Gowin: Tuska to zabolało, bo uderzyło w jego rodzinę
"Za tą aferą stoi świat przestępczy. Cześć postkomunistycznego biznesu mogła chcieć wysadzić z siodła Donalda Tuska" - mówi o Amber Gold, gość Kontrwywiadu RMF FM Jarosław Gowin.
Konrad Piasecki: - Podatki, ulgi, miejsca pracy - to jest taki prezes Prawa i Sprawiedliwości, którego naprawdę powinniście się bać?
Jarosław Gowin: - Mówiąc szczerze, ja nie przejąłem się tą argumentacją Jarosława Kaczyńskiego, dlatego, że po pierwsze nie wierzę to, żeby to było policzone. Po drugie, duża część propozycji Jarosława Kaczyńskiego to są takie propozycje socjalne.
Czy to jest policzone czy nie, czy to jest socjalne, czy nie, to jest coć takiego, co wyborcy lubią. Oto realna alternatywa dla rządzących.
- Ja nie ukrywam od dawna, że marzy mi się taka alternatywa, czyli partia, z którą będzie można realnie kłócić się o podatki, o ulgi, może nie o ulgi, ale o dobre warunki do funkcjonowania dla małych i średnich przedsiębiorstw, a nie o Smoleńsk.
Tylko że przy fatalnych ocenach pracy rządu i zbliżającym się kryzysie, taka opozycja za chwilę wpakuje Was w jeszcze większe kłopoty sondażowe.
- Ale pytanie, czy ważniejszy jest interes partii, czy ważniejsze jest dobro Polski.
Czyli pana słupki sondażowe, które będą Platformie spadały, nie będą martwiły?
- To nie to, że nie będą mnie martwiły, ale na pewno będą mnie i wszystkich polityków Platformy mobilizowały do lepszej pracy.
Praca rządu nie podoba się rekordowej liczbie wyborców, premier jest coraz bardziej niepopularny. Jakieś recepty Jarosława Gowina?
- Moim zdaniem, trzeba poszerzać wolność gospodarczą, to jest ten element exposé premiera, którego jeszcze nie napoczęliśmy.
Myśli pan, że poszerzaniem wolności gospodarczej da się zdobywać nowych wyborców, a przynajmniej nie tracić tych starych?
- Myślę, że poszerzaniem wolności gospodarczej da się przeciwdziałać skutkom tego europejskiego kryzysu gospodarczego, a dzięki temu utrzymywać wyborców.
A jeśli Tusk znużył się i opatrzył wyborcom, to co z tym zrobić?
- Nie mam takiego wrażenia.
Widać to w sondażach.
- Spędziłem kilkanaście godzin w czwartek na sali sejmowej. Miałem poczucie, że Donald Tusk bardzo góruje nad resztą polityków.
A nie ma pan poczucia, że jeśli chodzi o wyborców, to on ma coraz mniejsze zdolności ich przekonywania i rozkochiwania?
- Sondaże dla rządu nie są dobre, ale sondaże dla Platformy Obywatelskiej są znakomite.
Żadna ani aksamitna, ani siłowa zmiana premiera nie wchodzi w grę?
- Nie widzę powodów, dla których Platforma miałaby zmieniać premiera ani nie widzę możliwości, dzięki którym Platforma mogłaby zmienić swojego lidera. Nie ma alternatywy w dzisiejszej Platformie dla Donalda Tuska. I to nie jest żadne lizusostwo, bo uważam, że to jest pewien przejaw słabości partii, jeżeli nie ma alternatywy dla obecnego przywódcy.
Pan się taką alternatywą nie czuje?
- Wiadomo, że ja mam poglądy... Niektóre sytuują mnie wyraźnie na prawym skrzydle Platformy. Skrzydłowy nigdy nie będzie kapitanem.
Druga osoba w Prawie i Sprawiedliwości, Joachim Brudziński, mówi: do konstruktywnego wotum dla Tuska mogłaby dołączyć konserwatywne skrzydło Jarosława Gowin. Wishful thinking?
- To nawet nie jest wishful thinking, bo jeżeli się takie opinie formułuje publicznie, to znaczy, że się w ogóle w to nie wierzy. I słusznie.
Ani pan, ani Grzegorz Schetyna nie przyłożycie ręki do zmiany szefa rządu?
- Grzegorz Schetyna w tej kadencji popiera bardzo zdecydowanie takie poglądy, rozwiązania, które w sprawie światopoglądowych uważam za lewicowe. Trudno wiec, żebysmy współpracowali.
Koniec mariażu Gowin-Schetyna? Może mariażu to za dużo powiedziane, ale pewnego sojuszu strategicznego?
