Cisza przed burzą. Znamy faworytów na szefa klubu KO
Zmiana na stanowisku szefa klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej była zapowiadana od dawna. Decyzja zapadnie w ciągu najbliższych tygodni, ale obecnie najgłośniej wybrzmiewają dwa nazwiska kojarzone z wrogimi sobie frakcjami: Sławomir Nitras i Tomasz Siemoniak.
Aktualnie to Borys Budka łączy obowiązki przewodniczącego partii i najważniejszego posła w klubie parlamentarnym KO przy Wiejskiej. Od początku wiadomo było jednak, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność. Ciężko pogodzić dwie tak ważne funkcje. W partii nikt tego nie kryje.
- Po wyborze Borysa Budki na szefa klubu ustaliliśmy, że w późniejszym czasie dojdzie do zmiany. Za nami wybory partyjne, prezydenckie. Teraz jest czas na ustabilizowanie sytuacji. Trzeba zrobić to spokojnie. To kwestia nie tygodnia, dwóch, ale kilku, a może kilkunastu - mówi Interii Cezary Tomczyk, jeden z posłów kojarzonych z "Nową Falą" w PO.
Sęk w tym, że trudno znaleźć kandydata na szefa klubu, który pogodziłby zwaśnione partyjne frakcje. Z jednej strony mówi się o Grzegorzu Schetynie, który tylko czeka, żeby ukąsić Budkę. Do tego były szef PO dysponuje sporą siłą w parlamencie. Z drugiej strony, ekipa nowego szefa Platformy jest obwiniania choćby o ostatnią wpadkę związaną z głosowaniem za podwyżkami poselskich pensji. Dlatego partyjna układanka wcale nie będzie łatwa.
- Bardzo dobrym kandydatem na nowego szefa klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej byłby Tomasz Siemoniak - w rozmowie z RMF FM przekazał Sławomir Neumann, który przez wiele lat sprawował tę funkcję. Taka wypowiedź w Platformie została odebrana jednoznacznie: zarówno Neumann jak i Siemoniak są kojarzeni z Grzegorzem Schetyną, więc schetynowcy chcą wrócić do gry.
- Na pewno nie będzie zmian pod presją Neumanna. Jeśli on ma nam meblować partię, to do niczego nie doprowadzi - mówi Interii jeden z obruszonych działaczy. Konkretnych rozmów jeszcze nie było, ale już teraz posłowie wskazują polityków, którzy mogliby pokierować klubem. Jednym z nich faktycznie jest Tomasz Siemoniak.
Prawdą jest, że o kandydaturze byłego szefa MON z czasów PO mówią politycy kojarzeni z różnymi frakcjami. - Szefem klubu zostanie raczej Siemoniak, chociaż nic nie jest jeszcze dograne. To najpoważniejszy kandydat - zdradza nam polityk PO. - Trzeba rozkładać ciężary, tak uważam. Nie należę do ludzi Schetyny, ale widziałbym Siemoniaka. Takich jak ja jest naprawdę wielu - zapewnia. Co na to główny zainteresowany?
- Cieszę się z pozytywnej opinii Sławomira Neumanna, był bardzo dobrym szefem klubu w czasie ostatniej kadencji. Jeżeli wybory przebiegną w porozumieniu różnych środowisk, jestem gotów kandydować - przekazał Interii Siemoniak. Odciął się również od frakcyjnej przynależności: - Nie czuję się i nigdy nie czułem się członkiem żadnej frakcji, w której trzeba szafować jakimiś proliderowskimi wypowiedziami. Jeżeli ludzie uważają, że za moją kandydaturą ma stać Grzegorz Schetyna, to nie wchodzę w to - podkreśla.
W kuluarach dowiedzieliśmy się, że Siemoniak chce pracować jako łącznik i nie opowiadać się po żadnej ze stron. Jak mówią nam działacze Platformy, polityk nie wystartuje, jeśli klub jednoznacznie nie opowie się za jego kandydaturą.
Kto mógłby zawalczyć o fotel przewodniczącego klubu, jeśli Tomasz Siemoniak nie uzyska wymaganego poparcia? Wiadomo, że po przegranych wyborach na przewodniczącego partii nie zgodzi się na drugą porażkę.
Ludzie Budki
Jeśli Borys Budka nie uwierzy Tomaszowi Siemoniakowi, będzie w trudnej sytuacji. W kontekście nowego szefa klubu parlamentarnego KO na sejmowych korytarzach słyszy się o kilku politykach, których z powodzeniem można uznać za jego ludzi.
