Na początku września kanał w mediach społecznościowych Astra opisał działania rosyjskiego dowódcy Aleksieja Ksenofontowa, pseudonim Tygrys. Dowodził on 25. brygadą, która brała udział w atakach na Awdijiwkę. W jednej z przeprowadzanych przez siły rosyjskie akcji, która miała miejsce 9 marca tego roku, zginął żołnierz kontraktowy Michaił Szczebetun. Żona zmarłego mężczyzny Alina Bolwinowa, w liście zaadresowanym do Władimira Putina przedstawiła szereg zarzutów, co do dowódcy - wskazała m.in., że Tygrys posłał swoich żołnierzy na pewną śmierć. Wojna na Ukrainie. Rosyjscy żołnierze posłani na śmierć. Dowódca "upił się" Kobieta podkreśliła, że ostatni raz mąż kontaktował się z nią 14 lutego. Wtedy miał dać jej do zrozumienia, iż może to być ostatni raz, kiedy rozmawiają, bo niedługo znajdą się w pobliżu Awdijiwki. Rzeczywiście była to ostatnia rozmowa między małżonkami, przez ponad miesiąc Alina nie wiedziała, co z jej mężem, zaczęła też poszukiwania na własną rękę. Kobieta dowiedziała się, że Michaił zginął 9 marca. Jeden z jego kolegów relacjonował, że tamtego dnia Aleksiej Ksenofontow miał być w złym humorze, a następnie się upił. Mężczyzna twierdził, że dowódca wysłał swoich żołnierzy do przeprowadzenia szturmu, jednak Ukraińcy odparli atak i pokonali okupantów. Jak podaje Astra, w kwietniu rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow w swoim programie wychwalał Tygrysa, nazywając go m.in. bohaterem Rosji. Jego słowa odbiły się jednak szerokim echem wśród rodzin zmarłych na froncie Rosjan. W niedzielę kanał w mediach społecznościowych opublikował relacje bliskich żołnierzy. Rosja. Dowódca nie dbał o żołnierzy. Został okrzyknięty bohaterem Żona jednego z zabitych żołnierzy z 25. brygady dowodzonej przez Aleksieja Ksenofontowa przekazała, przywołując relację kolegi, że z 200 poborowych, którzy zostali wysłani do przeprowadzenia akcji w pasie leśnym w Sinkowce, wróciło zaledwie siedem osób. "Do 5 maja jednostka wojskowa ukrywała straty i jawnie kłamała" - dodała kobieta. - Bardzo chciałbym spojrzeć w oczy tym dowódcom, którzy tak długo ukrywali straty. Po co? Dla medali? Nie można sprowadzać (zmarłych - red.) ludzi z powrotem. Chciałbym chociaż zrozumieć, kto jest za to wszystko odpowiedzialny? - pytała. Żona innego z zabitych Rosjan przekazała z kolei, że kiedy jej mąż zobaczył, co dzieje się w Sinkowce, odmówił wyjazdu w tamto miejsce. - Kolega z "Orła" przekazał to przez radio. Na rozkaz przywiązano go kajdankami do drzewa i bito tak długo, aż się zgodził - wskazała kobieta, dodając przy tym, że kiedy przystąpili do walki, niemal od razu nadleciał dron i zginęli. Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja Pojawiła się także relacja siostry żołnierza, która od miesięcy nie może się z nim skontaktować. - Ksenofontow został odznaczony tytułem bohatera Rosji, żyje i ma się dobrze, a mój brat nadal jest zaginiony - dodała. Bliscy zmarłych poborowych kilkukrotnie próbowali skontaktować się z Ministerstwem Obrony, prokuraturą i Komitetem Śledczym, aby sprawdzili sytuację brygady Tygrysa, jednak do tego nie doszło. Źródło: Astra ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!