- Na pewno lepiej nam się współpracowało w tamtej kadencji, mam nadzieję, ze przyjdzie taki czas, kiedy Grzegorz Schetyna porzuci progresistowskie mrzonki.
A dziś jesteście jak rycerze, którzy w czasie bitwy skupiają się na ochronie wodza?
- Zawsze tak powinno być w rządzie. Ministrowie z definicji są zderzakami.
A wódz jest solidnie obolały po aferze Amber Gold?
- Ja myślę, że Donalda Tuska to zabolało. Zabolało, bo uderzyło w jego rodzinę i myślę, że każdego z nas - pana, mnie, słuchaczy - to też by zabolało.
Powie pan wprost, że nie ma komisji śledczej, dlatego że ona by za blisko sięgała premiera i jego rodziny?
- Nie ma komisji śledczej, bo ona byłaby jedną wielką hucpą. Ja w tamtej kadencji sprzeciwiałem się - wbrew własnej partii - powołaniu komisji śledczej ws. Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro. Mam moralne prawo, żeby dziś powtórzyć to samo.
A może komisja byłaby tym antidotum, które znalazłoby ten biznesowy układ, o którym pan mówi, że być może chciał się zemścić na premierze?
- Ja nie wykluczam, że faktycznie część tzw. postkomunistycznego biznesu może być rozczarowana rządami Platformy i mogła dojść do wniosku, że jest pora na to, żeby wysadzić Donalda Tuska z siodła, ale jeżeli tak było, to się przeliczyli.
Ale oni wykreowali Marcina P., czy tylko skłonili Marcina P., żeby zatrudnił syna premiera?
- Ja sądzę, że za Amber Gold stoi świat przestępczy, a nie żadna część biznesu, czy innego. Natomiast to, że tak mocno wyeksponowano w całej tej sprawie współpracę Michała Tuska to już nie był przypadek.
Boi się pan, że ten świat przestępczy dzisiaj chciałby wyeliminować Marcina P. z grona żywych i świadków zarazem?
- Gdyby były takie plany, to jesteśmy solidnie przygotowani na to, żeby można było temu przeciwdziałać.
On rzeczywiście dostał jakąś szczególną ochronę, bo o nią prosił?
- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
Ale możemy czuć się bezpiecznie i spokojnie o jego bezpieczeństwo?
- Nie, bo wiemy, że więzienia nigdy na świecie nie są w 100 procentach bezpieczne, natomiast mogę powiedzieć, ze polska służba więzienna zrobiła wszystko, żeby Marcinowi P. nic w wiezieniu nie zagrażało. Wszystko co możliwe, ale to oczywiście nie jest 100-procentowe antidotum.
Ale jest w pojedynczej celi tak na wszelki wypadek?
- Tak, oczywiście.
I jest monitorowany, na wszelki wypadek?
- Panie redaktorze, pyta mnie pan o szczegóły, których nie jestem w stanie teraz ujawniać, ani nie jestem do tego właściwą osobą. Po programie dam panu numer telefonu do służby więziennej.
A pan myśli nad jakimiś ekstra sposobami, na wyrównanie strat poszkodowanym przez Marcina P.? Bo pan powiedział o jakimś ekstra zadośćuczynienie dla nich. Czy to byłoby jakieś ekstra zadośćuczynienie pieniędzmi podatników, czy tylko majątkiem pana P.?
- Nie widzę powodów, dla których wszyscy podatnicy mieliby zrzucać się na rekompensatę dla tych, którzy podjęli ogromne ryzyko wiążąc się z instytucją o charakterze piramidy finansowej. Ja mogę współczuć tym osobom, ale nie widzę powodów, dla których np. ci nauczyciele, którzy tracą teraz pracę, mieliby się do tego dokładać.
A nie wkurza pana, że on nie straci majątku pozyskanego na tym przestępstwie i na paru innych, które popełnił wcześniej?
- Nawet w oparciu o obecne przepisy da się znaczną część majątku odzyskać, natomiast faktycznie w z Ministerstwie Sprawiedliwości, a wiec precyzyjniej w komisji kodyfikacyjnej przygotowujemy rozwiązania, które pozwolą w przyszłości odbierać przestępcom majątki.
Czyli będzie konfiskata mienia przestępców i nie tylko - mienia pochodzącego z przestępstwa?
- Takie są nasze plany.
Bo to pomysł Prawa i Sprawiedliwości, podkrada pan...
- To jest pomysł np. amerykański. Taki, któremu myślę, że większość Polaków przyklaśnie, bo chyba wszyscy mamy takie poczucie, ze państwo polskie i polskie prawo jest zbyt pobłażliwe wobec ciężkich przestępców, a zbyt surowe wobec tych, którzy popełniają drobne przewinienia.
Ale pan wie, ze będzie taki projekt?
- Tak, zapowiadam.