesu partii, którą reprezentuję, aczkolwiek muszę powiedzieć, że jest to sukces ewidentny. W Warszawie mamy absolutną większość w radzie miasta, co oznacza, że inni mają mniej niż mieli 4 lata temu. Ale moje poczucie satysfakcji płynie głównie z tego, że oceniam, iż w Polsce idzie w kierunku głębokiej zmiany - ludzie przestają dawać wiarę tym, którzy np. straszyli Unią Europejską, którzy potrafili bardzo dobrze zresztą zagospodarować w sensie politycznym ludzkie lęki, wątpliwości, a czasami ból, że w coraz większym stopniu Polacy zaczynają nie ufać tym, którzy uprawiają politykę na zasadzie pokazywania teczek, szafy Lesiaka, szpiega w Kancelarii Premiera, że szukają i chcą popierać tych, którzy zajmują się rozwiązywaniem realnych problemów. Stąd sukcesy innych, także niezależnych od partii, prezydentów, ale i stąd sukces PO.
Na potwierdzenie tych sukcesów jeszcze poczekamy, ale na razie pan mówi o sukcesie. Można mówić o przewadze.
W Warszawie jest to ewidentny sukces. Więcej niż 50 procent rady miasta jest dla PO.
Jest jeszcze wiele innych miast, województw.
Ma pan rację, ale tu, w Warszawie, już można mówić o sukcesie politycznym. Gdzie indziej, zobaczymy.
Będziemy się spierać: pan mówi sukces, ja mówię: przewaga i to nie wszędzie. Może pan powiedzieć, jakie działania PO dały pańskiej partii tę przewagę?
Przede wszystkim jednak przeciwstawienie się temu prymitywnemu podziałowi na Polskę liberalną i Polskę rzekomo solidarną. Ludzie w to nie uwierzyli i PO jest sama z siebie takim przykładem partii, która ma pochodzenie solidarnościowe, a jednocześnie w kwestiach gospodarczych, społecznych, politycznych chce się zachowywać normalnie.
A ja myślę, że ta przewaga wzięła się właśnie sama z siebie, a nie z konkretnych działań Platformy.
No to się pewnie różnimy.
Właśnie dlatego chcę zapytać. Mam wrażenie panie marszałku, że to jest trochę tak, że ewentualne błędy przeciwnika w największym stopniu zapracowały na sukces PO.
Wie pan w Warszawie na pewno. Te rządy PiS trwały 4,5 roku.
Ale przyzna pan, że to słaby powód do radości dla lidera partii.
4,5 roku ujawniły nicość haseł, za którymi nie stała żadna konkretna praca. Stało wstrzymanie inwestycji, co odczuwają warszawiacy. W wielu innych miastach podobnie. Ale oprócz tego widać, że PO jest jedyną realną alternatywą dla rządów PiS także w skali kraju.
Ale panie marszałku to cięgle słabo. Ja myślałem, że lider partii politycznej wychodzi i mówi tak: Pierwsze działanie, drugie działanie, trzecie działanie. To jest wynik, dzięki któremu dzisiaj otrzymaliśmy przewagę w tych wyborach. A pan ciągle mówi o słabość PiS, czy o ewentualnych błędach tego ugrupowania.
To oczywiście jest sprawą decydującą. Opozycja ma to do siebie, że nie tylko krytykuje rządzących, ale szykuje się do lepszego sprawowania władzy. Ale jej nie sprawuje jeszcze dzisiaj. Więc trudno oczekiwać, że PO jako partia opozycyjna będzie mogła wyliczyć w tej chwili cały szereg dokonań. Po to, żeby mieć dokonania trzeba najpierw rządzić. Problem polega na tym, że PiS rządził w Warszawie 4,5 roku i żadnych poważniejszych dokonań nie ma.
Żeby mieć jakieś sukcesy trzeba działać po prostu, niekoniecznie rządzić.
Nie. Trzeba mieć władzę. Można mieć pomysły. Pomysły to co innego, żeby mieć dokonania trzeba rządzić. Po drugie objechałem chyba z 50 miast i miejscowości w Polsce w ramach kampanii. Byłem też w Wałbrzychu. To miasto po przejściach, pozamykane kopalnie. Rządziła tam lewica, a potem Samoobrona. Dzisiaj rządzi Platforma Obywatelska, dlatego że tam ludzie uwierzyli w kierunek zmian. W wolny rynek, Unię Europejską, w racjonalność w wydawaniu pieniędzy, a nie teczki i szafy Lesiaka.
Zaczęliśmy od Warszawy, na koniec też Warszawa. Jeśli w Warszawie wygra Hanna Gronkiewicz-Waltz w drugiej turze to może się tak stać dzięki głosom lewicy i demokratów. Czy Platforma wyciąga z tego jakieś wnioski?
Na pewno tak.
A jakie?
Po pierwsze takie, że warto dogadywać się z tymi, którzy są ludźmi umiarkowanymi. Zrobiliśmy to w sejmikach wojewódzkich. Idziemy wszędzie z PSL. Ale także w Warszawie. W Warszawie nie mamy przymusu, bo mamy i tak większość w radzie Warszawy. Ale ja chciałbym, żeby PO pokazała możliwość?
Czy to oznacza wyciągnięcie ręki do lewicy i demokratów także w innych organach samorządu np. w sejmikach?
Bronisław Komorowski: ? do Marka Borowskiego. Marek Borowski jest nietypowym przedstawicielem lewicy, dlatego, że swego czasu zrobił rozłam w lewicy pod hasłem potrzeby odnowy tego środowiska i my to doceniamy. Z Markiem Borowskim bardzo chętnie?
Z Olejniczakiem już nie, ze Szmajdzińskim nie?
Bez przesady, ale tutaj głosy ma Marek Borowski.
Dziękuję za rozmowę.