Według relacji siostry chłopca dramat rozegrał się w poniedziałek. "Ma dopiero osiem lat i jest w ciężkim stanie przewieziony dziś (we wtorek - red.) przed 15 helikopterem do Katowic" - przekazała w swoich mediach społecznościowych. W rozmowie z polsatnews.pl potwierdził to rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka Wojciech Gumułka. - Jest na oddziale intensywnej terapii - dodał. Lekarze: Trwa walka o życie dziecka. "Ból musiał być dotkliwy" O godz. 11:30 przed GCZD odbył się briefing prasowy lekarzy. - Po przyjęciu chłopiec był w stanie średnio-ciężkim - powiedział dr n.med. Andrzej M. Bulanda. - Stwierdzono u niego oparzenia głowy, tułowia i kończyn oraz złamania kończyn - oznajmił. - Anestezjolodzy wprowadzili ośmiolatka w stan śpiączki farmakologicznej. Wciąż trwa walka o jego życie - przekazał lekarz. - Zaplanowano kilka operacji, które mają usunąć martwicę skóry powstałą z powodu oparzeń - dodał. Zdaniem dr Bulandry chłopiec doznał złamań w ciągu ostatniego miesiąca. Oparzenia z kolei wystąpiły około tydzień temu i objęły jedną czwartą powierzchni ciała dziecka. - Ból przy takich obrażeniach musiał być dotkliwy - oświadczył medyk. - Spalone włosy na głowie wskazują, że dziecko oparzył płomień, nie wiadomo jednak jaka substancja płonęła - podkreślił lekarz. - Ośmiolatek trafił do szpitala zaniedbany. Był wychudzony, odwodniony i brudny - podsumował. Częstochowa: Dramat ośmioletniego chłopca. "Poważnie pobity i poparzony" Ośmiolatek miał zostać ciężko pobity i poparzony, w związku z czym stwierdzono u niego wiele złamań oraz poparzenia trzeciego stopnia. "Jest pod respiratorem, nie wiadomo czy się obudzi. (...) Ma tylko 50 proc. szans na przeżycie" - dodała siostra w swoim wpisie. Z relacji lokalnych mediów wynika, że siostra nie znała się ze swoim rodzeństwem, w tym ze skatowanym chłopiec do ubiegłego roku. "Nie sądziła, że tak cierpią (rodzeństwo - red.), gdyby wiedziała o tym wcześniej, coś by zaczęła z tym robić" - przekazał profil klobucka.pl w mediach społecznościowych. Policja zatrzymała matkę i ojczyma chłopca Jak dowiedział się portal polsatnews.pl w rozmowie z lokalną komendą, o sprawie zawiadomił policję ojciec biologiczny dziecka, który odwiedził chłopca w poniedziałek. Rzeczniczka prasowa KMP w Częstochowie asp. szt. Barbara Poznańska podkreśliła, że 35-letnia matka dziecka i ojczym zostali zatrzymani. - Podczas zatrzymania matka i jej partner byli trzeźwi - poinformowała rzeczniczka. Jak dodała, policja nie prowadziła w tym domu wcześniej w sprawie przemocy w rodzinie. - Chłopiec żył w rodzinie wielodzietnej, w domu jest czworo dzieci - podsumowała oficer prasowa. Skatowany ośmiolatek. Matka i ojczym z zarzutami - Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe. - Będziemy ustalać, w jakim okresie się to działo - dodał prok. Ozimek. 35-letnia matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Chodzi o to, że nie reagowała na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem. Zgodnie z Kodeksem karnym za pomocnictwo odpowiada osoba, która wbrew prawnemu obowiązkowi niedopuszczenia do popełnienia przestępstwa swoim zaniechaniem ułatwia jego popełnienie. Obowiązek opieki matki nad dzieckiem wynika z Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Jak przekazał prok. Ozimek, Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Prokurator złożył w sądzie wniosek o aresztowanie obojga podejrzanych na trzy miesiące, motywując go surową karą i obawą matactwa. Sąd przychylił się do wniosku. Oboje zostali aresztowani na co najmniej trzy miesiące.