Mołdawia ostrzega przed wzrostem napięcia. "Rosja chce naszego upadku"

Oprac.: Sebastian Przybył
Rosja stosuje wobec nas operację psychologiczną. Ostrzegamy wszystkich przed wzrostem napięcia w Naddniestrzu - oświadczył rząd w Kiszyniowie, odpowiadając na rosyjskie prowokacje na granicy Mołdawii z Ukrainą. Prezydent Maia Sandu podkreśliła również, że celem Rosji jest destabilizacja jej państwa i wprowadzenie tam proroyjskiego rządu marionetkowego.

Ministerstwo Obrony Rosji wydało oświadczenie, w którym sugerowało, że w Naddniestrzu działają ukraińscy sabotażyści przebrani za rosyjskich żołnierzy. Według Kremla Ukraińcy chcą wywołać konflikt na granicy mołdawsko-ukraińskiej i wciągnąć Kiszyniów w trwającą od roku wojnę.
Mołdawska administracja odrzuca jednak rosyjskie stanowisko. - Uważamy to za element wymierzonej w nas rosyjskiej operacji psychologicznej, a nie jako rzeczywisty plan - oświadczył szef resortu obrony Mołdawii Valeriu Mija, cytowany przez BBC.
Z kolei prezydent Maia Sandu podczas wizyty w sąsiedniej Rumunii podkreślała, że Mołdawia stoi przed bezprecedensowymi wyzwaniami w zakresie bezpieczeństwa. - Niektórzy chcą upadku naszego kraju i zainstalowania w Kiszyniowie marionetkowego rządu zniewolonego przez interesy Kremla - powiedziała.
Słowa mołdawskiej prezydent mają związek z hybrydowymi działaniami Kremla. Rosja od kilku miesięcy wzbudza niepokoje w Kiszyniowie, dążąc do obalenia prozachodniej prezydent Mai Sandu i wprowadzenia tam władz sprzyjających Moskwie.
Mołdawskim ugrupowaniem politycznym, które wspiera politykę Rosji, jest Partia Sor.
Spór na linii Mołdawia-Rosja. Chodzi o Naddniestrze
Punktem zapalnym w stosunkach rosyjsko-mołdawskich jest Naddniestrze ze stolicą w Tiraspolu, które jednostronnie ogłosiło niepodległość po rozpadzie Związku Radzieckiego. W 1992 roku po dwuletniej wojnie granicznej podpisano zawieszenie broni, a jego przestrzegania wciąż pilnuje 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.
Nowy premier Mołdawii Dorin Recean, który sprawuje swój urząd od połowy lutego, uważa, że niezbędne jest rozbrojenie tego konfliktowego regionu. Z kolei prezydent Władimir Putin anulował we wtorek dekret z 2012 roku, jaki zobowiązywał Rosję do "rozwiązania kwestii separatystycznej w oparciu o poszanowanie suwerenności, integralności terytorialnej i neutralnego statusu Republiki Mołdawii".
Według informacji ze stron Kremla wynika, że uchylenie dekretu o Mołdawii ma "zabezpieczyć interesy narodowe Rosji w związku z głębokimi zmianami zachodzącymi w stosunkach międzynarodowych".