Wielokrotnie padają nazwiska Roberta Kropiwnickiego i Jana Grabca. To im Budka polecił, żeby zajęli się klubem parlamentarnym, kiedy on sam miał na głowie wybory partyjne i prezydenckie. Część posłów PO uważa jednak, że Kropiwnicki zaczął się "szarogęsić". Poza tym obaj politycy są obwiniani za głosowanie dotyczące podwyżek dla posłów.
- Po tym, co Robert Kropiwnicki odstawił z podwyższaniem pensji, jest zwyczajnie wykluczony. Nie ma najmniejszych szans. Grabiec w pewnym sensie też, bo wtedy wszystkiego pilnowali we dwóch. Nieformalnie klubu kazał im pilnować Budka. No i tak napilnowali - nie kryje poirytowania jeden z młodszych polityków PO.
Sam Kropiwnicki, obecnie wiceprzewodniczący klubu, niechętnie mówi o przyszłości: - Przewodniczącym klubu parlamentarnego jest Borys Budka, a ja jestem jego zastępcą. Robię, co w mojej mocy, żeby klub funkcjonował jak najlepiej. Futurologią zajmują się wróżki, a nie ja - przekazał polityk. - Jeśli dostanę jakąś propozycję, będę się zastanawiał. To nie jest tylko moja decyzja. Jestem jednym z kandydatów, więc szalenie niezręcznie jest mi to komentować - dodał.
W tej sytuacji najpoważniejszym kandydatem kojarzonym z Budką i "Nową Falą" w PO wydaje się Sławomir Nitras. Kiedy zapytaliśmy go, czy przyjąłby takie stanowisko, nie chciał komentować. Nieoficjalnie udało nam się jednak dowiedzieć, że w rozmowach z kolegami nie ukrywał swojego zainteresowania stanowiskiem. Zresztą obecnie jest wiceszefem klubu.
- Sławek, jeszcze na początku kadencji, myślał o tym (szefowaniu klubowi - red.) na poważnie. Na pewno klub potrzebuje kogoś zdecydowanego, kogoś, kto zrobi z niego doskonale naoliwiony mechanizm - mówi nam poseł PO, który rozmawiał z Nitrasem.
Z informacji Interii wynika jednak, że szczecińskiemu politykowi PO nie będzie łatwo. Jest znany z trudnego charakteru i na pewno nie będzie mógł liczyć na wsparcie schetynowców, którzy wciąż są silni w parlamencie. Na pewno zwolennicy Budki mówią przede wszystkim o Nitrasie i... Izabeli Leszczynie, byłej wiceminister finansów.
Jak w kontekście frakcyjnych przynależności pozycjonuje się Leszczyna? Była postrzegana jako polityk bliska Schetynie. - To Grzegorz ją wypromował. Okazała się jednak w pewnym sensie nielojalna - uważają schetynowcy. Była wiceminister odpiera jednak zarzuty. Poza tym nie wiadomo, czy się zdecyduje. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jej kandydatura stoi pod znakiem zapytania ze względu na sprawy prywatne.
- Myślę, że będziemy w stanie podjąć w klubie wyważoną, racjonalną decyzję. Musimy się zastanowić, jakim człowiekiem powinien być przewodniczący. Kluczowe by szef klubu współpracował z szefem partii, która go tworzy - mówi Interii Leszczyna. Co z jej powiązaniami z Grzegorzem Schetyną? - Jestem platformiana. Jak był Tusk, byłam tuskowa. Za czasów Schetyny, schetynowa, a teraz budkowa. Tak rozumiem lojalność - odpowiada.
Pewne jest jedno: wybór nie będzie łatwy. - Faworytem będzie ten, kto otrzyma wsparcie od Borysa Budki i większości klubu. Na pewno będziemy chcieli wybierać w zgodzie - podkreśla Tomczyk. Jak powiedział Interii, partia chce, żeby w kolegium klubu Senat miał większą reprezentację niż dotychczas. - To ciało polityczne, które zajmuje się decyzjami w kwestii poszczególnych głosowań - przekazał Tomczyk.
Poza kandydaturami Tomasza Siemoniaka, Sławomira Nitrasa, Roberta Kropiwnickiego, Jana Grabca i Izabeli Leszczyny pojawiają się też nazwiska Arkadiusza Myrchy, Urszuli Augustyn i Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Politycy Platformy wykluczają, że nowym szefem klubu mógłby zostać ktoś, kto należy do mniejszych partii koalicyjnych.
Jakub Szczepański