Federacja Rosyjska zdecydowała się na nowy krok, który miałby uzupełnić braki w jej armii, spowodowane stratami na froncie. Na rządowej stronie Tatarstanu pojawiła się informacja, iż tamtejsze władze oferują 100 tys. rubli (ok. 4,5 tys. zł) dla osób, które zrekrutują na wojnę w Ukrainie swoich bliskich. Wojna na Ukrainie. Władze Tatarstanu chcą zasilić wojsko, oferują pieniądze "Kwota zostanie wypłacona obywatelowi za każdego zaproszonego kandydata do służby kontraktowej, który uda się do jednostki. Do zawarcia umowy wymagany jest jedynie paszport, NIP, SNILS (indywidualny numer konta ubezpieczeniowego wydawany mieszkańcom Rosji - red.) i dane bankowe osoby zapraszającej" - wskazano w komunikacie. Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj raport Ukraina - Rosja Z informacji zawartych na stronie rządowej wynika, ze zrekrutować można nie tylko członków rodziny czy przyjaciół, ale m.in. też pracowników urzędów i administracji wojskowych, rejestracji i poboru. Doprecyzowano także, jakich osób nie można "zapraszać" do służby wojskowej. Są to skazani, osoby objęte dochodzeniem oraz ci, którzy przystąpili do oddziałów ochotniczych. Pieniądze za rekrutację do armii. Rosjanie zgłaszają swoich znajomych Niezależny rosyjski portal Meduza przekazał, że początkowo za zrekrutowanie przyjaciół rząd Tatarstanu obiecywał mniejszą sumę pieniędzy, wynosiła ona 50 tys. rubli. Pieniądze mają być wypłacane po przejściu zgłoszonej osoby na służbę. Wcześniej jednak rekrut musi podpisać umowę z Ministerstwem Obrony Rosji, a zgłaszający nowego żołnierza musi pomóc w jego rejestracji w biurze poboru. Rosyjski opozycyjny projekt "Idźcie Lasem", który pomaga obywatelom uniknąć zaciągnięcia do armii upublicznił historię kobiety, która poszukiwała swojego męża. Mężczyzna prawdopodobnie miał zostać zwerbowany do wojska przez mieszkańca Kazania. Kobieta relacjonowała, że myślała, iż mąż kontynuuje zakrapianą imprezę wraz z kolegą, dlatego nie ma go w domu. Okazało się, że mężczyzna odnalazł się w Ługańsku. Podczas jednego spotkania otrzymał kontrakt do podpisania, z kolei w Kazaniu założono konto na jego nazwisko. Osobą, która go "sprzedała", miał być jego kolega. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!